Nasz wywiad. Prof. Jan Żaryn: propagatorzy tez o "pójściu z Hitlerem" powinni się zastanowić jak bardzo może to być szkodliwe

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Blogpress
Fot. Blogpress

wPolityce.pl: Środowiska konserwatywne mocno dzieli ostatnio sprawa książki Piotra Zychowicza, który stawia tezę iż należało w 1939 roku pójść z Hitlerem. Czy tego typu "zabawy" poważnymi sprawami mają w ogóle sens?

Prof. Jan Żaryn, historyk specjalizujący się w najnowszych dziejach Polski: Wedle mojej wiedzy gdybanie o historii ma sens tylko wtedy gdy osadza się na pewnej faktografii czasu teraźniejszego oraz na przeszłości, bo ta jest weryfikowalna. Możemy rzutować przeszłość jako punkt odniesienia dla innych, możliwych wariantów.

W tym przypadku nie ma żadnego powodu przypuszczać iż III Rzesza, gdyby jednak doszło do aliansu z Polską, nie realizowała polityki, która była w jej arsenale wyboru i po którą Niemcy już w przeszłości sięgnęły. Chodzi o I Wojnę Światową kiedy zastosowano wariant budowania Królestwa Polskiego w oparciu o akt z listopada 1916 roku. Była to próba dowodzenia, że sprawa polska zostanie pozytywnie rozwiązana we współpracy z Niemcami. I znamy finał tej próby. Jest nim traktat brzeski z marca 1918 roku pomiędzy Niemcami i Austro-Węgrami z jednej strony, a Rosją bolszewicką z drugiej.

 

Delegacji polskiej na te rozmowy nie zaproszono.

Tak, realizowano wówczas koncepcję Mittleeuropy czyli takiego wariantu porządku w Europie środkowo-wschodniej w której dominują Niemcy. I świadomie pilnują by żaden byt polityczny po wschodniej stronie nie był dla nich konkurencją. Zakładanie więc, że Polska mogłaby uzyskać jakieś wpływy na Ukrainie czy Litwie w przymierzu z Niemcami nie znajduje żadnego potwierdzenia w przeszłości. Mamy poważną wskazówkę jak by to było po 1939 roku.

To pokazuje, że zbyt łatwe gdybanie co do możliwych wariantów historycznych często kończy się kosmologią.

 

Jakie mogą być konsekwencje tak mocnego wchodzenia w tę dyskusję właśnie teraz, w obecnym kontekście politycznym, międzynarodowym?

W formie pewnych intelektualnych gier myślowych, zwłaszcza akademickich, jest to dopuszczalne. Nie jesteśmy jednak dzisiaj w tak komfortowej sytuacji by bezkarnie móc dywagować z hukiem na wszystkie tematy.

 

Bo dziś często trzeba się bić o prawdy podstawowe?

Tak, mamy do załatwienia rzecz dużo ważniejszą - konieczność wytłumaczenia światu dalszemu i bliższemu jaka była prawdziwa historia Polski. Słowem, nauczenia ich prawd elementarnych, kto był ofiarą, a kto sprawcą. Skala dezinformacji i ignorancji są chwilami porażające. Nie ma wiedzy o tym, że mieliśmy dwóch okupantów, niezrozumienia relacji polsko-żydowskich, brak wiedzy o Holocauście Polaków na Wołyniu.

 

I to jest zadanie podstawowe?

Tak sądzę. To zadanie narodowe. Takich spraw jest wiele. Rozpoczynanie w tym momencie tak głośnej dyskusji o możliwości pójścia z Hitlerem, co też oznacza pozostawienie wymienionych wyżej spraw na uboczu, rodzi potężne ryzyko. Podkreślam - nie mówię o żadnej cenzurze, cenię dyskusję. Raczej pytam o odpowiedzialność ludzi, którzy się na to decydują. W mojej ocenie powinni się zreflektować i zastanowić jak bardzo może to być w praktyce szkodliwe.

 

rozm. gim

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych