Były w wojnie obronnej 1939 bohaterskie epizody, które zaskakiwały hitlerowskich najeźdźców. Losów wojny nie odwróciły, ale trzeba o nich pamiętać

Kampania wrześniowa 1939 r. to nie tylko, jak przekonywała komunistyczna propaganda i co powtarzają niektóre media III RP, klęska, nieudolność i „wycofywanie się na z góry upatrzone pozycje", lecz także skuteczne kontruderzenia i przeciwnatarcia - czytamy w Rzeczpospolitej.

Historycy zastrzegają, że choć były to tylko epizody, które nie miały wpływu na losy kampanii wrześniowej to pokazały, że polscy żołnierze są w stanie "wykonać rozkazy niewykonalne". To stwierdzenie ukute przez płk. Kazimierza Mastalerza, pod dowództwem którego szarża 18. Pułku Ułanów Pomorskich z Grudziądza zatrzymała przemarsz części wojsk 20. niemieckiej Dywizji Zmotoryzowanej. Słynną bitwę pod Krojantami wykpił Andrzej Wajda w filmie "Lotna".

We wrześniu 1939 r. oddziały Wojska Polskiego kilka razy przekraczały granicę Rzeszy. Najbardziej znane były dwie akcje: próba zajęcia Wschowy i akcja w Prusach Wschodnich. Ta druga jest stosunkowo nawet lepiej znana, mimo że walki toczyły się wśród wiosek i trwały kilka dni

– mówi „Rz" dr Tymoteusz Pawłowski, historyk.

Jednym z mniej znanych epizodów Września 1939 z udziałem polskiego lotnictwa jest bombardowanie fabryki chemicznej pod Oławą dokonane przez plutonowego Wacława Buczyłko z 21. Eskadry Bombowej, pilota PZL23 „Karaś".

2 września samotna maszyna mimo zapory ogniowej położonej przez Niemców wdarła się na terytorium powietrzne III Rzeszy. Buczyłko doleciał nad Ohlau (Oława). Na pobliską fabrykę zrzucił osiem bomb. Było to pierwsze bombardowanie celów w Niemczech w czasie II wojny światowej.

To oczywiście także epizod, ale pokazujący, jak wielkie było bohaterstwo polskich żołnierzy i jak dobrze byli dowodzeni. Musieli się, niestety ugiąć przed gogantyczna faszystowska maszyną zbrodniczą. Cześć Ich Pamięci!

źródło: rp.pl/Wuj