NASZ WYWIAD. Marek Jurek: "władze Rzeczypospolitej powinny były stwierdzić 17 września, że Polska znalazła się w stanie wojny ze Związkiem Sowieckim"

Zbiorowe groby pomordowanych przedstawicieli polskiej inteligencji z Kaszub, Kociewia i innych reginów Pomorza w Lesie Szpęgawskim. Niemcy zamordowali tam ok. 7 tys. osób. Obok nich ginęli również Żydzi i niemieccy przeciwnicy nazizmu. PAP/Adam Warżawa
Zbiorowe groby pomordowanych przedstawicieli polskiej inteligencji z Kaszub, Kociewia i innych reginów Pomorza w Lesie Szpęgawskim. Niemcy zamordowali tam ok. 7 tys. osób. Obok nich ginęli również Żydzi i niemieccy przeciwnicy nazizmu. PAP/Adam Warżawa

wPolityce.pl, Stefczyk.info: Czy Pańskim zdaniem wynik II wojny światowej mógł być dla Polski inny? Jakie mieliśmy w latach 1939-1945 roku realne pole manewru? Czy można było choćby zminimalizować ofiary cywilne?

 

Marek Jurek, były marszałek Sejmu, lider Prawicy Rzeczypospolitej, w PRL działacz opozycji: Z pewnością władze Rzeczypospolitej powinny były stwierdzić 17 września, że Polska znalazła się w stanie wojny ze Związkiem Sowieckim. Takie umiędzynarodowienie sprawy polskiej utrudniałoby porozumienie się Zachodu z Sowietami (po ataku Niemiec na ZSSR) bez zaangażowania w sprawę niepodległości Polski. Nie mogło też zmniejszyć bezpieczeństwa polskich jeńców -€“ bo ich los nie mógł być gorszy niż w Katyniu. Logicznym następstwem tego mogło być udzielenie (poważnie rozważanej przez rząd Sikorskiego) wojskowej pomocy Finlandii broniącej się przed Sowietami. Tymczasem najpierw 17 IX i niejasna reakcja władz polskich, potem niedomówienia paktu Sikorski-Majski i wreszcie Teheran otworzyły drogę do przedmiotowego traktowania Polski w momencie zakończenia wojny i pozbawienia nas niepodległości.

 

Głośne są ostatnio w Polsce tezy, według których Polska powinna była w 1939 roku porozumieć się z Hitlerem, i wspólnie z Niemcami uderzyć na Sowiety. Czy to scenariusz, Pańskim zdaniem, wart w ogóle rozważania?

W Polsce nikt przed drugą wojną światową nie postulował sojuszu z Hitlerem (w sensie ideologicznym, jak na przykład chcieli tego kolaboracjoniści paryscy, krytykujący w czasie wojny Pétaina za „ciasny izolacjonistyczny nacjonalizm”), natomiast istniała poważna orientacja (złożona głównie z części konserwatystów) postulująca antysowieckie przymierze z Niemcami jako państwem. Ostatnio przypomnieli jej istnienie śp. prof. Wieczorkiewicz i Piotr Zychowicz. Trzeba jednak pamiętać, że to sojusze z Francją i zawarty bezpośrednio przed wojną z Wielką Brytanią -€“ umiędzynarodowiły sprawę Polską w czasie wojny światowej. Bez tego znaleźlibyśmy się w międzynarodowej próżni, w sytuacji państw bałtyckich. Tymczasem Polska powstała w ramach ładu wersalskiego i ten porządek (przy wszystkich jego słabościach) tworzył realne ramy naszej niepodległości. Beck uważał, że możemy go modyfikować (w reakcji na politykę Francji z czasów Locarna), ale rozumiał ryzyko jego zupełnego przekreślenia.

 

Na ile powinniśmy trzymać się jako naród pamięci o II wojnie światowej? Gdzie jest granica naszej pamięci o tym wydarzeniu jako wydarzeniu wciąż nas de facto tworzącym?

O wojnie trzeba pamiętać stale i stale przypominać o jej konsekwencjach w życiu międzynarodowym. Przede wszystkim,  że wśród jej trwałych skutków była utrata niepodległości przez Polskę oraz inne państwa Europy środkowej. Niestety, wręcz doktryną państwową stało się nieprzypominanie o prawach i krzywdach Polski, do tego stopnia, że bodaj jedynym politykiem, który sformułował w Polsce proste hasło „Nigdy więcej Jałty” był… amerykański prezydent G.W.Bush. Polska powinna stale przypominać, że skutkiem wprowadzenia przez Niemcy Stalina do środka Europy (co było zgodne z przeważającym nastawieniem niemieckiej opinii publicznej przez cały okres międzywojenny) było półwiekowe pozbawienie niepodległości Polski, ze skutkami gospodarczymi i politycznymi, które trwają po dziś dzień. Niemcy nie mogą zaprzeczać swej odpowiedzialności za ten stan rzeczy, będący następstwem nieuznawania polskich granic (więc de facto niepodległej Polski) przez państwo niemieckie w całym okresie dwudziestolecia, nie tylko w okresie rządów hitlerowskich. Polska powinna oficjalnie oczekiwać uznania przez Niemcy tej odpowiedzialności (czego w ogóle na przykład nie było w przemówieniu kanclerz Merkel na 70-lecie wybuchu wojny). Powinniśmy również przypominać oczywisty fakt, że drugą wojnę światową wywołał z Niemcami Związek Sowiecki, którego polityka ciągle czeka na międzynarodowe potępienie. Polska więc powinna wspierać te państwa Europy środkowej, które odmawiają fetowania zwycięskiej wojny Stalina. Stanowisko to Rzeczpospolita powinna formułować nie w dramatycznym języku żalów i oskarżeń, ale w sposób spokojny, konsekwentny, stanowczy -€“ jako naszą oficjalną, państwową ocenę historii i związanej z nią odpowiedzialności.

 

Jakie wnioski współczesna Polska powinna przede wszystkim wyciągnąć z hekatomby II wojny światowej?

Pierwszym jest wartość niepodległego państwa, konieczność stałego utrwalania i umocnienia jego niepodległości. Drugim jest zaangażowanie na rzecz bezpiecznego świata dla niepodległej Polski. Dziś oznacza to w pierwszym rzędzie wytrwałą pracę na rzecz utrwalenia zmian, które w Europie wschodniej powstały po upadku Związku Sowieckiego. Musimy być państwem silny, które już nigdy nie będzie napadane. Pamiętać musimy o lekcji wojny światowej: bezpieczeństwo międzynarodowe jest niepodzielne. Polska musi być aktywnym, sprawczym podmiotem polityki międzynarodowej, przeciwdziałającym wspólnie ze sprzymierzonymi państwami zagrożeniom dla pokoju i bezpieczeństwa. Istnieje też wniosek wypływający bezpośrednio z wojny i czasów niewoli: polityka negacji naszego prawa do niepodległości, prowadzona w ciągu ostatnich przeszło dwustu lat przez Niemcy i Rosję, kontynuowana w dwudziestoleciu międzywojennym, czego tragicznym następstwem był najazd w 1939 roku wraz z jego wszystkimi konsekwencjami, daje Polsce prawo, by polityka współpracy Niemiec i Rosji nigdy nie była realizowana w sposób, który Polska odbiera jako zagrożenie dla swego bezpieczeństwa i dla swych podstawowych interesów. Dziś dotyczy to przede wszystkim bezpieczeństwa energetycznego, ale i innych wymiarów stosunków niemiecko-rosyjskich. Polska powinna otwarcie prezentować taką doktrynę na forum międzynarodowym i stale zabiegać o jej uznanie.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych