Ad rem! Pytam więc poważnie: jak długo jeszcze publiczne media sterowane będą politycznie?

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Nie budynki telewizji lub radia, nie kiecki pogodynki, ani nawet przerywniki muzyczne i hejnały są istotą programu. Tymczasem tumani się wizjo- i audio-odbiorców pozorami zmian. Oto dzielny młodzieniec, któremu powierzono ster radiowej Jedynki rusza z Warszawy na Kraków by stawić czoło Krakusom, wzburzonym obcinaniem tradycyjnej w południe hejnałowej świętości.

Oto najdzielniejszy z długiego łańcucha prezesów sprzedaje telewizyjne budynki przy Placu Powstańców Warszawy – choć ziemia pod tymi gmachami do TVP nie należy. Rewolucyjne zmiany mamy też w nazewnictwie: radiowy program pierwszy teraz nazywać należy wyłącznie „pierwszym programem” – choć słowo „pierwszy” kojarzyć można zarówno z określeniem „najlepszy” jak i… „pierwszy lepszy”! No i – oczywiście – zauważyliśmy, że informacje o wypadkach drogowych przeniesione zostały z „przed” na „po” głównych newsach (a w ogóle bezpieczeństwo drogowe nadal traktuje się w Radio po macoszemu).

Nowy dyrektor rządzący teraz „Jedynką” nie boi się najwyraźniej, że go w Krakowie zamkną w smoczej jamie – ale dlaczego boi się zatrudnić w charakterze porannych pytaczy obok np. dyspozycyjnego „lewicowego” kogoś „z prawicy” lub przynajmniej „ze środka”.

Pytam więc poważnie: jak długo jeszcze publiczne media sterowane będą politycznie?

Czego tu się bać? Właśnie dla programu będzie lepiej jeśli rzecznika Grasia (11 bm.) – niemego przez miesiące – odpytywać w studio będzie Karnowski, Ziemkiewicz, Reszczyński, Lichocka, no bo o Sakiewiczu już nie wspomnę. Serwituty wobec urzędnika państwowego mijają się z celem. Ględzenie prowadzącego, zdawkowe odpowiedzi, to tylko denerwowanie słuchacza. To nie polityka informacyjna, to autodestrukcja.

Przyszła nowa miotła, więc trwają przepychanki. Czejarek włączył swoją maszynkę – dla niektórych to paplanina, ale inni to lubią. Molak przeczekuje - jak zwykle. Pcha się „nowy” – Daniel Wydrych, który jednak dowcipy ma średnie. W studio nie czuje się współpracy między prowadzącymi.

Przewodniczący Krajowej Rady Sądownictwa Antoni Górski (19 bm.) na pytanie „jak zachował się Ryszard Milewski odpowiada: „zabrakło, z tego, co można się zorientować, pewnej takiej czujności, czyli tego dystansu…” i Krzysztofa Grzesiowskiego ta odpowiedź zadowala.

Należałoby pouczyć, albo podszkolić „pytaczy”, że słuchacz chce przede wszystkim poznać poglądy gościa zaproszonego do studia, a nie redaktora. Długie tyrady zamiast krótko sformułowanego istotnego pytania to nieudolność okrutnie denerwująca. Można odnieść wrażenie, że prowadzący rozmowę chce zachachmęcić, a nie uzyskać wyjaśnienie sprawy.

Polskie Radio krótko po wywiadach zamieszcza ich spisaną treść na swojej stronie. I chwała za tę pracę. Może by orły anteny poczytały sobie jak prowadzą wywiady.

Dorobek i renoma Publicznego Radia (dłużej) i Publicznej Telewizji (krócej)  - to suma wysiłków wielkiej rzeszy ludzi. Aktualnie zawiadujący mediami (nie prywatnymi w końcu) powinni zawsze pamiętać, że są tylko chwilowymi depozytariuszami powierzonego mienia materialnego, i - co ważniejsze - owego dorobku i renomy tworzonego w opinii publicznej latami, co niestety zepsuć można szybko. Wierzący! Bójcie się Boga, a agnostycy i ateiści - wzburzenia ludu. Bo wprawdzie walenie grochem o ścianę ma u nas zakorzenione tradycje, ale nie musi tak być zawsze. O czym świadczy zresztą duża rotacyjność decydentów z Woronicza i Malczewskiego. Odejść – odejdziecie, ale przyjemnie byłoby zostawić po sobie dobrą pamięć.

Artykuł ukazał się na portalu SDP.PL Polecamy!

Autor

Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych