Słowa Sikorskiego można by uznać jedynie za świetny przykład do podręcznika dla dyplomatów w rozdziale "Gafy i karygodne błędy"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP / P. Supernak
fot. PAP / P. Supernak

Najlepsze, co minister Sikorski mógłby zrobić dla polskiej i europejskiej polityki, to zaszyć się w swej nabytej nieruchomości w gminie Chobielin i oddać się udawaniu arystokraty. Ucierpiałyby może na tym trawniki albo dzikie gęsi, ale przynajmniej świat byłby trochę spokojniejszy.

Niestety póki co, Sikorski krąży po świecie i wygłasza różnego rodzaju mowy. Gdy jest w Berlinie, to zgina się w pół, by oddać gestem stan relacji niemiecko-polskich, gdy jest w którymś z krajów naszego wschodniego sąsiedztwa, to z wyższością poucza, co to Europa  i jak bardzo im do niej daleko, a gdy jest w Wielkiej Brytanii to... z lubością obraża obecny rząd tego kraju ku uciesze jego politycznych konkurentów.

Tak też, było i ostatnio gdy nasz minister, jak donosi PAP "dał odpór eurosceptykom".

CZYTAJ TAKŻE: Pycha kroczy przed upadkiem. A to jest pycha. MSZ chwali się iż Sikorski "rozprawił się z mitami brytyjskiego eurosceptycyzmu"

Uczynił to w obecności byłego laburzystowskiego ministra spraw zagranicznych D. Milibanda, oraz słynnego byłego ambasadora brytyjskiego w Polsce Ch. Crawforda (pozdrawiam !) współautora pierwszego hołdu berlińskiego Sikorskiego.

Wystąpienie Ministra było poświęcone głównie krytyce Partii Konserwatywnej, a szczególnie jej skrzydła sceptycznie pochodzącego do ewolucji Unii Europejskiej.

Sikorski używał wielu argumentów, w tym tak dziwacznych, jak teza, że

Polska nie wesprze rozbijania UE przez brytyjskich eurosceptyków, ponieważ nie chce powrotu do polityki XX w., gdy była strefą buforową między Wschodem a Zachodem.

Jak się to ma to dzisiejszej Europy? Czy minister Sikorski naprawdę uważa, że świat się nie zmienił, a Zachód nadal pozostaje w konfrontacji ze Wschodem, przed czym broni nas tylko Unia Europejska? Toż to jedno z najbardziej rusofobicznych zdań, jakie kiedykolwiek wygłosił polski polityk po 1989 roku!

Ale Sikorski nie tylko dzielił się swymi przemyśleniami historiozoficznymi, ale także straszył Brytyjczyków, w dość - przyznajmy - obcesowy sposób (widać styl walki z opozycją w Polsce wszedł mu w nawyk). Straszył na dwa sposoby.

Po pierwsze powiedział, iż jeśli "Londyn odmówi (zaangażowania się w Unii Europejskiej stosownie do swego potencjału - PAP), to nie powinien oczekiwać, że Polska dopomoże mu w rozbiciu lub sparaliżowaniu lub rozbiciu UE".

Jak niesie wieść dyplomatyczna w Warszawie, pewien wysoki rangą przedstawiciel Niemiec w Polsce miał w chwili szczerości chwalić się, że dyplomacji jego kraju udało się - poprzez wpływ na rząd polski - skutecznie zrealizować jeden ze swych zasadniczych celów ostatnich lat, czyli trwale unicestwić możliwość wspólnego działania Polski i Wielkiej Brytanii, jako potencjalnej przeciwwagi dla pomysłów Berlina. Sikorski w pełni ten cel niemiecki realizuje.

Po drugie, jak donosi PAP, "wskazał (...) na proeuropejskie nastawienie Szkotów, różniące się od w większości eurosceptycznego podejścia opinii publicznej w Anglii.

Czy rzeczywiście wierzycie, że Szkoci, którzy są bardziej proeuropejscy od was, pójdą w wasze ślady?

- zapytał Sikorski gospodarzy, sugerując, że zwycięstwo eurosceptycyzmu w Anglii może przyspieszyć rozpad Zjednoczonego Królestwa".

Zakończył zdaniem:

W. Brytania poza UE będzie się mniej liczyć w ponadnarodowych organizacjach, jej głos będzie mniej znaczył nie tylko w Waszyngtonie, ale nawet w Kuala Lumpur, Lagos i Bogocie. (...) Będziecie mniej interesujący (niż jako wpływowy członek UE - PAP).

Czy ktoś może sobie wyobrazić, że przyjeżdża do nas minister spraw zagranicznych np. Hiszpanii i straszy, iż jeśli nie będziemy działać odpowiednio o utracimy np. Śląsk ?! A potem dodaje, że nawet w takiej dziurze jak Bogota (bardzo elegancko wobec Kolumbii, prawda?) nikt nas nie będzie słuchał?

Słowa Sikorskiego można by uznać jedynie za świetny przykład do podręcznika dla dyplomatów w rozdziale "Gafy i karygodne błędy, czyli jak się nie zachowywać i czego nie mówić w towarzystwie", gdyby nie to, że jest to nie tylko brak kultury, ale ilustracja czegoś poważniejszego - arogancji samozwańczej elity europejskiej.

W Polsce nad wystąpieniem ministra już rozległy się zachwyty, bo wygłosił je w znanym pałacu i w ogóle było tak elegancko i do wiwatu.

Szkoda tylko, że słowa nie dopasowały się do otoczenia.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych