Z jednej strony prezydent zaprasza Ziobrę do RBN, z drugiej - jego przyjaciel Schetyna forsuje Trybunał Stanu dla tego polityka

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Zbigniew Ziobro podczas posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego. PAP/Tomasz Gzell
Zbigniew Ziobro podczas posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego. PAP/Tomasz Gzell

Zaangażowanie Grzegorza Schetyny w forsowaniu wniosków do Trybunału Stanu dla Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobry ma w sobie nutkę perwersji. Kto jak kto ale Grzegorz Schetyna nie powinien występować w roli nauczyciela standardów, nawet najbardziej ogólnych.

Ale w tej sprawie zdziwień jest więcej. Bo przecież dokładnie w chwili, gdy Grupiński i Schetyna naciskają trybunałowy pedał gazu, prezydent Bronisław Komorowski obdarza zaufaniem wyjątkowym jednego z dwóch oskarżonych. Ledwie dwa dni temu głowa państwa powołała przecież prezesa Solidarnej Polski w skład Rady Bezpieczeństwa Narodowego.

Intencje obu stron - Ziobry i Komorowskiego - są dość czytelne. Lider SP buduje swoje "prezydenckie" referencje, odróżnia się od Kaczyńskiego, łapie kolejny "link" z obozem władzy. W sytuacji dość wyraźnego niepowodzenia projektu partyjnego jest to droga z jego punktu widzenia zrozumiała, choć z naszego punktu widzenia - marna, bo zwiększająca i tak groźną dominację obozu władzy.

Z kolei prezydent, wciągając Ziobrę na pokład, rozbudowuje i tak już dość szeroki obóz "prawicy prezydenckiej" - takiej, która głosi publicznie mniej więcej to, co prawica głosić powinna, z tym zastrzeżeniem jednak, że nie idą za tym - i nigdy nie będą szły - żadne konkrety. To prawica, można powiedzieć, "tromtadracka" - czyli zadowalająca się celebracją "narodowych pamiątek".

Prezydent myśli też zapewne o ewentualnej II turze w starciu z Jarosławem Kaczyńskim. Dziś wydaje się ona formalnością, ale np. w sytuacji kryzysu może wyglądać różnie. Potencjalne wsparcie Ziobry może okazać się cenne. Bo Ziobro w II turze poprze raczej Komorowskiego - wszak klęska Kaczyńskiego jest podstawowym warunkiem jego przyszłego powodzenia.

To jednak didaskalia. Fakt podstawowy jest taki: powołanie Ziobry do RBN sprawia, że jednoczesne szykowanie wniosku do TS przeciwko temu politykowi oraz Kaczyńskiemu wygląda jeszcze bardziej cyrkowo.

Co istotne, to Ziobro w Trybunale - z punktu widzenia PO - powinien mieć więcej kłopotów. Zarzuty wobec Kaczyńskiego są przecież czystko publicystyczne. Wobec Ziobry też nie mają solidnych podstaw, ale łatwiej je "opapierować".

W sumie urocze. Tym bardziej, że Schetyna to polityk współpracujący blisko z prezydentem. Według nieoficjalnych informacji, gdyby Tuskowi powinęła się noga w wyborach roku 2011, to on miał być kandydatem na premiera.

Dawno w Polsce nie było polityka, który umiałby z taką wprawą łączyć poglądy i postawy jawnie sprzeczne, jak czyni to prezydent Komorowski. Jego przyjaciel Schetyna chce sądzić Ziobrę, on Ziobrę przytula. Jego jeszcze większy przyjaciel Palikot poniża Kościół, on biskupów okadza.

Byłoby to imponujące, gdyby nie fakt, że to wszystko wynika z głębokiej demokratycznej dysfunkcji. Konkretnie: ze ślepoty mediów na działania tak wewnętrznie sprzeczne.

CZYTAJ TAKŻE: Zbigniew Ziobro został dziś powołany przez prezydenta Komorowskiego w skład Rady Bezpieczeństwa Narodowego

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych