„A gdzie jest mafia, tam też powinien być ojciec chrzestny! Kto nim jest w Polsce?”-
pyta Krzysztof Czabański odnosząc się do słów Jerzego Stępnia, emerytowanego sędziego Trybunału Konstytucyjnego, który mówił o znamionach przeniknięcia mafii do struktur państwa. Kto jest więc ojcem chrzestnym tej mafii? Nie musi być takiej osoby.
Zacznijmy od tego, że samo słowo „mafia” jest w absurdalny sposób nadużywane. Mafia występuje w jednym miejscu na ziemi- na Sycylii. Nawet w Neapolu ( Cammora) czy w Kalabrii ( N’drangetta) mamy do czynienia z zorganizowanymi grupami przestępczymi. Tym bardziej nie można nazywać mafią rosyjskich, czeczeńskich czy polskich bandziorów. Do istnienia mafii potrzebna jest specyficzna mentalność społeczeństwa, która pozwala na egzystencję alternatywnego od państwa systemu. Taki występuje wyłącznie na Sycylii. To jednak dygresja i wiem, że w dzisiejszym świecie pojęcia zostały zupełnie pomylone. Dlatego na potrzeby tego komentarza będę używał określenia „mafia” na inne grupy przestępcze.
Czabański zadaje zasadne pytanie. Jednak nie do końca ma rację w swoich podejrzeniach, że jakiś ojciec chrzestny musi rządzić Polską. Nawet Cosa Nostrą nie rządzi jeden capo di tutti capi. Ba, Toto Riina czy Bernardo Provenzano w apogeum swojej potęgi byli pętani przez innych bossów zasiadających w słynnej radzie w Palermo. To samo dotyczy włosko-amerykańskiej mafii, która jest rządzona przez „pięć wielkich rodzin”, które nawzajem się kontrolują. Mimo hierarchicznej struktury Cosa Nostry, boss nie jest wszechwładny. Nie można zapominać, że mafia jest uzależniona w równym stopniu od polityków, jak politycy od niej. Do tego dochodzą jeszcze służby specjalne i wielki biznes, które również przenikają się z mafią. Wydaje się, że dokładnie z tym mamy do czynienia w Polsce. Jarosław Kaczyński przekonywał, że w naszym kraju istnieje „układ”. Słowo to zostało, erystyka głupcze!, sprowadzone przez „elity” do absurdu. Jednak wielu Polaków odczuwało, że „układ” jest hierarchiczną strukturą quasi mafijną, która panuje nad naszym życiem publicznym. To nie do końca prawda. Nasz kraj jest spętany tysiącami układzików, które uniemożliwiają mu rozwój. Te układziki mogą istnieć dzięki rozdmuchanej biurokracji, spętanej przedsiębiorczości i oczywiście znajomościom wyniesionym z PRL-u. Trudno jednak podejrzewać by istniała jedna osoba, która tym wszystkim rządzi. Co jakiś czas obserwujemy raczej wojny oligarchów i ich współpracowników ze służb specjalnych, którzy kupują sobie polityków by ci odstawiali przed społeczeństwem teatrzyk. Mamy do czynienia ze ścieraniem się różnych środowisk, które oczywiście mają wspólnego przodka. Aby ta gra się odbywałam potrzebne są nieprzejrzyste przepisy i systematyczne ograniczanie wolnego rynku. I tutaj mamy zbieżność z Sycylią.
Rządy Platformy Obywatelskiej, która jak żadna inna ekipa w III RP zawłaszcza kolejne sfery życia ( znam historię ludzi, którzy by dostać pracę zapisali się do PO, a głosują na PiS), buduje system klientyzmu, o którym mówiła prof. Staniszkis czy prof. Zybertowicz. PO naprawdę zamienia się w PZPR-bis ( przy wszystkich różnicach systemu rządów w naszym kraju) i korzysta z polskiej mentalności przewałkowanej przez komunizm. Nawet jeżeli PO będzie rządziła kolejną dekadę, wymieniając po kolei swoich liderów na tych, którzy będą budować „Polskę miłości” bez wypaczeń, to i tak ta formacja będzie jedną z „pięciu rodzin”. Należy więc zadać pytanie: gdzie są pozostałe rodziny? To kto akurat symbolicznie stoi na ich czele jest sprawą drugorzędną…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/139607-ojciec-chrzestny-sam-nie-rzadzi-capo-di-tutti-capi-zawsze-jest-kontrolowany
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.