Inwestycja na gapę: odcinek trasy A1 nie ma pozwolenia na budowę. Czyli jak rząd kładzie autostrady

Kolejna nitka autostrady zasupłała się rządowi. Jak donosi „Gazeta Polska Codziennie”, stanęła robota na odcinkach trasy A1 (Toruń-Stryków) przebiegających przez gminy Aleksandrów Kujawski i Raciążek. Nie można tam nawet wbić łopaty w ziemię, bo … brakuje pozwolenia na budowę.

Zagadka godna Sherlocka Holmesa. Jak doszło do tego, że przy wielkiej inwestycji pojawił się problem dotyczący nieraz budowli tej rangi co szopa na narzędzia?

Inwestor autostrady, czyli GDDKiA, nie wykonał wskazanych przez Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska prac ochronnych wokół ujęcia wody Kuczek na terenie gmin

- ustaliła "GPC".

Zaczęło się od protestu złożonego przez wójta Aleksandrowa Kujawskiego. Słuszną skargę uwzględnił Główny Inspektor Nadzoru Budowlanego, który nakazał GDDKiA wykonanie prac zabezpieczających ujęcie wody. GDDKiA nie uczyniła tego, więc GINB uchylił pozwolenie na budowę. Jak podaje „GPC” sprawa rozstrzygnie się w postępowaniu przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym w Warszawie.  Ale do czasu wyroku inwestycja musi stanąć.

Z Panem Wójtem Gminy Aleksandrów Kujawski czyli wnioskodawcą odwołania, jesteśmy w ciągłym kontakcie i szczegółowo informujemy Go o stanie zaawansowania prac i postępowań określających granice nowego ujęcia wody Kuczek, będącej rekompensatą za zlikwidowanie w ramach budowy autostrady A1 jednej studni

– oświadcza ze spokojem Tomasz Okoński, rzecznik kujawsko-pomorskiej GDDKiA.

Tymczasem od kontraktu na budowę odcinków autostrady, właśnie z powodu braku pozwolenia na inwestycję, odstąpili dotychczasowi wykonawcy.

I nic dziwnego, bo jak tu kłaść drogę na gapę. Choć z drugiej strony, „Polska w budowie” nie takie rzeczy już widziała.

JKUB/”GPC”