Felieton ukazał się na portalu SDP.PL - polecamy!
To już jakaś choroba zaraźliwa. Najpierw było podważanie faktu obrony Wieży Spadochronowej w Katowicach we wrześniu 1939r. Potem wmawianie jak to cały Śląsk witał w radością wkraczające wojsko niemieckie, wyzwolicieli spod polskiej okupacji! Oczywiście byli tacy, którzy strzelali do wkraczającego Wehrmachtu, ale byli i tacy, którzy nie tylko go witali kwiatami, ale i pomagali tworzyć listy proskrypcyjne - Sonderfahndungsbuch Polen - Ślązaków wrogo nastawionych do niemczyzny. W ten sposób skazali na śmierć tysiące mieszkańców Śląska.
Prof. Zygmunt Woźniczka, w „Uważam Rze”, napisał wprost, że nadeszły czasy, w których znów trzeba bronić Wieży Spadochronowej w Katowicach. Doprawdy nie rozumiem tych dziennikarzy, którzy tak bardzo pragną „dokopywać” własnemu narodowi. Braki w wykształceniu i podstawowej nieraz wiedzy są też aż nader widoczne. Coraz częściej odnoszę jednak wrażenie, że teksty są pisane wręcz na zamówienie, które brzmi: „Polacy są winni wszystkiemu złu na świecie”. Ostatnio nawet wyczytałam, że to my sprowokowaliśmy II wojnę światową.
Kilka miesięcy termu napisałam felieton „Koledzy nie piszta po pijaku”. Wtedy myślałam, że to wypadek przy pracy - każdemu może się zdarzyć chwilowa niedyspozycja, a tekst do redakcji trzeba szybko wysłać. Teraz zaczyna mnie to zastanawiać, jak tak świetne pióro może takie bzdury pisać.
Jakim prawem, ktoś nawet bardzo utalentowany pisze o moim narodzie - „Polactwo”? Jakim prawem dzieli naród na tych, co pochodzą z miasta i ze wsi? Jakim prawem wmawia się mojemu narodowi, że nie ma już żadnych elit, bo jedni zginęli w czasie wojny a reszta w Smoleńsku?
Rozumiem, że lektury szkolne czytało się dawno, ale jak można pisać, że „Chłopi” Reymonta to opis zdegenerowanych mieszkańców wsi? Wielkie namiętności cechują istotę ludzką bez względu na pochodzenie, wszak hrabia Mielżyński z zazdrości dokonał straszliwego mordu. Jak można napisać na podstawie tej nagrodzonej „Noblem” powieści, że na wsi - „Ludzi starych, już nieproduktywnych, praktycznie eutanazuje się, co zwie się >>wycugiem<<”.
Staropolskie prawo rodzinne i opiekuńcze precyzowało „umowę wymowy”- czyli zastrzeżenie ze strony rodziców, którzy przekazywali prowadzenie gospodarstwa dzieciom, by dożywotnio mogli mieszkać u nich i mieć utrzymanie. Posiadanie licznego i dobrze wychowanego potomstwa było i jest nadal najlepszym zabezpieczeniem na stare lata. Dzieci szanowały rodziców. Złamanie tej umowy było wręcz niemożliwe. Społeczność takiego wyrodka wykluczała. Właśnie tego typu różne „cwaniaki” chodziły od wsi do wsi, kradły i najmowały się do prac wszelakich. To właśnie ich, tych kiepskich parobków, pozyskiwała nowa władza w PRL-u. Do PPR i MBP trafiały męty społeczne, a nie zwykli chłopi czy robotnicy. To prawda, że nowa władza budowała nowe łże-elity właśnie z takich podejrzanych osobników. Oni Partii zawdzięczali wszystko. Pracować się im nie chciało ale żyć dobrze - dlaczego nie…? Tak się niestety też stało, że po wojnie poparła komunistów również inteligencja. Prof. Jacek Trznadel opisał to towarzystwo w „Hańbie domowej”. Oni – pisarze, poeci, dziennikarze byli najgroźniejsi i najwięcej szkód poczynili narodowi. Chłopi wierni kościołowi ratowali Polskę. To dzięki ich oporowi nie udała się w Polsce kolektywizacja. To chłopi zasilali i wspierali partyzantkę. Wielu z nich ginęło jako „żołnierze wyklęci”.
„Dziel i rządź” to stara zasada wroga. „Solidarność” w 1980r., która połączyła ludzi bez względu na wykształcenie i pochodzenie, była wielkim narodowym zrywem i odrodzeniem. Naród uwierzył, że jednak może być suwerenem w państwie. Jakże teraz nam tego potrzeba - zwykłej ludzkiej i narodowej solidarności, a nie dzielenia, nie wmawiania narodowi „polactwa”. Bo jak zewsząd pseudoelity, takie co to im słoma z butów wychodzi, będą tysiąc razy powtarzały, to jeszcze naród uwierzy, że jest do niczego. Nie interesuje mnie czy taki autor jest jedynie pożytecznym idiotą, co to jedynie chce zabłysnąć, czy robi to z pełną świadomością i na zamówienie. To łże-elity, wyselekcjonowane przez gen. Kiszczaka w 1989 r. oszukały naród. Teraz nie dziwota, że Polacy udali się na wewnętrzną emigrację i nie wierzą nikomu z polityków. Naród głosuje na złość i dla zabawy - tak na przekór. Przecież cały czas łże-elity oszukują myśląc tylko o sobie. Nawet niektórzy biskupi dają się łże-elitom wciągać w różne ich gierki. Tak toczy się wielka walka z polskością. Naród kochający wolność, bez stadnego pędu, naród indywidualistów jest groźny dla twórców nowej inżynierii społecznej. Media to główny front walki o rząd dusz.
Jestem dumna z mojego narodu i pewna, że różne pismaki nawet z największym talentem nie wmówią nam różnych bzdur i nie zrobią z nas „polactwa”. Wszak to, jak to nazywają „polactwo u nich widać najbardziej, bo to oni właśnie takim „polactwem” są.
Jadwiga Chmielowska
30 sierpnia 2012
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/139285-polactwo-czyli-tworzenie-historii-na-nowo-nie-rozumiem-tych-dziennikarzy-ktorzy-tak-bardzo-pragna-dokopywac-wlasnemu-narodowi
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.