Sfałszowana identyfikacja ofiar smoleńskich, to tylko kolejny element piramidy kłamstw zbudowanej wokół tej tragedii.
Wśród komentatorów, którzy sprawę traktują poważnie, widać szok: dlaczego kolejne rewelacje nie spowodowały narodowego wstrząsu; dlaczego ciągle nie widać masowej reakcji na coraz bardziej ewidentne oszustwa; dlaczego nie doprowadziły one do przewartościowania i przełomu na polskiej scenie politycznej?
Oczekiwania takie są jednak nieco naiwne. Można wierzyć, że z czasem postawy większości Polaków w tej kwestii ulegną zmianie, a polityczne tego konsekwencje dotkną (niektórych) odpowiedzialnych, wymagało to będzie jednak jeszcze długiej pracy i wielu wysiłków ze strony odważnych ludzi dobrej woli.
W 2010 roku Polacy ulegli zmasowanej propagandzie głównego frontu mediów i liderów opinii publicznej, który zrobił wszystko, aby zmistyfikować smoleńską tragedię. W ogromnej większości jego przedstawiciele nie byli ze sprawą bezpośrednio związani, ale mieli świadomość, iż odsłonięcie prawdy na jej temat wywoła polityczne trzęsienie ziemi, a więc zagrozi ich pozycji. Upublicznienie udziału polskich władz w intrydze Putina, która wymierzona była w polskiego prezydenta (miała co najmniej odsunąć go od udziału w obchodach katyńskich), musiałoby także pokazać, że była ona wspierana propagandą polskich dominujących mediów i autorytetów społecznych, a więc prowadziłoby do ich kompromitacji.
Polacy dali się oszukać. W większości uznali, że sprawą nie warto się zajmować, a, co więcej, wybrali na stanowiska prezydenta i premiera, ludzi odpowiedzialnych za mistyfikację smoleńską, a pośrednio za samą katastrofę. Trudno przyznać się do takich błędów. Niełatwo zaakceptować własną łatwowierność i jej fatalne konsekwencje, zwłaszcza, że uświadomienie sobie tego musiałoby wywołać niemiłe poczucie winy. Psychicznie łatwiej odrzucać fakty i reagować agresją na tych, którzy usiłują dociekać prawdy.
Nastawienie to może się zmienić. Wraz z upływem czasu – a więc dystansowaniem się do swoich dawnych wyborów – i ujawnianiem się nowych danych, prawda o Smoleńsku zacznie być szerzej akceptowana. Wymagało to jednak będzie jeszcze wielu wysiłków i ogromnej cierpliwości ze strony jej rzeczników. Bez względu na racje trzeba unikać stawiania sprawy na ostrzu noża, co prowadzi do reakcji obronnych tej większości, która ma kłopoty z uzmysłowieniem sobie, że uległa manipulacji. Musimy nauczyć się przekonywać ludzi do spraw nawet najbardziej oczywistych.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/140719-bronislaw-wildstein-dla-wpolitycepl-smolenska-psychoanaliza-dlaczego-kolejne-rewelacje-nie-spowodowaly-narodowego-wstrzasu
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.