Wydaje mi się, że powracanie do tej smutnej historii, do tej olbrzymiej tragedii, także dla mnie i dla mojej rodziny, nie ma żadnego sensu
- mówi Paweł Deresz, tłumacząc jak zwykle skandaliczne zaniechania śledczych.
Wstrząsające doniesienia o zamianie ciała Anny Walentynowicz dotarły do nas już w ubiegłym tygodniu. Media próbowały je wówczas skutecznie przemilczeć lub sugerować, że rozpoznanie ciała po dwóch i pół roku jest niemal niemożliwe. Dziś stanowisko syna i wnuka Anny Walentynowicz, którzy jednoznacznie orzekli, że ciało zostało podmienione, potwierdziła Prokuratura Wojskowa.
TVP Info sięgnęła w tej druzgocącej sytuacji po opinię Pawła Deresza, który zawsze niezwykle ochoczo relatywizuje skandaliczne niedopatrzenia śledczych. Zapytany o to jak przyjmuje dzisiejsze oświadczenia prokuratury, odpowiedział:
Bez żadnego przerażenia bez żadnej sensacji, bowiem wydaje mi się, że na tak wielkim polu nieszczęść jakim było lotnisko smoleńskie, musiały się wydarzyć pomyłki. Ja byłem wielokrotnie i w Smoleńsku i w Moskwie, rozmawiałem z ludźmi, którzy identyfikowali zwłoki zarówno na lotnisku, jak i w prosektorium. Byłem również jedną z osób, która identyfikowała zwłoki mojej żony. Otóż, określenie masakra jest tutaj zupełnie minimalistyczne. To, co się działo ze zwłokami, w jakim one były stanie to trudno opisać. Dlatego wydaje mi się, że powracanie do tej smutnej historii, do tej olbrzymiej tragedii, także dla mnie i dla mojej rodziny, nie ma żadnego sensu. Oczywiście rozumiem tych, którzy chcą ponownie identyfikować zwłoki, którzy chcą ekshumować je, bowiem każda wątpliwość powinna być wyjaśniana, jednak sądzę, że powinno się to odbywać w ciszy, spokoju, a nie w świetle kamer, w szumie medialnym, w zgiełku politycznym.
Zapytany o to jak wyglądały procedury identyfikacyjne, w jaki sposób zbierano i oznakowano szczątki, stwierdził:
Na lotnisku nikogo z rodzin nie było, natomiast my wszyscy członkowie rodzin byliśmy w prosektorium i tam identyfikowaliśmy zwłoki. Ja na szczęście rozpoznałem prawie w całości moją żonę i wiem, że te zwłoki zostały następnie złożone do trumny. Co się potem działo, nie mogę powiedzieć. Nie mogę też powiedzieć o żadnych procedurach, bowiem nic o nich nie wiem. Wiem natomiast, że wszystko odbywało się w całkiem przyzwoitym porządku, oczywiście biorąc pod uwagę nasze przerażenie i oczekiwanie na to czy zidentyfikujemy czy tez nie zidentyfikujemy najbliższą sobie osobę.
mall, TVP Info
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/140928-arcybolesnie-proste-pawel-deresz-na-tak-wielkim-polu-nieszczesc-musialy-sie-wydarzyc-pomylki
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.