Brzęczymuchy londyńskie. "Skąd ta nieporadność sprawozdawców? Najwyraźniej odwróciły się role"

PAP/ Bartłomiej Zborowski
PAP/ Bartłomiej Zborowski

Felieton ukazał się na portalu SDP.PL - POLECAMY!

Wysłuchałem wywiadu z zasłużonym sprawozdawcą sportowym. Pochwalił się, że był na 11 olimpiadach, a „obsługiwał” ze dwadzieścia. Po czym przez mniej więcej 11 minut wypowiadał banały i wielokrotnie powtarzane „mądrości o sporcie”.

Skąd ta nieporadność sprawozdawców? Najwyraźniej odwróciły się role. Kiedyś  sportowiec to był osiłek z niezbyt rozgarniętą gębą. Dziś przyjemnie jest słuchać właśnie sportowców – Majewskiego, Małysza, Błaszczykowskiego, Hołowczyca czy Langa. Gorzej z dziennikarzami. Oni ufają swojej wiedzy fachowej. Ale opanowanie wiedzy o metrach, sekundach i kilogramach to za mało. Trzeba się przygotować do rozmowy, zastanowić o co pytać, by nie powtarzać ciągle tego samego. Dziennikarz da szansę swojemu rozmówcy, jeśli zapyta o coś nowego. Można. Wcale nie trzeba wałkować i powielać tego, co już wszyscy wiemy. Aby zainteresować pytaniem sportowca, zwrócić uwagę słuchaczy, trzeba po prostu pomyśleć wprzód, nie liczyć na spontan i domniemany własny wdzięk. Inaczej kończy się to mizdrzeniem i banałem.


Oczywiście sprawozdania są różne. Np. relacje z ciężarów prowadzone były niby spokojnie, ale z napięciem i to zupełnie bez krzyków, którymi partacze zastąpić chcą zawodową indolencję.

Kochać sport można dwojako – albo uprawiając go nawet bardzo amatorsko, ale w miarę możności codziennie albo mówiąc o nim pięknym słowem. Wprawdzie Parandowskiego, chłopaki, nie dogonicie! Przynajmniej jednak poczytajcie sobie tego też olimpijskiego medalistę i mistrza polszczyzny.

Mniej komunałów i wyświechtanych zbitek językowych! Odsłuchujcie własne relacje. Można je sobie nagrać. Może to pomoże?
I te miny! Po co! Można być łysym, chudym albo grubym. Widz jest w stanie zaakceptować nawet potwora, byleby miał coś do powiedzenia i nie był sztuczny. Niestety obserwujemy mizdrzenie się objawiane w formie skrzywienia imitującego uśmiech albo demonstrowany ubaw po pachy z własnych pseudo-dowcipów i porównań. To tak jak z facetem, który opowiadając kawały, mimo że jeszcze nie skończył, a już się zarykuje.

Telewizyjny ekranowiec witany winien być na zasadzie „gość w dom – Bóg w dom”. Tymczasem często to intruz, włamujący się nachalnie, zupełnie nieproszony. „Spieprzaj dziadu” – chciałoby się powtórzyć za klasykiem. Ale intruz i tak nie usłyszy.

Wolałbym z Londynu słuchać kilku wybranych głosów sprawozdawców, komentatorów, do których bym się szybko przyzwyczaił i w sposób wiarygodny słuchał. Taki odbiór pozostawia coś w pamięci. Inaczej to tylko naprzykrzający się szum. Zgiełk, który przechodzi obok. Psu na budę kosztowne widowisko, które niczego naprawdę ważnego w pamięci nie zostawi.

A przecież sport to nie tylko zdrowie fizyczne. Sport to lekarstwo na skołataną psychikę. Brzęczymuchy tego nie załatwią, ARTIFICIAL – to po angielsku – sztuczny.

Agnieszka Radwańska na pewno porozmawiałaby po klęsce, którą przeżyła. Ale musi mieć z kim. Może wywiady ze sportowcami powinni (przynajmniej na początek od czasu do czasu) prowadzić właśnie nie tzw. dziennikarze sportowi. W końcu najlepszą rozmowę na Euro 2012 – jaką usłyszałem – przeprowadziła Monika Olejnik ze Zbigniewem Bońkiem. Myślę, że znaleźliby się i inni chętni - np. Karnowscy, Kłopotowski, Rolicki, Wierzyński lub Ziemkiewicz. I nie byłoby to ple ple.

SPORT JEST NAPRAWDĘ WSPANIAŁY!

Autor

Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych