Kilka dni temu „Super Express” napisał, że piosenkarka i celebrytka Natalia Lesz wrzuciła na swój facebookowy profil zdjęcie w czapce z komunistycznym symbolem. Teraz odnosi się w dosyć kuriozalny sposób do zarzutów na swoim blogu. „A może te “pamiątki” świadczą o tym, że w Rosji odradza się komunizm w swoim najgorszym wydaniu? Idąc tym tropem dojdziemy niechybnie do smoleńskiej mgły i bomby z helem”- pisze gwiazdorka.
Fani piosenkarki oburzyli się na jej „żart”. Jeden z nich wytknął celebrytce nieznajomośc historii i hipokryzję. „Pikanterii dodaje fakt, że Natalia jest ambasadorką Gruzji, co zauważył jeden z jej fanów: - z symbolem komunistycznym, ambasadorka Gruzji którą niedawno Rosja najeżdżała ? nie kumam tego - napisał w komentarzu pod zdjęciem”- czytamy w SE.
Lesz odniosła się do kontrowersji na swoim blogu. Trzeba przyznać, że jej tłumaczenia są również infantylne jak zdjęcie z symbolem najbrutalniejszego totalitaryzmu w XX wieku.
„Dlaczego Rosja musi niektórym kojarzyć się tylko z tym, co skończyło się bezpowrotnie dwie dekady temu? Oczywiście, powinniśmy pamiętać o naszej historii, ale nie bądźmy przy tym śmieszni”-
pisze Lesz. Piosenkarka dodaje kpiąco, że pewnie według tabloidu powinna ona przed włożeniem czapki na głowę obowiązkowo pomyśleć o rozbiorach, 17 września 1939 roku, Katyniu, Stalinie i wszystkich pierwszych sekretarzach byłego ZSRR, Smoleńsku i ruskiej mafii.
„Co mają wspólnego tandetne pamiątki z sierpem i młotem do tego jak powinniśmy chociaż starać się patrzeć dziś na współczesną Rosję? A może te “pamiątki” świadczą o tym, że w Rosji odradza się komunizm w swoim najgorszym wydaniu? Idąc tym tropem dojdziemy niechybnie do smoleńskiej mgły i bomby z helem”-
pisze Lesz, która jak wiać nie może się obyć bez wrzucania do dyskusji nad propagowaniem symboli komunistycznych kwestii Smoleńska. Co ma wspólnego jedno z drugim?
„Nie byłam, nie jestem i pewnie nie będę miłośniczką Rosji, ale czy rzeczywiście warto dziś młodych Polaków (jak i młodych Rosjan) karmić stereotypami i niekończącą się nienawiścią o swoim jakby nie było najbliższym sąsiedzie?”-
pyta ambasadorka Gruzji.
W tym miejscu ciśnie się wywód na temat szkodliwości noszenia Che na koszulkach i wybaczania sierpa i młota na ulicach miast, które stosunkowo niedawno były pacyfikowane przez komunistów. Nie ma sensu tego jednak robić. Nie ma również sensu odnosić się do smoleńskich wtrętów piosenkarki, które wyglądają jak zapewnienie, że autorka jest po „właściwej stronie”. Warto jednak zadać pani Lesz inne pytanie, na które nie chce jednoznacznie na blogu odpowiedzieć: czy będąc w Berlinie założyłaby czapkę z logo SS albo Wermachtu? Czy również jej zdaniem nie warto karmić młodych Polaków stereotypami? Rozumiem infantylizm pani Lesz, która nie widzi nic złego w chwaleniu się na Facebooku komunistycznymi „gadżetami” z Rosji. W końcu takie działania nie przeszkadzały niedawno czołowym publicystom jedynej słusznej gazety. Jest z kogo brać przykład, nieprawdaż? Jednak warto pamiętać, że w Polsce wciąż żyją ludzie, którym wyrywano paznokcie za sprzeciw wobec czerwonej gwiazdy. Z szacunku dla nich warto zamilknąć czasami. Szczególnie, że pani Lesz jest w kręgach nastolatków osobą opiniotwórczą, która takimi nieodpowiedzialnymi zachowaniami wpływają na percepcje nieukształtowanych umysłów. A to już ma poważne konsekwencje...
Łukasz Adamski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/138964-natalia-lesz-w-sowieckiej-czapce-dlaczego-rosja-musi-niektorym-kojarzyc-sie-tylko-z-tym-co-skonczylo-sie-bezpowrotnie-dwie-dekady-temu
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.