Rację ma Grzegorz Górny, twierdząc, że czymś charakterystycznym w linii „Gazety Wyborczej” wobec Kościoła jest próba podzielenia go na dwa obozy: jeden światły, otwarty i skłonny do dialogu, a drugi zamknięty, hołdujący najgorszym stronom polskiego katolicyzmu. Pisząc pracę magisterską poświęconą temu, w jaki sposób „Gazeta Wyborcza” opisuje Kościół w Polsce, natykam się na to niejednokrotnie. Stały trick.
CZYTAJ WIĘCEJ: Pielgrzymki wg Michnika: dziedzictwo obskuranckie, pełne nietolerancji i antysemityzmu. Górny: to stały repertuar fałszu "Wyborczej"
W krótkim felietonie będącym zapowiedzią eseju Ksawerego Pruszyńskiego z 1936 roku redaktor naczelny „Gazety Wyborczej” czyni to w kontekście pielgrzymek, których największe zagęszczenie miało miejsce w ostatnich dniach na Jasnej Górze. Na osobną uwagę, a może i tekst, zasługuje również przeciwstawienie części polskiego episkopatu nauczaniu Jana Pawła II. Ale o tym innym razem.
Próbując wepchnąć wiernych, którzy zdążają na Jasną Górę w objęcia antysemityzmu i szowinizmu Adam Michnik popełnia intelektualne oszustwo. Opublikowanie eseju Pruszyńskiego (wraz z takim, a nie innym wstępniakiem) akurat z okazji uroczystości Wniebowzięcia NMP jest jasnym sygnałem. Czy to w pieszych pielgrzymkach trwających kilkanaście dni, czy też jeżdżących na częstochowskie spotkania Rodzin Radia Maryja, idą obskuranci i szowiniści, zwołani przez podobnych sobie hierarchów w stylu biskupa Ryczana. Prawda jest zupełnie inna.
W pieszych pielgrzymkach uczestniczyłem kilka razy; tak się zresztą składa, że pod patronatem biskupa Ryczana, który pracuje w mojej rodzinnej diecezji. I trzeba sobie jasno powiedzieć: pielgrzymki są świetnym, a przy tym niezwykle pięknym świadectwem wiary w Boga i przynależności do Kościoła. Nie jest to proste w czasach, gdy bycie katolikiem nie przynosi wielu profitów (przynajmniej tych doczesnych).
Proszę przekonać tłumnie zbierających się na ulicach mieszkańców miejscowości, którzy ze łzami w oczach witają pielgrzymów, prosząc ich o modlitwę i dziękując za świadectwo. Proszę im wytłumaczyć, że w poprzek grup pielgrzymkowych istnieje ogromny podział na katolików od ks. Tischnera i tych od o. Rydzyka. Podział, dodajmy, nie do zakopania, który determinuje całe ich katolickie życie.
Dzielenie Kościoła, choć ma ogromne tradycje, nie udaje się jednak i nigdy w pełni się nie uda. Bo ludzie idący po kilkaset kilometrów są obojętni i niewzruszeni na te intelektualne sztuczki. Te tricki, jakkolwiek by to egzaltowanie brzmiało, nie wygrają z życzliwością i prostotą, jakie mają w sercach pielgrzymi. Dlatego, obojętnie czy w domach czytany jest „Nasz Dziennik” czy „Gazeta Wyborcza”, ludzie przyjmują do swoich domów pielgrzymów, otwierając drzwi i goszcząc, często jak największych tego świata. Jest to na tyle żywe i pociągające, że także młodzi ludzie, choć pochodzą z różnych środowisk, tak ochoczo uczestniczą w pielgrzymkach.
Bo serce Kościoła pulsuje gdzie indziej niż wydaje się to redaktorom z ulicy Czerskiej. Być może nie jest to życie przesadnie naszpikowane teologicznymi dywagacjami (choć zdziwiłby się ten, kto zarzuciłby pielgrzymom ignorancję w tym temacie), może mocno zakorzenione w ludowej pobożności, rytuałach i intuicji.
Intuicja ta niezmiennie każe podchodzić z rezerwą do przeintelektualizowanych rozważań, które z tak dużą łatwością dzielą katolików na dobrych i złych, na tych z nosem w „Tygodniku Powszechnym” i „Gościu Niedzielnym”, na fanów Religia.TV i TV Trwam, na… Wymieniać można długo. Na szczęście życie Kościoła jest o wiele bardziej zróżnicowane i bogate niż się to niejednemu mędrkowi wydaje.
I jakoś do tej pory Kościół wychodzi dzięki temu na swoje.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/138076-w-obronie-pielgrzymek-dzielenie-kosciola-choc-ma-ogromne-tradycje-nie-udaje-sie-i-nigdy-w-pelni-sie-nie-uda
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.