Pracownik Instytutu Historii Rosji: "Dopóki Lenin leży na placu Czerwonym, żadnego duchowego odrodzenia Rosji nie będzie"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/EPA
Fot. PAP/EPA

„Nasz Dziennik” przeprowadził ciekawy wywiad z prof. Władimirem Ławrowem, pracownikiem Instytutu Historii Rosji Rosyjskiej Akademii Nauk. Rozmowa poświęcona jest postaci Lenina oraz tego, w jaki sposób jego dziedzictwo oddziałuje na mentalność Rosji i Europy Zachodniej.

Skąd uczucie i sentyment Rosjan do bolszewickiego przywódcy? Ławrow odpowiada:

Kiedy zwykły człowiek przechodzi obok pomnika Lenina, idzie ulicami Rewolucji, Marksa, albo Sowiecką (w Rostowie nad Donem jest nawet zaułek OGPU - następczyni Czeka i poprzedniczki KGB), to sądzi, że to wszystko to dobre rzeczy. To jest bezpłatna reklama partii komunistycznej. Na Ukrainie niemal wszystkie takie symbole zlikwidowano i tam na komunistów głosuje trzy razy mniej ludzi. Bolszewicy nie byli głupi z tymi nazwami. Oni zmienili nazwy 95 proc. ulic w Moskwie. Zaznaczyli, że przestrzeń publiczna jest ich i ma służyć ich ideologii. A teraz ta ideologia jest chroniona i wciąż ulice i pomniki wychowują nowych bolszewików

- analizuje profesor.

I opisuje postać Lenina, powołując się na Fiodora Dostojewskiego:

Już Fiodor Dostojewski opisał charakter idących po władzę socjalistów w "Biesach". Zrozumiał, na czym to polega. Przewidział, że w Rosji zwycięży rewolucja socjalistyczna, że będą przy tym miliony ofiar. A skąd on to wiedział? Nie był ani historykiem, ani ekonomistą, ani politykiem. Dostojewski znał rosyjską duszę! Wiedział, że pewnych pokus prosty lud nie wytrzyma. "Grabić zagrabione" - tym Lenin zwiódł wielu ludzi. Ale nie wszystkich

- mówi Ławrow, przypominając o głównym zagrożeniu dla bolszewików, jakim dla Władimira Wołkowa było chrześcijaństwo:

Lenin otwarcie zwalczał religię. Powtarzał, że "wszelka pobożność to nekrofilia". Zalecał w oficjalnych rozporządzeniach, by jak najwięcej duchownych rozstrzeliwać. To były zbrodnicze rozkazy, można je uważać za przestępstwa przeciwko ludzkości, które - jak wiadomo - nie przedawniają się. I taki drań leży na placu Czerwonym. Myślę, że dopóki oni dwaj leżą na placu Czerwonym, w sercu Rosji, żadnego duchowego odrodzenia Rosji nie będzie. Będziemy wciąż tkwić w fatalnej przeszłości z Leninem, Stalinem, Dzierżyńskim i innymi.

Myliłby się jednak ten, kto uważałby, że Rosjanie zerwali z tym dziedzictwem. Ławrow przypomina także o tym, jak dzisiejsza Rosja nawiązuje do bolszewickiej historii:

Wie pan, że Dzierżyński wraca teraz na pomniki? Ostatnio na dziedzińcu moskiewskiego urzędu spraw wewnętrznych na ulicy Pietrowka ustawiono jego zupełnie nowe popiersie. Z Łubianki usunięto już dawno, a na Pietrowce postawiono. Oto nasze nowe osiągnięcie. A i na Łubiance zburzono pomnik tylko na placu. (…) Ludzie, którzy mają jeszcze sumienie i którym drogi jest los Rosji, występowali przeciw. Byłem także wśród tych, którzy protestowali przeciwko postawieniu pomnika Stalina mającemu się odbyć pod pozorem restauracji zabytku. Byłby to niebezpieczny precedens - znak. Oto w stolicy odbudowuje się pomnik Stalina. Nie gdzieś tam, na prowincji. W czasach prezydentury Putina i Miedwiediewa postawiono ponad dziesięć pomników Stalina, ponad trzydziestu ulicom nadano imię Stalina

- kończy prof. Ławrow.

Całość rozmowy w „Naszym Dzienniku”.

lw

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych