Na stronie portalu indymedia, którą tworzą niezależni (tak o sobie piszą) dziennikarze niemieccy, po berlińskiej demonstracji w obronie życia, w którym uczestniczyli także Polacy, można było znaleźć artykuł na ten temat.
No i przy okazji można zobaczyć próbkę klasycznego niemieckiego poczucia humoru.
Temat oczywiście jest krytyczny wobec postaw prolife, co nie zaskakuje, skoro są to „niezależni dziennikarze”.
Przykuwa jednak zdjęcie i tytuł artykułu. Na zdjęciu widzimy ludzi z czoła pochodu, wśród nich osoby duchowne, które niosą tramsparent „Aufmarsch für das Leben” – defilada (marsz) dla życia.
Jednak niezależny fotograf lub równie niezależna osoba obrabiająca zdjęcie w redakcji przycięła fotografię tak, że wyszło hasło (zmiękczona forma wyrazu „Arsch”): „tyłek dla życia”.
Tytuł został oczywiście odpowiednio skonstruowany pod „dowcipne” zdjęcie: „Pochód tyłków – Berlin’.
Zadowolona z siebie redakcja pewnie powiesiła sobie w newsroomie tę fotografię. Mają szczęście, że to dotyczy demonstrantów chrześcijańskich, i nikt im raczej koktajlu Mołotowa nie wrzuci przez okno.
Tak samo o swoje życie nie musi się martwić ten Niemiec, który na berlińską kontrdemonstrację przyniósł własnoręcznie wykonany plakat obrażający największą wartość chrześcijan.
Taka szczypta złośliwości: może niech ten cwaniaczek przyniesie karykaturę Mahometa pod któryś z 80 meczetów w Berlinie i niech tam chwilę postoi. W końcu do odważnych świat należy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/140910-tak-manipuluja-niemieckie-media-cos-w-guscie-tomasza-lisa-czy-jerzego-urbana
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.