Kiedy dokument miażdżący Tuska? Czy mamy w ogóle szansę na polskiego Moore’a i D'Souze

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Do amerykańskich kin wszedł dokument "Ameryka Obamy", który masakruje wręcz rządy Baracka Obamy. Od dawna wielkie sukcesy w USA święci prawdziwy geniusz filmu dokumentalnego Michael Moore, na którego demagogię nawet ja się nieświadomie nabieram. Czy w Polsce objawi się ktoś na miarę tych filmowców?

Siedem tygodni po premierze do 10 najbardziej kasowych filmów za oceanem trafił  dokument "Ameryka Obamy" ("2016 Obama's America"), który w zeszły weekend zarobił 6,2 mln dolarów.

„Mój film ma udzielić odpowiedzi na pytanie, jak będą wyglądać Stany Zjednoczone, jeśli w listopadzie bój o Biały Dom ponownie wygra Obama. Mam nadzieję, że zaważy na wyniku wyborów prezydenckich”

- mówi reżyser i jeden z najbardziej wpływowych konserwatystów w USA Dinesh D'Souza. Opierając się na swoich książkach „The Roots of Obama’s Rage” i „Obama’s America” reżyser wskazuje na rolę, jaką w życiu Obamy odegrali antyamerykański pastor Jeremiah Wright, Bill Ayers z terrorystycznej studenckiej grupy aktywnej na początku lat 70-tych czy komunistyczny dziennikarz Frank Davis. D'Souza udał się nawet do przyrodniego brata Obamy do Nairobi i pokazał w jakim ubóstwie żyje. Producentem filmu jest Gerald Molen, mający już na swoim koncie produkcję takich filmów jak „Lista Schindlera”, „Jurassic Park” i „Raport mniejszości”.

Twórcy filmu nie ukrywają, że inspiracją dla nich były obrazy Michaela Morre’a który za swoje lewicowe agitki otrzymał zarówno Oscara ( „Zabawy z bronią”) jak i Złotą Palmę w Cannes  („Fahrenheit 9.11”). Konserwatyści przekonują oczywiście, że film duetu Molen/D’Souza, w przeciwieństwie do filmów Morre’a, jest poważnym kawałkiem kina dokumentalnego. Nie oglądałem filmu, jednak jestem miłośnikiem publicystyki D'Souzay i podejrzewam, że wykonał on dobrą robotę. Niestety przyznaję się jednak bez bicia, że jestem również miłośnikiem filmów Morre’a, mimo, że są w pewnych względach niczym publicystyka autorytetów z jedynie słusznej gazety. Trudno jednak oderwać oczy od technicznego aspektu filmów Morre’a. Dlaczego?

„To był zwyczajny poranek w Ameryce. Rolnik zajmował się gospodarstwem. Mleczarz dowoził mleko. Prezydent zbombardował kolejny kraj, którego nazwy nie potrafiliśmy wymówić” -

mówi Moore jako lektor filmu. Specyficzny styl reżysera, będący mieszanką błyskotliwego humoru i skrajnego lewicowego populizmu oraz demagogii, charakteryzuje się przede wszystkim znakomitym doborem muzyki, świetnym montażem i fenomenalnym nawiązywaniem do kochanej przez wszystkich popkultury. Pragnę być dobrze zrozumiany. Nie pochwalam manipulacyjnych praktyk Morre'a. Chodzi mi o jego artystyczny geniusz, który tak fascynuje miliony. Taki geniusz jest niezbędny by pewnym środowiskom podać odpowiednio własne poglądy.

 

Czy w Polsce mamy reżysera filmów dokumentalnych, który może się równać z Morrem? Owszem. Bardzo blisko technicznego stylu amerykańskiego twórcy jest Grzegorz Braun, który również w błyskotliwy sposób łączy ze sobą historyczne tematy z nowoczesną formą przekazu. Braun udowodnił to szczególnie w wybitnej „Eugenice”, która niewiele ustępowała amerykańskim filmom. Jestem przekonany, że jego filmy działają na dalekich mu ideologicznie widzów, jak filmy Moore’a na miliony widzów na całym świecie. Niestety niewielu mamy Braunów w naszym kraju. Nie odmawiam oczywiście umiejętności reżyserskich innym polskim dokumentalistom, którzy realizują poprawne warsztatowo kino dokumentalne. Dotyczy to również twórców konserwatywnych. Niskobudżetowe reportaże Stankiewicz, która dała się poznać jako świetna dokumentalistka w „Trzech Kumplach” czy wszystkie „smoleńskie” filmy nie są w stanie złapać na haczyk młodego widza, wychowanego na MTV. Jednak to nie tylko brak kasy i specyficznego talentu jest problemem polskiego dokumentu ( Braun nawet przy ograniczonym budżecie potrafi wystrzałowo opowiedzieć historię).

To w końcu nie brak pieniędzy jest powodem, że murowane hity telewizyjne, które polemizują z mitologią salonu leżą na półkach ( film o „TW Bolku”), a kapitaliści nie chcą się reklamować w najlepiej sprzedających się gazetach konserwatywnych. Z jakiegoś bowiem względu większość polskich dokumentalistów woli kręcić filmy za granicami Polski, gdzie odnoszą naprawdę znaczące sukcesy. Sami przyznają, że Polska jest dla nich nieciekawa. Nieciekawa Polska? Naznaczony smoleńską tragedią kraj, który na dodatek jest szarpany przez spóźnioną lewacka rewolucję może być nieciekawy? Moore’owi odpadłby wielki brzuch ze śmiechu. Jednak zadajmy sobie proste pytanie: Czy Polska może być ciekawa, skoro wmówiono nam, że jest „brzydką panną na wydaniu”? Wydaje się, że właśnie tutaj jest pies pogrzebany. Czy to oznacza, że nie mamy szans na swojego D’Souzę? Mamy. W końcu mało, kto wierzył, że prawicowy tygodnik będzie najlepiej się sprzedającym pismem w swojej kategorii. To daje nadzieję.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych