NASZ WYWIAD. Prezes IPN: w tej chwili jedynym rozwiązaniem jest znalezienie nowej siedziby, którą trzeba odpowiednio wyposażyć

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Kilka dni temu otrzymaliśmy informację, że budynek spółki RUCH zajmowany na co dzień przez Instytut Pamięci Narodowej, został sprzedany. Spółka poinformowała, że siedziba IPN trafiła w ręce prywatnego nabywcy - formy Skanska. To oznacza poważne kłopoty IPN. Po pierwsze, IPN nie ma pieniędzy na nową siedzibę, a władze państwa migają się z pomocą. Po drugie, archiwów IPN nie da się przenieść z dnia na dzień - to proces, który zajmie miesiące, a może i lata.

Co dalej z IPN - zapytaliśmy o to prezesa tej instytucji dra Łukasza Kamińskiego:

 

wPolityce.pl: Panie prezesie, co dalej z siedzibą Instytutu Pamięci Narodowej?

Dr Łukasz Kamiński, prezes IPN: Mam nadzieję, że odpowiednie władze zrobią to, co powinny zrobić.

Czy ta sytuacja realnie zagraża działalności, a nawet istnieniu IPN?

Jeśli nic nie zostanie zrobione, to tak. Bo to znaczy, że w dłuższej lub krótszej perspektywie nie będziemy mieli możliwości normalnej pracy.

Słyszymy o ofertach nowych lokalizacji w Warszawie. Czy są to poważne propozycje?

Trudno mi ocenić, ponieważ nie otrzymaliśmy jeszcze szczegółów. Musimy wiedzieć, czy te budynki spełniają nasze potrzeby, choćby dotyczące przechowywania archiwów.

Przenosiny do Radomia czy Łodzi to wizja raczej nierealna?

Trudno to sobie wyobrazić, choćby ze względu na towarzyszącą temu konieczność przeniesienia się wielu fachowych pracowników, ogromnej zmiany w życiu tych ludzi. Bardzo dziękuję władzom samorządowym Radomia i Łodzi za oferty, podobnie samorządowcom z innych miejsc, którzy nieoficjalnie sondują nasze stanowisko. Mimo wszystko mam nadzieję, że IPN pozostanie w Warszawie.

Kto pańskim zdaniem zawinił w tej sytuacji najbardziej?

Nie chciałbym tutaj wyrokować, my nie mamy pełnej dokumentacji. Ta dokumentacja, która u nas jest, zostanie przekazana do odpowiednich komisji Sejmu i Senatu oraz do Najwyższej Izby Kontroli.

 

Słychać głosy, że to w dużej mierze wina IPN, który miał zaniedbać sprawę, licząc, że jakoś to będzie.

Nie dostrzegam żadnej winy IPN-u, ten budynek został nam udostępniony przez władze państwowe, a przez wiele lat zapewniano, że sprawa zostanie załatwiona. IPN nie był stroną rozmów, a nie mógł też nic nie robić z tą siedzibą, bo przecież musieliśmy przejąć archiwa i zapewnić im odpowiednie warunki przechowywania.

 

Ministerstwo finansów obiecywało IPN, w marcu, wsparcie finansowe związane z próbą wykupienia własne siedziby?

Tak, podczas spotkania w marcu padła deklaracja, że ministerstwo finansów nie jest w stanie zapewnić całej kwoty, ale da pewną część - choć nie określono jaką. Od nas z kolei żądano, żebyśmy przeznaczyli na ten cel część własnego budżetu - na co my się zgodziliśmy, prosząc o rozłożenie na raty. Dziś jest już za późno, żeby to zrobić, bo siedziba została sprzedana. W tej chwili jedynym rozwiązaniem jest znalezienie nowej siedziby, którą trzeba odpowiednio wyposażyć.

 

Gdy konstruowano tegoroczny budżet, IPN zaproponował, by przyznano mu 20 milionów złotych więcej - tak, by można było załatwić sprawę siedziby.

Tak, i była to sugestia ministerstwa skarbu. Niestety, ona upadła.

 

Pańskim zdaniem - za tymi kłopotami może się kryć intencja celowego zaszkodzenia Instytutowi?

Nigdy nie podejrzewam złych intencji. Myślę, że jest to pewien obraz stanu funkcjonowania naszego państwa. Liczę na współpracę ministerstwa skarbu. Liczę, że znajdzie się odpowiedni budynek.

Skaj

Autor

Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych