Na co mogą liczyć rolnicy z UE w latach 20014-2020? Za mało pieniędzy plus dyskryminacja...
W Parlamencie Europejskim trwają intensywne prace nad kształtem Wspólnej Polityki Rolnej UE na lata 20014-2020. Mamy już na stole przygotowane przez Komisje Europejską (czyli unijny rząd) projekty głównych aktów prawnych, w tym projekt najważniejszego rozporządzenia, dotyczącego dopłat bezpośrednich. Zajmuje się nimi obecnie Komisja Rolnictwa Parlamentu Europejskiego, za kilka miesięcy sprawa trafi na plenarne obrady Parlamentu.
Pieniędzy tyle samo, czyli za mało
Komisja Europejska chce przeznaczyć na rolnictwo w latach 2014-2020 kwotę 435 miliardów Euro (około 40 procent budżetu UE), z tego około 300 miliardów na najważniejszą część, czyli dopłaty bezpośrednie. Reszta to tak zwany II filar, czyli różne programy modernizacyjne, wydatki innowacyjne, bezpieczeństwo żywności itp.
W dalszej części zajmę się już tylko dopłatami bezpośrednimi, od których tak naprawdę zależy przyszłość rolnictwa w Europie i w Polsce.
Pieniędzy na dopłaty jest z grubsza tyle samo, co w poprzedniej siedmiolatce. Wymagało to twardej walki w Parlamencie Europejskim. Jeszcze kilka lat temu bardzo silne były głosy, żeby w ogóle zlikwidować Wspólna Politykę Rolną i zaprzestać pomocy dla rolników lub też pomoc tę radykalnie zmniejszyć. Byłby to jednak wyrok śmierci na rolnictwo całej Unii, które bez pomocy stałoby się niezdolne do konkurencji z resztą świata. Ostatecznie będzie tak, że w skali całej Unii pomoc będzie na mniej więcej dotychczasowym poziomie. To jest polityczny sukces obrońców rolnictwa (powiem nieskromnie, że i mój), gdyż przyszłość pomocy dla rolnictwa naprawdę była zagrożona.
Ten sukces jest jednak wciąż warunkowy, bo nie wiadomo, jaki będzie ostatecznie budżet Unii na nowe 7 lat i czy tych pieniędzy na rolnictwo ostatecznie wystarczy. Mam nadzieję że tak.
No i trzeba mieć świadomość, że narasta światowy kryzys żywnościowy, świat potrzebuje coraz więcej żywności. Przed rolnictwem stoją coraz większe wezwania, potrzeba na to coraz większych pieniędzy, tymczasem będzie ich co najwyżej tyle samo co dotychczas.
Miliard wywalczony dla Polski
O nierówności dopłat bezpośrednich pisałem wiele razy. W przeliczeniu na hektar, między państwami członkowskimi są ogromne różnice, od ponad 500 Euro na hektar w Grecji do 80 Euro na Łotwie.
Nas interesuje porównanie z sąsiednimi Niemcami – Polska ma około 190 Euro na hektar, Niemcy 340 Euro. To się ma trochę zmienić, lecz niewiele.
Według pierwszych propozycji Komisji Europejskiej jeszcze w 2008 roku, wszystkie państwa miały dostawać takie same kwoty na dopłaty, jakie były obliczone na 2013 rok. W przypadku Polski miało to być 3.043 mld Euro rocznie. Po długich walkach w Parlamencie Europejskim Komisja zaproponowała zmniejszenie różnic między państwami i Polsce zaproponowała nieco więcej – po 3.121 mld Euro rocznie. Po kolejnych bataliach w Parlamencie jest już nowa propozycja, żeby to było 3.188 miliardów rocznie. W stosunku do propozycji wyjściowej jest to o 145 milionów Euro rocznie więcej, czyli około miliarda Euro więcej w skali 7 lat. Te zwiększone pieniądze pozwolą na podwyższenie dopłat bezpośrednich w Polsce, do poziomu około 220 Euro na hektar.
Miliard cieszy, ale to nadal dyskryminacja
Nierówność dopłat to jest niezgodna z prawem UE dyskryminacja, Traktat o funkcjonowaniu Unii Europejskiej zabrania bowiem dyskryminacji producentów rolnych z uwagi na przynależność państwową. Polska w żadnym razie nie powinna się na to zgodzić, ale to oczywiście jest już sprawą rządu. To polski rząd, polski premier powinien uderzyć pięścią w stół i zażądać równych dopłat. Takiego premiera i takiego rządu w Polsce jednak nie ma, a to sprawia, że walka w Parlamencie Europejskim o równe dopłaty jest coraz bardziej beznadziejna. Ten miliard pewnie wywalczymy, ale przy bierności, a nawet ustępliwości polskiego rządu o więcej będzie bardzo trudno. Rząd PO-PSL najwyraźniej sprzedał już wieś na rynku unijnych ustępstw, niech polska wieś o tym wie i pamięta.
Grupa polityczna EKR za równymi dopłatami
Europosłowie Prawa i Sprawiedliwości nie składają jednak broni. W Komisji Rolnictwa złożyliśmy poprawkę, podpisaną przeze mnie i przez brytyjskiego europosła Jima Nicholsona, żeby dopłaty bezpośrednie w całej Unii były równe w przeliczeniu na hektar, czyli byłoby to około 260 Euro na hektar, bo taka jest unijna średnia. Jednocześnie kraje, które na tym stracą, które dotychczas miały więcej, np. Niemcy, Holandia, czy Dania, mogłyby swoim rolnikom przejściowo dopłacać, ale już z własnych budżetów do dwóch trzecich tego, co zostanie im zmniejszone.
To jest sprawiedliwa i niedyskryminująca nikogo propozycja, wprowadzająca równość dopłat bezpośrednich w całej UE. Za tą propozycją jest Prawo i Sprawiedliwość i przekonaliśmy do tej propozycji także naszych politycznych przyjaciół z grupy politycznej Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR), a więc kolegów z rządzącej w Wielkiej Brytanii Partii Konserwatywnej, rządzącej w Czechach partii ODS, oraz z kilku innych partii wchodzących w skład EKR, w tym, bardzo ważna rzecz – Akcji Wyborczej Polaków na Litwie. Lider tej partii poseł Waldemar Tomaszewski jest bowiem wraz z posłami Prawa i Sprawiedliwości członkiem frakcji EKR
Prawo i Sprawiedliwość przekonało więc swoich politycznych przyjaciół do wyrównania dopłat. Gdyby teraz PO i PSL przekonały do tego swoich przyjaciół, zwłaszcza Niemców – wyrównanie dopłat byłoby pewne. Obawiam się jednak, że oni nawet nie będą próbowali przekonywać, a mit o ich silnej pozycji w UE między bajki trzeba niestety włożyć.
Pójdziemy do Trybunału
Jeśli nie będzie pełnego wyrównania dopłat, jeśli to się skończy niewielkim tylko zmniejszeniem różnic i tym nie więcej niż miliardem dodatkowym dla Polski, następny rząd, czyli rząd Prawa i Sprawiedliwości, zaskarży nierówność dopłat do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, z uwagi na dyskryminacyjny charakter nierówności. Będzie konieczna nie tylko walka o pieniądze, ale przede wszystkim walka o równe prawa i o godność polskich rolników, którzy nie są gorsi od rolników niemieckich czy francuskich i nie może być zgody na to, żeby byli gorzej traktowani.
Cięcia dla największych gospodarstw
W propozycji komisji Europejskiej jest też ważna propozycja – cięcia dla największych gospodarstw rolnych, wielkich farm, liczonych w setkach, czy tysiącach hektarów. Propozycja Komisji Europejskiej jest taka, żeby ci właściciele gospodarstw, którzy otrzymują rocznie ponad 150 tysięcy Euro, mieli te płatności stopniowo zmniejszane, a górny pułap wynosiłby 300 tysięcy Euro. Czyli nawet jeśli ktoś ma nawet 10 tysięcy hektarów – dostawałby maksymalnie 300 tysięcy Euro i ani centa więcej. O te propozycje toczy się wielki bój, wiele państw jest temu stanowczo przeciwnych.
Ja osobiście te propozycje popieram, uważam, że powinny być te cięcia dla największych farm, jednak istotne jest, żeby te pieniądze poszły na zwiększenie płatności dla pozostałych gospodarstw. Taki trochę „Janosik” - zmniejszyć najbogatszym, żeby ci biedniejsi mogli dostać więcej. Tymczasem jest inna koncepcja, żeby te zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć na programy modernizacyjne z II filara. To mi się nie podoba, bo to byłoby zabranie bogatym jedną ręka i oddanie im tych pieniędzy drugą ręką, a biedniejsi skorzystaliby na tym niewiele albo nic.
Poza tym uważam, ze decyzja o obcięciu dotacji dla największych gospodarstw powinna być w gestii państw członkowskich, a nie w skali całej Unii. Kraj dostaje dla swoich rolników określoną pulę i to on sam decyduje, czy tym największym zmniejszać, czy nie. Inna jest bowiem struktura rolnictwa i trudno porównywać Polskę, ze średnią wielkością gospodarstwa około 6 ha z sąsiednimi Czechami, gdzie jest to około 80 ha.
Kontrowersyjne zazielenienie
Wielkie kontrowersje w Parlamencie Europejskim wywołuje tak zwany greening (po polsku „zazielenienie”) wspólnej polityki rolnej. Chodzi o to, żeby 30 procent dopłat bezpośrednich uzależnić od spełnienia warunków korzystnych dla klimatu i środowiska. Tu jest kilka różnych wymogów, między innymi dywersyfikacja upraw, polegająca na tym, ze gospodarstwo powyżej 3 hektary musi mieć w strukturze co najmniej 3 uprawy, z których największa obszarowo nie może przekraczać 70 procent, a najmniejsza – 5 procent ogólnej powierzchni. Do tego dochodzi obowiązek wyłączenia spod produkcji co najmniej 7 procent powierzchni gospodarstwa, w formie ugorowania czy też zalesiania.
Ten pomysł budzi wielkie kontrowersje. Owszem, jesteśmy za rolnictwem przyjaznym dla środowiska, ale wyłączenie spod produkcji rolnej 7 procent gruntów, to tak jakby w Polsce wyłączyć z produkcji rolnej równocześnie województwo podlaskie i świętokrzyskie. To będzie ogromne zmniejszenie produkcji rolniczej, oblicza się że w skali Europy będzie to o 20 milionów ton zboża rocznie mniej. Oczywiście ktoś na tym zarobi, bo te 20 milionów ton brakującego zboża trzeba będzie przywieźć z Kanady, USA, Brazylii. Pod pretekstem troski o środowisko lobby handlowe chce kosztem rolnictwa ubić własny interes. Mamy tego świadomość i w Parlamencie Europejskim walczymy, żeby ten „greening” przynajmniej znacznie ograniczyć. Są propozycje, żeby objąć nim jedynie gospodarstwa powyżej 20 ha, żeby dywersyfikacja dotyczyła jedynie 2 upraw, żeby wyłączenie spod produkcji obejmowało tylko 3 procent gruntów. Nie wiadomo, jaki będzie tego finał, ale sprzeciw w Parlamencie Europejskim jest duży i zapewne „greening” nie przejdzie w takim kształcie, jaki zaproponowała Komisja Europejska.
Walka o tytoń
Utrzymana zostaje możliwość specjalnego wsparcia dla niektórych działów produkcji rolnej. Państwa członkowskie będą mogły zablokować do 10 procent dopłat bezpośrednich i przeznaczyć je na dodatkowe wsparcie dla gospodarstw produkujących zboża, nasiona oleiste, zajmujące się produkcja mleka, wołowiny, roślin strączkowych, lnu, chmielu, buraków cukrowych i kilku innych roślin. Zgłosiłem poprawkę, żeby możliwością wsparcia objęty został także tytoń, co jest niesłychanie ważne w przypadku Polski, gdzie wsparcie dla małych gospodarstw, uprawiających tytoń, jest bardzo potrzebne. Tu przypomnę, że były już minister Sawicki z PSL, przez swój błąd, zmarnował setki milionów złotych, które w latach 2010-2013 mogły pójść na pomoc dla gospodarstw tytoniowych, a nie poszły, gdyż minister za późno złożył w Brukseli wniosek. Pisałem o tym wcześniej, minister Sawicki nawet mi proces sądowy wytoczył, ale wygrałem z nim ten proces, gdyż udowodniłem, że pan minister pieniądze rzeczywiście zmarnował.
A wracając do specjalnego wsparcia – tu sporów większych nie będzie, poza wspomnianą już sprawą tytoniu.
Uproszczenia dla drobnych rolników
Komisja proponuje tez uproszczony system płatności dla tzw. drobnych rolników. Polegać by to miało na tym, że właściciele niewielkich gospodarstw rolnych (a jak niewielkich, zależałoby to od poszczególnych państw) mogliby na ich wniosek, złożony najpóźniej do 15 października 2014 roku otrzymywać płatności ryczałtowe, wynoszące nie więcej niż trzykrotna średnia płatność na hektar w danym kraju (opłacałoby się to zatem gospodarstwo o powierzchni poniżej 3 ha). Przy czym ma być na to przeznaczone nie więcej niż 15 procent wszystkich płatności bezpośrednich w danym kraju.
Byłoby to rzeczywiście znaczne uproszczenie dla małych gospodarstw, jedno, dwuhektarowych. Jest to generalnie popierane w Europarlamencie, czynione są nawet starania, aby tym rodzajem pomocy objąć większy zakres gospodarstw.
Pieniądze tylko dla aktywnych rolników
Od dawna zgłaszany był w Unii, także w Polsce, postulat, żeby pieniądze unijne wypłacane były tylko prawdziwym rolnikom, tym, którzy autentycznie sieją, koszą, zbierają, wypasają, a nie tylko właścicielom ziemi, którzy ziemie traktują głównie jako lokatę kapitału. Żeby nie płacić pieniędzy tzw. rolnikom z Marszałkowskiej.
Jest w tym kierunku pewien ruch Komisji Europejskiej, która zaproponowała, żeby do płatności unijnych uprawnieni byli tylko tzw. rolnicy aktywni, przy czy za aktywnego uważany jest ten właściciel gruntów rolnych, dla którego dopłaty bezpośrednie stanowią co najmniej 5 procent wszystkich jego dochodów. To rozwiązywałoby na przykład problem lotnisk. Mało kto wie, ze wielkie europejskie lotniska to w istocie gospodarstwa rolne, na których lądują samoloty, porty lotnicze też biorą bowiem dopłaty. Po lotnisku w Brukseli biegają króliki, nie sprawdzałem, ale podejrzewam, że też się to wiąże z dopłatami za grunty rolne na lotnisku. Jeśli przejdzie propozycja Komisji (a raczej przejdzie) lotniska, pola golfowe i inne podobne grunty zostaną z płatności unijnych wyłączone, dzięki czemu więcej pieniędzy dla prawdziwych rolników zostanie.
Wykluczyć dopłaty do GMO i ferm wielkoprzemysłowych
Zgłosiłem też w Komisji Rolnictwa poprawkę, żeby z wszelkich płatności unijnych wykluczyć gospodarstwa prowadzące uprawy GMO oraz gospodarstwa prowadzące tucz wielkoprzemysłowy. Dla nich nie powinno być żadnej pomocy. Nie może być tak, że z jednej strony wspieramy środowisko, zazielenienie, którego kosztami rolników obciążamy, a z drugiej strony wspieramy bardzo szkodliwe dla środowiska uprawy GMO i fermy wielkoprzemysłowe. Komisja Europejska nie jest za tą poprawką, tam działa bardzo silne lobby GMO, w Parlamencie zresztą też, ale mam nadzieję, że jednak uda się uzyskać poparcie większości Parlamentu i uprawy GMO oraz fermy wielkoprzemysłowe zostaną z pomocy unijnej wykluczone, a zaoszczędzone dzięki temu pieniądze trafią do gospodarstw prowadzonych tradycyjnymi metodami. .
…...
Z konieczności skrótowo przedstawiłem najważniejsze propozycje i najważniejsze spory dotyczące dopłat bezpośrednich dla rolników. Są oczywiście jeszcze inne sprawy, o których napiszę innym razem – środki na tzw. II filar, środki na interwencje rynkowe itp. Myślę jednak, że dla polskich rolników najważniejsze są dopłaty bezpośrednie, żeby były one sprawiedliwe i równe z tymi, które otrzymują rolnicy krajów tak zwanej starej Unii. Na tym musi skupić nasza główna batalia. Nie chcemy więcej od innych, nie chcemy przywilejów, chcemy tylko godnego i sprawiedliwego traktowania. Jeśli tego nie będzie, to członkostwo w Unii „równych i równiejszych” traci sens.
(Artykuł ten jest poszerzoną wersją mojego artykułu pt. "Chude lata w UE", zamieszczonego w "Naszym Dzienniku" z 1 września br.)
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/139232-co-tam-panie-w-polityce-rolnej-unii-europejskiej-za-malo-pieniedzy-plus-dyskryminacja
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.