W parapaństwie Donalda Tuska nawet „niezawiśli” sędziowie okazują się być chłopcami na telefon władzy

fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

W parapaństwie Donalda Tuska na hasło: dzwonię z kancelarii premiera Tuska otwierają się wszystkie drzwi, na baczność stają nawet „niezawiśli sędziowie”.

Ujawniona przez Gazetę Polską Codziennie i portal niezalezna.pl rozmowa osoby przedstawiającej się jako pracownik sekretariatu szefa Kancelarii premiera Donalda Tuska, ministra Tomasza Arabskiego z Prezesem Sądu Okręgowego w Gdańsku Ryszardem Milewskim pokazuje, że w parapaństwie Donalda Tuska nawet niby „niezawiśli” sędziowie są dyspozycyjni wobec władzy.

Nie ma znaczenia czy rozmówcą sędziego był faktycznie pracownik ministra Arabskiego czy była to dziennikarska prowokacja. Jeśli nawet była to dziennikarska prowokacja to w pełni uzasadniona. W skuteczny sposób pokazała, że w parapaństwie Donalda Tuska nawet sędziowie, którzy mają obowiązek być niezawisłymi okazują się być chłopcami na telefon obecnej władzy.

Co w rozmowie jest najistotniejsze. Po pierwsze przez kilkanaście minut prezes Sądu Okręgowego rozmawia z osobą przedstawiająca się jako współpracownik szefa kancelarii Donalda Tuska. Taki telefon wcale go z nie zdziwił, zachowywał się jakby to było coś normalnego, coś z czym spotyka się niemal codziennie. Na myśl mu nie przyszło jedno zdanie, że jako prezes Sądu nie może rozmawiać o sprawach prowadzonych w jego sądzie z urzędnikami władzy wykonawczej. Co więcej sędzia Ryszard Milewski zgodził się na przyjazd do Warszawy i spotkanie z Donaldem Tuskiem ws. Amber Gold. Prezes stwierdził, że bardzo się cieszy, że będzie mógł się spotkać z Donaldem Tuskiem w tej sprawie i nawet zaoferował, że razem z nim będą sędziowie, którzy świetnie znają materiał dowodowy.

Rozmowa kompromituje sędziego Ryszarda Milewskiego. Każda godzina pozostawania tego pana na stanowisku kompromituje wymiar sprawiedliwości, kompromituje nasze państwo. Ale znając reguły obowiązujące w sędziowskiej korporacji, w której naczelna zasadą jest wzajemna ochrona sędziów, można się spodziewać, że nie będzie żadnych konsekwencji wobec prezesa gdańskiego Sądu. Można się spodziewać, że zamiast zająć się prezesem Sądu w Gdańsku, wszelkie służby będą teraz intensywnie zajmować się gazetą, która tę rozmowę ujawniła.

Ta rozmowa pokazuje jak funkcjonuje polski wymiar sprawiedliwości po pięciu latach rządów Donalda Tuska. Nawet „niezawiśli” sędziowie na telefon władzy są gotowi w zębach przywozić do premiera dokumenty z prowadzonych śledztw, zupełnie jak w PRL-u. To także kolejny powód do przeniesienia wszystkich spraw związanych z Amber Gold do innego miasta, bo inaczej „układ gdański” wszystkie sprawy ukręci. To wreszcie kolejny argument za powołaniem sejmowej komisji śledczej ws. afery Amber Gold.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.