1 września 1939 roku świat już wiedział, że wybuchła kolejna wojna światowa. Spodziewano się „tradycyjnego” przebiegu działań wojennych. Nazwy takie jak Katyń, Auschwitz, Hiroshima nikomu jeszcze nic nie mówiły...
Mojemu pokoleniu, wychowywanemu na „Czterech pancernych”, „Stawce większej niż życie” i przyjaźni braterskiej z ZSRS przez lata wciskano do głowy czarno-biały obraz II wojny światowej: źli Niemcy z fanatykiem-zbrodniarzem Hitlerem na czele, fatalny rząd II RP, niewiarygodni alianccy sojusznicy... Ale to wszystko tylko część prawdy...
Jeden z moich znajomych Rosjan powiedział kiedyś ze smutkiem (i poniekąd z zazdrością): „Wam, Polakom, to dobrze... Żyją jeszcze ludzie, którzy pamiętają przedwojenną, wolną Polskę... U nas nie ma już świadków-spadkobierców normalnej, nie-bolszewickiej Rosji...”
Z perspektywy czasu łatwo gdybać, jak można było racjonalniej pokierować losami naszego kraju, aby oszczędzić mu krwawej hekatomby. Wychodzą na jaw fakty i zakulisowe rozgrywki światowych mocarstw, coraz głośnie mówi się o utopijnych zdawałoby się planach awaryjnych. I tym bardziej docenić należy genialną, chłodną kalkulację Józefa Piłsudskiego.
Jego plan (początek lat trzydziestych!) prewencyjnego uderzenia na zbrojące się na potęgę Niemcy (wbrew postanowieniom Traktatu Wersalskiego) – nie spotkał się z akceptacją Anglii i Francji... Potem było już za późno...
Piłsudski wiedział, że w starciu jednoczesnym z Niemcami i Rosją nie mamy żadnych szans; zawsze traktował Moskwę jako większe (również cywilizacyjne) zagrożenie. Aby istnieć na mapie świata należało rozgrywać naszych odwiecznych przeciwników wzajemnie przeciw sobie.
W 1937-38r. Stalin wymordował 110 tysięcy Polaków zamieszkujących na terytorium ZSRS - w ramach eliminacji obcego, niepewnego elementu... Był to wystarczający powód, aby wspólnie z Hitlerem uderzyć na Rosję Sowiecką. Zagrożone Anglia i Francja, w obawie przed dominacją Niemiec w Europie musiałyby uderzyć (przy wsparciu Stanów Zjednoczonych) na wykrwawioną III Rzeszę. Polska w odpowiednim momencie wsparła by ich działania, odzyskując „korytarz” do Prus Wschodnich (wraz z Prusami i Gdańskiem i in. „trofeami wojennymi”). To my bralibyśmy udział w powojennym podziale Europy. Świat nie zaznałby zbrodni Katynia, Holocaustu, rzezi Powstania Warszawskiego, czy wieloletniej, krwawej dominacji komunizmu nad Europą Wschodnią. Wyszlibyśmy z tej wojny silniejsi, z zachowanymi elitami Narodu, bezpieczniejsi dzięki upadkowi potęgi odwiecznych wrogów...
Jeśli teraz ktoś jeszcze mi powie, że sojusz z Hitlerem byłby złem samym w sobie etc. etc. – niech dziś kieruje dziś swe pretensje do pragmatycznych Włoch, Rumunii, Węgier, Finlandii, Słowacji, Serbii czy wreszcie egzotycznej Japonii – wojennych sojuszników hitlerowskich Niemiec... Albo niech pomyśli o milionach cywilów – niczemu niewinnych ludzi, których można było ocalić...
Lech Makowiecki
P.S. Polityka wymaga mądrości i determinacji. Obecny pokój i podział świata nie jest dany na wieczność. Oby w porę trafił się nam mąż stanu na miarę Naczelnika Piłsudskiego... Nim znowu będzie za późno...
Z cyklu – znalezione w sieci:
Ballada „Szloch” z płyty „Katyń 1940”:
<
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/139205-aby-istniec-na-mapie-swiata-nalezalo-rozgrywac-naszych-odwiecznych-przeciwnikow-wzajemnie-przeciw-sobie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.