Czy premierowi uda się znów oczarować Polaków? Zapewne tak, ale rysa na teflonie pozostanie

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
 Fot. PAP/B. Ostrowska
Fot. PAP/B. Ostrowska

Trudno nie zauważyć, że Michał Tusk w ostatnich dniach w „swojski” sposób buduje narrację  w sprawie swojego zamieszania w Amber Gold.

„Nie będę robił z siebie kretyna. Debil nie uwierzy, że nie wiedziałem. Wiedziałem o jednym wyroku karnym Plichty i zastrzeżeniach KNF wobec Amber Gold. Co mam powiedzieć? Głupota i tyle. Napiszcie, że jestem debilem” –

mówi syn premiera we „Wprost”, w którym szef Amber Gold Marcin Plichta zarzucił synowi premiera, że zdradzał on OLT Express tajemnice handlowe Portu Lotniczego w Gdańsku. Tusk miał przekazać m.in informacje o cenach za obsługę pasażerską, jakie gdańskie lotnisko pobiera od konkurencyjnego przewoźnika  Wizz Air. Jest to bardzo poważny zarzut bowiem tego typu dane są jedną z najpilniej strzeżonych informacji. Tusk zaprzecza, że przekazał OLT taką informację i przekonuje, że operował ogólnodostępnymi danymi. Nie chcę wchodzić w sama istotę sprawy, która może być rozwojowa. Interesujące jest jednak coś innego. Należy zadać sobie pytanie jak zareaguje na to wszystko premier i w jaki sposób sprawa odbije się na jego pozycji.

Michał Tusk mówiąc w wywiadzie, by napisano, że jest debilem, zaś jego zachowanie było spowodowane zwykłą głupotą, przybrał konkretną pozę, która mówi: „Dajcie spokój. Każdy popełnia błędy. Kto jest bez winy niech rzuci kamieniem”. Bez wątpienia takie tłumaczenie ma swój pijarowy sens i wygląda jak robota speców od wizerunku, którzy otaczają jego ojca. Czyż nie w taki właśnie sposób premier od lat reaguje na najróżniejsze zachowania swoich współpracowników? Siłą Donalda Tuska, która cały czas pomaga mu w spektakularnym utrzymywaniu się na powierzchni jest właśnie wyreżyserowane wyluzowanie i „swojskość”. Jest to „swojskość” inna od tej, którą prezentuje prezydent i jest kierowana w inną część społeczeństwa. Tusk przekonał wielką część Polaków, że jest wyluzowanym gościem, który rozumie ich potrzeby i na dodatek potrafi jako jedyny uchronić ich przed sztywniakiem i niebezpiecznym furiatem z prawicy. Można śmiało postawić tezę, że wieloletnie budowanie konkretnego wizerunku Tuska spowodowało, że nawet po Smoleńsku Donald Tusk powinien być wzorem dla określenia „teflonowy polityk”. Czy afera z jego synem zmieni ten stan rzeczy?

Trudno wierzyć by radykalnie i szybko zaszkodziła ona premierowi. Tusk zapewne liczy, że jego syn sam usunie się w cień po tym jak przekona Polaków, że w gówniarski sposób się wygłupił. Sam premier może zdawkowo się odniesie do sytuacji i powie, że ojciec nie może odpowiadać za życie dorosłego syna. Czy takie tłumaczenie wystarczy? Nawet jeżeli „swojskość” premierowi nie pomoże to ma on jeszcze kilka asów w rękawie. Nie można bowiem zapominać, że niebawem będziemy mieli powrót wielkiej polityki, która skończy „ogórkowy sezon”. Piotr Gursztyn zauważył  w „Rzeczpospolitej”, że premier zbiera pomysły na drugie exposé, bo idą trudne czasy dla Polski.

„Ci, do których coś wyciekło z Kancelarii Premiera, mówią, że Tusk najpierw nas postraszy kryzysem, a potem powie, że tylko on wie, jak się uratować. Pod oczywistym warunkiem, że wszyscy grzecznie będziemy go słuchać”-

zauważa publicysta. Ostre przemówienie Tuska z pewnością jakoś będzie korespondować z roztrząsaniem „niewielkich problemów”. Postraszenie Polaków może być zimnym prysznicem na rozleniwionych długimi igrzyskami urlopowiczów. Jeżeli uda się wmówić, że rozpisywanie się na temat rodziny premiera jest również częścią igrzysk, sukces może być murowany. Czy będzie on jednak trwały?

Afera z synem Tuska w głównej roli nie zaszkodzi w szczególny sposób premierowi. Jednak będzie ona bez wątpienia rysą na teflonie, którym pokryty jest najskuteczniejszy polityk ostatnich kilku lat. Polacy nie lubią jak politykom lepiej się żyje niż im samym. W końcu właśnie tych uczuć bali się rządzący, którzy nie chcieli nawet kupić nowych samolotów dla VIP-ów, którzy zostaliby oskarżeni przez tabloidy o marnowanie publicznego grosza. Zbliżający się kryzys finansowy nie musi więc wcale przykryć problemów rodzinnych Tuska. Może natomiast wejść w rysę i ją rozepchać. Wówczas ani czarowanie, ani straszenie mogą nie wystarczyć.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych