Dziennikarstwo śledcze upadło wraz z nachalnym wykorzystywaniem § 212 kk. Instynkt samozachowawczy bowiem sprawia, że przeciętny dziennikarz ani myśli narażać się na procesy. Została garstka włóczona po sądach.
Nie znam odważnego dziennikarza, który nie miałby procesu albo przynajmniej nie przeżył skierowania przez najróżniejszych „gagatków” sprawy do prokuratury. Pisałam już o koledze z woj. podkarpackiego, z którym wygrał proces skazany więzień, za opisanie jego przestępstw! Wszak można napisać prawdę i być oskarżonym o nadszarpniecie dobrego wizerunku.
„Amber Gold” mogło sobie spokojne działać nie niepokojone przez dziennikarzy. W końcu sędziowie wypuszczając na wolność recydywistę, wiedzieli co robią. Ktoś tam kiedyś dawno już w lokalnej prasie coś o tym napisał, ale opiniotwórcze, jak same się nazywają media przemilczały. Któż by się przejął tekstem jakiejś tam lokalnej dziennikarzyny, nikomu w salonowej Warszawie nieznanej. W końcu cała afera dotyczy kilku tysięcy „frajerów”, o których w ostatnim „Uważam Rze” świetny artykuł napisał Andrzej Potocki, a rzecz działa się, jak to określił w „Udzielnym Księstwie Pomorskim”. Gorzej, gdy frajerstwo dotyczy całego państwa.
Nie każdy obywatel jest w stanie dociec kim są w rzeczywistości firmy cieszące się nawet wielkim szacunkiem za to co robią.
Kilka miesięcy temu rozpoczęła się medialna wrzawa, jedynie na niezależnych portalach internetowych i FB, dotycząca promocji przez Adama Darskiego napoju energetycznego „Demon”.
Blogerzy rzucili się na producenta napoju wzywając nawet do bojkotu wszystkich produktów tej firmy. Protestowali przeciwko promocji satanizmu. Serwując po internecie znalazłam fotografię i notkę:
Lider zespołu Behemot Adam "Nergal" Darski, szefowa fundacji DKMS Kinga Dubicka i prezes firmy Agros Nova Marek Sypek w czasie promocji napoju energetycznego "Demon" w Warszawie. Adam Darski został twarzą produktu. Działania promocyjne napoju mają być połączone ze wspieraniem fundacji DKMS Baza Dawców Komórek Macierzystych.” (http://galerie.money.pl/adam-darski-promuje-napoj-energetyczny-demon-g424415.html).
Poszłam tym tropem. Zainteresowałam się fundacją, która będzie wspierana przez „Demona”.
Okazuje się, że Hiszpania zabroniła działania tej fundacji na swoim terenie:
Działania podejmowane przez DKMS – prywatną niemiecką firmę, gromadzącą potencjalnych dawców szpiku kostnego – zmierzające do zdobycia przyczółka w Hiszpanii wywołały wrogą reakcję władz tego kraju. Krajowa Organizacja Transplantologii (ONT) złożyła doniesienie do Prokuratora Generalnego, wskazując różne naruszenia krajowych przepisów prawnych, związane z przeszczepianiem szpiku kostnego przez DKMS.
Dalej dowiadujemy się na czym dokładnie polega problem. Otóż w Hiszpanii przeszczepy szpiku kostnego robiono darmowo. Nie płacono też dawcom. Jeśli Hiszpania wyraziłaby zgodę
„Oznacza(łoby) to, że od tej chwili, jeżeli ( hiszpańska) ONT będzie musiała skorzystać ze szpiku kogokolwiek z tych potencjalnych dawców, będzie musiała zapłacić DKMS 14,5 tysiąca euro. Spółka ta pobiera próbki bezpłatnie, co ONT określa mianem „grania na emocjach”, dzięki reakcjom ofiarodawców na prośby chorej osoby o powiększenie grupy potencjalnych dawców. Dawcy są wzywani do oddawania szpiku za darmo, natomiast DKMS pobiera później od biorców opłatę w wysokości 14,5 tys. euro na pokrycie kosztów.”
(http://www.elpais.com/articulo/english/Trying/to/transplant/the/transplanters/elpepueng/20120123elpeng_8/Ten)
DKMS ma problemy także we Francji. „Evelyne Marry, dyrektorka rejestru dawców szpiku we Francji, mówi że jej kraj odmówił DKMS zgody na prowadzenie działalności. Nie chce oskarżać tej organizacji o działanie dla zysku, lecz przyznaje jednocześnie, że „jest ona bardzo rentowna”.
W Polsce DKMS działa od wielu lat bez przeszkód. Na nic się zdały protesty polskich fundacji rejestrów dawców szpiku. Niemieckiej organizacji broni prof. Wiesław Wiktor Jędrzejczak - Konsultant krajowy w dziedzinie hematologii. Nieetyczne zachowanie prof. Jędrzejczaka było już opisane (http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/202914,profesor-testowal-lek-pacjent-nie-zyje.html). Wtedy za eksperymenty profesora z krwią pępowinową życiem zapłacił pacjent, bo nie przebadano jego ojca, który jak się okazało był idealnym dawcą szpiku. No cóż grand KBN to prawie 300 tys. zł i trzeba było na kimś wypróbować nową metodę leczenia. Na marginesie nazwisko Wiesław Jędrzejczak syn Wiktora ur. 47.10.01 w Gdyni; figuruje w Wypisie Ewidencyjnym z Centralnego Rejestru TW I LK MON; data rejestracji 29.03.1968.; CSK WAM; nr rej. 16343 ( oddział WSW Łódź). Może to tylko zbieżność nazwisk ale warto byłoby sprawdzić. (http://hemobiznes.blogspot.com/)
Trzeba wiedzieć, że jeśli dla polskiego chorego dawcą jest Polak z ewidencji DKMS, to za szpik płacimy niemieckiej fundacji. Dokonanie przeszczepu w Polsce jest kilka razy tańsze. Lecz jak wyjaśniają „specjaliści”, Polskę nie stać na wydanie ok. 200 zł za badanie próbki krwi potencjalnego dawcy. W ten sposób nie tworzy się polskiego dużego banku informacji o dawcach. Taki bank mógłby współpracować z Hiszpanami czy Francuzami na zasadzie wzajemności. Stać Polskę natomiast na rozrzutność i wydatek ok. 70.000 za jeden przeszczep szpiku. Pieniądze trafiają do niemieckiej fundacji DKMS. (http://gpcodziennie.pl/9836-ostra-walka-o-dawcow-szpiku.html)
Nie spotkałam w naszych mediach dużej, poważnej dyskusji na ten tak ważny temat. Teraz przy kampanii promocyjnej „Demona” widać jak istotna jest praca dziennikarzy śledczych. Niestety dziennikarstwo obywatelskie nie jest w stanie ich zawsze zastąpić. Wypełnia ono natomiast skutecznie lukę w komunikacji społecznej, zwłaszcza wtedy, gdy dziennikarze zawodowi buszują na manowcach. Bardzo często dają się też zwyczajnie podpuszczać nie zdając sobie sprawy z tego, że uczestniczą w promocji koncernów.
Lobbingowi medialnemu firm farmaceutycznych dużo miejsca poświęcili w publikacji socjologicznej Piotr Ozierański, Lawrence King - profesorowie Uniwersytetu Cambridge oraz Martin McKee z Europejskiego Centrum ds. Zdrowia w Społeczeństwach Przemian, Londyńskiej Szkoły Higieny i Medycyny Tropikalnej, (Health Economics, Policy and Law, strona 1 z 21, © Cambridge University Press 2011)
Lobbing farmaceutyczny obejmuje przede wszystkim działania prowadzone w mediach i w sferze informacyjnej”. Przede wszystkim “Informacje medialne są maszyną propagandową, która buduje społeczną świadomość potrzeby konkretnego leku. To z kolei tworzy presję na decydentów, której celem jest wprowadzenie leku na listę refundacyjną.
Dla firmy farmaceutycznej świetnie jest, kiedy reportaż jest nadawany w porze najwyższej oglądalności. Pokazuje ładną dziewczynę, która kocha malować, ale cierpi. Brak jej tylko leku … który przecież można kupić. Dlaczego więc tego nie zrobić? (http://www.gazetapolska.pl/14841-lody-na-lekach-czyli-lobbing-farmaceutyczny)
Kilkunastu moich znajomych, którzy bezpośrednio spotkali się z chorymi na białaczkę dali się zarejestrować w DKMS. Chcieli po prostu nieść pomoc chorym. Ciekawe ile zarobi niemiecka firma na polskim szpiku sprzedając go po całym świecie?
„Pamiętaj kupując „Demona” wspierasz badania potencjalnych dawców szpiku” głosi reklama na stronie DKMS. Zaiste Demon temu patronuje.
Mam jednak nadzieję, że Bóg im rozum pomieszał. Sprawa DKMS stanie się głośna i wreszcie powstanie polski potężny rejestr dawców szpiku.
Podoba mi się zakończenie cytowanego już artykułu A. Potockiego. Nie tylko pod Amber Gold, a może też pod Ministerstwem Zdrowia trzeba zaśpiewać: „Polacy nic się nie stało – tylko - „Frajer frajera pompką od rowera zaiwania, że aż strach”.
A w tzw. opiniotwórczych mediach niesprawdzone ploteczki z alkowy, naparzanie się głupawych polityków i obrażalskich dziennikarzy, czyli jeno ble,ble,ble…..
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/138618-a-w-mediach-jeno-blebleble-dlaczego-bo-dziennikarstwo-sledcze-calkiem-juz-upadlo