Mieszkowski: "Jeśli ktoś dzisiaj mówi, że nie wiedział, że tutaj są pochowani polscy żołnierze, to znaczy, że jest ignorantem"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. Solidarni 2010
fot. Solidarni 2010

Solidarni2010 przeprowadzili na powązkowskiej „Łączce” wywiad z synem pochowanego w tym miejscu komandora Stanisława Mieszkowskiego - Witoldem Mieszkowskim, który ma nadzieję na zidentyfikowanie zwłok swego ojca.

Marzeniem pana Witolda jest, by po 55. latach stanąć przy grobie ojca. O tym, że właśnie tutaj znajdują się zwłoki Stanisława Mieszkowskiego wie z ogólnie znanego od 22 lat protokołu Komisji Kostyrki.

Ekshumacja zwłok ma miejsce o wiele za późno i – jak twierdzi pan Witold- wielu osobom - i po 56. i po 90. roku - zależało na tej zwłoce, bowiem wśród nich byli albo oprawcy, albo osoby  związane z oprawcami. Na nic zdały się apele o uznanie takich podmiotów jak Komisja Biura Politycznego PZPR, Naczelna Prokuratura Wojskowa czy Najwyższy Sąd Wojskowy za instytucje zbrodnicze. To właśnie m.in. w tych organach byli ci, którzy odpowiadają bezpośrednio za śmierć tych, którzy leżą na „Łączce”. Dziś oni już nie żyją.
Znamiennym wydaje się np. fakt, że w 1991 roku, czyli już w „wolnej” Polsce Prokuratura Apelacyjna na Krakowskim Przedmieściu, na wniosek o przeprowadzenie ekshumacji zwłok ojca pana Witolda, odpowiedziała, że to jest sprawa prywatna, a nie  publiczna i nie wydała zezwolenia. A wtedy - jak twierdzi pan Witold - żyli jeszcze oprawcy z komisji Kostyrki.

 

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych