Rząd grecki negocjuje sprzedaż wysp na pokrycie długów. Parę dni temu zapowiedział to premier Samaras. Podobno Rosjanie nie mieliby nic przeciw temu, żeby kupić Rodos. W końcu Cypr już mają…
Dwa lata temu „Bild” napisał: „skoro musimy pomóc Grekom jeszcze miliardami euro, powinni coś za to dać – na przykład parę ich cudownie pięknych wysp egejskich”. Głosom oburzenia w Atenach nie było wtedy końca,(tym bardziej że niektórzy politycy niemieccy z aprobatą kiwali głowami powtarzając: ja, ja) a poprzednik Samarasa zapowiedział nawet spec-ustawę zakazującą takiego handlu. Przy okazji „Bild” wycenił też Akropol na – bagatela! – 100 miliardów euro.
No, ale kryzys się pogłębia, Grecy nie dają rady bez dodatkowej pomocy, a w kolejce czekają Włosi i Hiszpanie. Strefa euro jest pogrążona w recesji, PKB spada, ceny greckich nieruchomości jeszcze bardziej. Domek nad morzem jest do kupienia za kilkadziesiąt tysięcy. Jeszcze euro, ale może niedługo drachm.
Polska w odróżnieniu od Romana Arkadiewicza Abramowicza nie jest zainteresowana kupnem śródziemnomorskich wysp. (No chyba że Jan Vincent coś wie)? Nam samym brakuje kasy: jesienią będą podwyżki, ekonomiści mówią, ze wzrosną ceny żywności, a benzyna po tyle, że strach jechać na stację. Na razie myślimy o sprzedaży. Jednej wyspy. A konkretnie, nie egejskiej tylko bałtyckiej. I nie rząd ją chce opylić (no chyba że Jan Vincent coś wie?), tylko samorząd w Świnoujściu. Miasto ma nieco mniejsze problemy finansowe niż Grecja, ale 250 milionów dolarów bardzo by się przydało. Niestety, zainteresowany wstępnie szejk arabski, zainteresowanie stracił. Tak to u nas z szejkami arabskimi bywa. Nie tylko w związku z wyspami.
Może jednak Świnoujście zainteresowałoby swoją wyspą jakiegoś rodzimego szejka? W dużym uderzeniu ostatnio jest Janusz Palikot. Wezwał Donalda Tuska do stworzenia mniejszościowego rządu autorskiego, z poparciem Ruchu swego imienia, z programem: związki partnerskie, in vitro, połączenie ZUS-u z KRUS-em, (wcześniej proponował konstruktywne wotum nieufności, które okazało się zupełnie niekonstruktywne poza wszystkim dlatego, bo kandydaci na premiera dowiedzieli się o inicjatywie z mediów), zapowiedział, że poprze komisję śledczą, jeśli poprze ją PSL, a ostatnio, jak podał „Wprost” zaproponował Michałowi Kleiberowi, by to on został kandydatem całej opozycji na szefa rządu.
Problem tylko w tym, że z wypowiedzi prezesa PAN i byłego doradcy Prezydenta Lecha Kaczyńskiego wynika, że nie jest on zainteresowany premierostwem z nadania Palikota, ani Prawo i Sprawiedliwość nie negocjuje z Palikotem w tej sprawie. Zresztą w żadnej innej też. Paradoksalność poszczególnych propozycji politykowi z Biłgoraja nie przeszkadza… Wszystko na sprzedaż?
Ruch Palikota sprzeciwia się też, wspólnie z międzynarodówką ekologiczną i lewacką eksploatacji gazu łupkowego w Polsce. W czyim interesie byłby zakaz łupków? W oczywistym interesie Gazpromu, czytaj: Kremla, Niemiec (grają w kwestiach energetycznych ręka w rękę z Rosją) i Francji promującej elektrownie atomowe.
Może lepiej kupiłby Pan wyspę, Panie Pośle?
PS. W związku z zapożyczeniem tytułu niskie ukłony dla „Wernyhory z Żoliborza”, jak go nazwał w ostatnim „Plus Minus” Krzysztof Kłopotowski.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/138767-wszystko-na-sprzedaz-o-tym-kto-z-kim-i-za-ile-chcialby-handlowac-wyspami-i-nie-tylko