"W tej nastolatce skupia się wszystko to, co najpiękniejszego dała II Rzeczpospolita". Zachowała się jak trzeba

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Dokładnie sześćdziesiąt sześć lat temu, o 6:15 rano strzałem w głowę wykonano wyrok na Danucie Siedzikównej, szerzej znanej pod pseudonimem „Inka”. Na każdym, kto zapoznał się z życiem „Inki” albo choć obejrzał świetny Teatr Telewizji jej poświęcony, ta postać zrobiła ogromne wrażenie.

W tej nastolatce skupia się wszystko to, co najpiękniejszego dała II Rzeczpospolita. Podstawą było wychowanie. Czy trzeba coś dodawać, jeśli wspomni się o ojcu „Inki”, zesłanym na Sybir za uczestnictwo w polskiej organizacji niepodległościowej i jej matce, aresztowanej za działalność dla AK i zamordowanej przez Gestapo w jednym z lasów pod Białymstokiem? To o tym wychowaniu mówił śp. prezydent Kaczyński, przemawiając przy okazji rocznicy wybuchu powstania warszawskiego:

Skoro mówimy o warszawskich powstańcach, o ludziach młodych, to musimy wspomnieć o tym, kto ich wychował, kto z tych ludzi uczynił żołnierzy bohaterskiej armii. Kto uczynił ich patriotami niecofającymi się przed niczym? Trzeba sobie powiedzieć jasno: uczyniła to II Rzeczpospolita, uczyniło to państwo, które miało swoje grzechy, ale na pewno nie miało grzechu jednego, jakim jest zapominanie o tym, że to właśnie Rzeczpospolita jest dla nas największych dobrem, że tylko w ramach takiej wspólnoty my jako naród i każdy z nas oddzielnie możemy rozwijać się w sposób prawidłowy i wolny. Taka Polska była przedmiotem marzeń owych dziewcząt i chłopców, którzy 1 sierpnia poszli w bój!

- mówił prezydent.

I trzeba sobie jasno powiedzieć – tacy ludzie jak „Inka” zdali największy egzamin swojego życia. Siedemnastolatka (!) nie tylko nie dała się złamać w brutalnym, trwającym ponad miesiąc śledztwie przeprowadzonym przez Urząd Bezpieczeństwa, ale nie podpisała też prośby o ułaskawienie, którą jej obrońca przesłał do Bolesława Bieruta. Najlepiej o efekcie tego wychowania mówi gryps, który „Inka” przesłała z więzienia:

Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba.

Historie takich ludzi jak „Inka” trzeba rok po roku, grupa po grupie i klasa po klasie wbijać do głów młodych ludzi. Może tym mocniej trzeba o niej przypominać, im bliżej rozpoczęcia nowego roku szkolnego. Bo "Inka" powinna być symbolem wychowania i wzorem dla młodych. Trzeba, aby wojenna i powojenna rzeczywistość nie kojarzyła się kolejnym pokoleniom wchodzącym do szkół z bliżej nieokreślonym wojskiem i odrealnionymi żołnierzami. Żeby faktycznie coś zostało w ich sercach i głowach, trzeba przybliżać takie postaci równie młodych ludzi, którzy w chwili próby po prostu „zachowali się jak trzeba”; bez biadolenia i marudzenia, bez dzielenia włosa na czworo.

[Wlepka kibiców Rakowa Częstochowa. Fot. rakow.com.pl]

Historia „Inki” miała swój dalszy, smutny ciąg kilkadziesiąt lat po wykonaniu wyroku i zamknięciu sprawy. Instytut Pamięci Narodowej oskarżył Wacława Krzyżanowskiego, prokuratora w procesie Siedzikówny o udział w zbrodniach komunistycznych. Sąd dwukrotnie uniewinnił Krzyżanowskiego. III Rzeczpospolita zawiodła choćby symbolicznym ukaraniem tego człowieka, zresztą jak wielu innych podobnych oprawców. W niewielkim stopniu wynagrodzone jest to takimi inicjatywami, jak ta krakowska, gdzie „Ince” buduje się pomnik, który na dniach będzie odsłonięty.

CZYTAJ WIĘCEJ: Sanitariuszka "Inka" będzie miała swój pomnik. Powstanie we wrześniu w Krakowie

A w tym szczególnym dniu zamiast po raz kolejny oglądać powtórki seriali i irytować się przy telewizyjnych serwisach, w których o "Ince", gwarantuję, nie zająknie się nikt, warto poświęcić czas i obejrzeć spektakl ze "Sceny Faktu":

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych