To bardzo, bardzo przykra wiadomość, Józef Szaniawski, ostatni więzień PRL-u, przyjaciel pułkownika Ryszarda Kuklińskiego, publicysta, autor książek, ale przede wszystkim dobry, ciepły człowiek zginął w polskich tatrach.
Urodzony jeszcze we Lwowie i choć mieszkał tam bodaj tylko rok i na pewno Lwowa nie pamiętał, był lwowiakiem w życiu: patriota, uparty, pogodny, serdeczny.
Choć przecież urodził się pod koniec II wojny światowej, to w pewnej mierze był w naszym życiu publicznym przedstawicielem pokolenia II Rzeczpospolitej, które, trawestując Kennedy' ego, pytało "co mogą dać Polsce"- nie pytając jednocześnie "co Polska może dać im".
Był człowiekiem pasji. Wierzył w silne państwo polskie, Polskę prawdziwie niepodległą, Polskę szanującą swoje dziedzictwo i swoich bohaterów. W ostatniej dekadzie nie chciał kłaniać się okolicznościom medialnym i politycznym, pisał do "Naszego Dziennika" i "Gazety Polskiej", występował w "Radiu Maryja" i "TV Trwam", wykładał w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej oo. Redemptorystów w Toruniu. Stworzył muzeum śp. Kuklińskiego. Zginął tragicznie, tak jak tragiczne było życie jego przyjaciela i bohatera jego książki- pułkownika Kuklińskiego.
Ostatni raz spotkaliśmy się w lipcu, w pierwszym dniu pielgrzymki Radia Maryja na Jasnej Górze w czasie wieczornej mszy świętej, przy znaku pokoju zamiast podać sobie po prostu, jak zwykle, dłonie wpadliśmy sobie w ramiona i uściskaliśmy się, nie wiem czemu, pod wpływem jakiegoś impulsu.
Niby nie ma ludzi niezastąpionych, ale to bzdura. Józefa będzie bardzo, ale to bardzo brakowało. Polsce ubył jej ważny obrońca.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/139474-ku-czci-sp-jozefa-szaniawskiego-byl-czlowiekiem-pasji-wierzyl-w-silne-panstwo-polskie-polske-prawdziwie-niepodlegla