Niestraszne są lemingi. Straszne są LISY. W przeciwieństwie do lemingów one nie są anonimowe. Mają nawet imiona

Fot. KAPIF.PL/KAPIF
Fot. KAPIF.PL/KAPIF

Nienawidzę określenia „lemingi”, które od ładnych paru miesięcy krąży sobie w obiegu. Jest to w zasadzie taka forma odpowiedzi na epitety, jakie serwuje „druga” strona politycznej wojny. Ale wszyscy, którzy używają tego określenia, w jakiś sposób pogodzili się już po prostu z przegraną. Łatwo bowiem stwierdzić, że druga strona jest bezmyślna i głupia, machnąć ręką i nie zabiegać o przekonanie do swoich racji. Tak jest najprościej, ale tak też oddaje się tak naprawdę pole przeciwnikowi, któremu właśnie mocno zależy na takim podziale.

Na tym podziale bowiem można więcej ugrać. Mamy do czynienia ze swego rodzaju rewolucją. Rewolucjoniści, nie mając nic więcej w swojej ofercie, zawsze określają i wskazują wroga, z którym następnie trzeba walczyć, a perfidia polega na tym, że do tej walki rewolucjoniści przekonują i wciągają całe rzesze ludzi, którzy podatni na hasła rewolucyjne wyłączają całkowicie myślenie. Dzięki temu, w związku z prowadzoną walką z wrogiem, można nakładać na te same rzesze coraz większe jarzmo, nasilać prześladowania i posługiwać się coraz większym, a często coraz bardziej absurdalnym kłamstwem.

Tak, taką mamy w tej chwili sytuacje w naszym kraju. Mamy stan rewolucji. Zaserwowano nam podział na mniejsze i większe zło. Wiemy przecież kto jest w naszym kraju „większym złem”. Owszem, jest ciężko, ale przecież nie można pozwolić na „większe zło”, nie można pozwolić temu „złu” dojść do władzy. Leki droższe i mniej w kieszeni zostaje emerytom? No tak, ale przecież jak dojdzie do władzy „większe zło”… Rosną podatki, ludzie będą musieli dłużej pracować, no tak, ale przecież jak do władzy dojdzie „większe zło”… Inwigilacja służb przekroczyła już jakiekolwiek normy przyzwoitości, tak, ale przecież jak do władzy dojdzie…

Całe rzesze ludzi ględzą, że może być przecież gorzej, chociaż gorzej jest z każdym dniem, mimo że do władzy nie doszło „większe zło”. Część z tych ludzi to są ludzie zwiedzeni, oszukiwani na różne sposoby, ale część z tych ludzi to ludzie, którzy całkiem w tym wszystkim dobrze sobie radzą i zaakceptowali otaczający nas świat i przekonują innych, że wszystko jest OK, że tak powinno być i że najgorsze będzie jak do władzy dojdzie…

Tę drugą grupę nazwałem LISY. Lisy, które właśnie dobrze sobie funkcjonują i radzą w całym tym bagnie jakie nas otacza. Bagnie korupcji, wszechobecnego monitoringu i podsłuchów, ideologicznej indoktrynacji. Pierwszy przykład z brzegu takiego typowego LISA to pan Tomasz. Pan Tomasz jest redaktorem naczelnym dużego tygodnika opinii, ma program w telewizji publicznej, jest współwłaścicielem serwisu internetowego. Pan Tomasz jest więc człowiekiem sukcesu, ale wydaje się, że wszystko to możliwe było nie do końca dlatego, że pan Tomasz ma taki niebywały talent, tylko dlatego, że pan Tomasz zaakceptował otaczającą rzeczywistość.

Dlatego dla LISA Tomasza chwalebnym czynem jest czyn korupcyjny. W jednym ze swoich felietonów Pan Tomasz pochwalił ukraińskiego miliardera, który miał przekupić delegatów UEFA dzięki czemu na Ukrainie i w Polsce odbyć się mogło Euro 2012. To jest postawa prawdziwego LISA. Nie walczy z korupcją, bo wie, że w takiej walce zginie i nic na niej nie zyska, dlatego akceptuje to co jest i jest gotów nawet czyn haniebny bez żenady wychwalać. Ba, sam pan Tomasz, również bez żenady, jako naczelny tygodnika opinii zasugerował niedawno, że warto, aby właściciele tygodników opinii rozważyli dokonanie zmowy cenowej. Jest to czyn zabroniony i prawnie ścigany, ale pan Tomasz to wyjaśnił, że nie byłaby to zmowa cenowa, tylko umowa dżentelmeńska pomiędzy wydawcami (tak opisuje tę wypowiedź serwis wirtualnemedia.pl):

W opinii Tomasza Lisa w takiej sytuacji wydawcy czołowych tygodników opinii powinni spotkać się i zawrzeć dżentelmeńskie porozumienie, że solidarnie podnoszą cenę swoich tytułów. - Oczywiście to jest moja prywatna opinia, a nie jakiekolwiek oficjalne stanowisko, ale pewna forma porozumienia wydaje mi się niezbędna. Tylko czy jest ono możliwe, gdy toczy się ostra rywalizacja między tytułami i w sytuacji wielkiej podejrzliwości między poszczególnymi firmami? Niby każdy mógłby chcieć porozumienia, ale być może każdy by się bał, że zostanie wykiwany i za zmianę zapłaci sam? - zastanawiał się  Lis. A czy takie porozumienie nie będzie już zmową cenową? - Zmowa cenowa to jest teraz, bo wszyscy wydawcy boją się ponieść cenę swoich tygodników, choć prywatnie większość z nich mówi, że nie jest racjonalna - stwierdził.

Warto zwrócić uwagę na to, że pan Tomasz nie chce wojować z kolporterami prasy, którzy pobierają dużo wyższe prowizje niż choćby 10 lat temu - a to ze względu, że nie mają żadnej konkurencji, bo rynek się dawno podzielił i ustabilizował, niemalże zmonopolizował. Nie, on wie, że ta walka będzie przegrana, tak jak walka z korupcją w UEFA byłaby bez sensu. On więc szuka innego rozwiązania i idzie drogą najprostszą i najbardziej oczywistą dla typowego LISA - trzeba się po „dżentelmeńsku” dogadać i będzie git.

I dlatego nie martwi też pana Tomasza, że telewizja publiczna pod rządami prezesa Juliusza Brauna odnotowuje straty na dziesiątki milionów złotych i wyprzedaje swój majątek. Nie, a co to za zmartwienie, skoro pan Tomasz ma swój program, na którym zarabia sporo kasy. I co to za zmartwienie skoro pani LISOWA również dostaje w tej samej telewizji niemałą kasiorkę, a jeszcze niedawno wpadła jej dodatkowa nowa fucha, gdzie za 10 minut gadania otrzyma tyle ile ekspedientka po miesiącu pracy w hipermarkecie.

Dlatego LISY nie chcą żadnych zmian. Takich mniejszych i większych LISÓW w podobny sposób myślących i działających są tysiące. Każdy na miarę swoich możliwości, na miarę wypracowanych znajomości i układów. Te LISY są w mediach, urzędach, państwowych i prywatnych firmach. Te LISY są w polityce, w kulturze. Te LISY też nie mają żadnego kodeksu wartości, a jedynie sieć wspólnych LISICH interesów, które mogą zostać zagrożone, jeżeli władzę w kraju przejmie ktoś inny.

I dlatego ludzie, którzy uwierzyli w propagandę, że jak dojdzie do władzy „większe zło” nie są straszni, są tylko zwiedzeni, ale ich można jeszcze przekonać. LISA natomiast przekonać nie da rady, bo LIS mógłby zbyt wiele na takiej zmianie stracić. Dlatego LIS będzie zapierał się łapkami na wszelkie możliwe sposoby przed uznaniem prawdy i będzie z innymi LISAMI paplał coś o fajnej Polsce.

Autor

Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych