NASZ WYWIAD. Ziemkiewicz: nie chcę 11 listopada świętować z ludźmi, który w mojej ocenie hańbią swoją osobą najwyższe urzędy w państwie

fot. PAP/Paweł Supernak
fot. PAP/Paweł Supernak

wPolityce.pl Stefczyk.info: W wypowiedziach urzędników Pałacu Prezydenckiego oraz samego prezydenta pojawiają się pomysły, by Prezydent RP objął patronatem wszystkie uroczystości Święta Niepodległości, w tym Marsz Niepodległości. Podoba się Panu ten pomysł?

Rafał Ziemkiewicz: Prezydent Polski, bez względu na to kto nim jest, z urzędu obejmuje patronat nad oficjalnymi obchodami. Natomiast Marsz Niepodległości jest inicjatywą społeczną. Jest inicjatywą ludzi, którzy uważają, że ta władza nie reprezentuje interesów Narodu polskiego w sposób godny. W związku z tym, podłączanie się czynników oficjalnych do inicjatywy, która z natury swojej jest manifestacją protestu przeciw władzy, jest kompletnym absurdem. To próba pacyfikowania opozycji, likwidowania oburzenia społeczeństwa. Ci, którzy 11 listopada przychodzą nie na oficjalne obchody z udziałem Prezydenta RP i premiera, tylko na Marsz Niepodległości, który jest potępiany przez czynniki oficjalne, na który prorządowe media szczują dziarskich chłopców z Antify i sprowadzają na jego uczestników bandytów z Niemiec, dokonują pewnego wyboru. Oni przychodzą na Marsz właśnie dlatego, że tam nie ma pana Tuska i pana Komorowskiego. Jeśli oni przyjdą na Marsz Niepodległości, to ja z tymi ludźmi idziemy gdzie indziej.

 

Dlaczego?

Nie chcę 11 listopada świętować z ludźmi, który w mojej ocenie hańbią swoją osobą najwyższe urzędy w państwie, które powierzyła im otumaniona większość społeczeństwa.

 

Łatwo z Pana zrobić człowieka jątrzącego. Prezydent zaprasza pod swoje skrzydła, proponuje jedność, a Pan odrzuca taką propozycję...

Jedność jest dobra, gdy wyznajemy wspólne wartości. W moim przekonaniu ludzie, którzy obecnie rządzą, są tak daleko od tych wartości, z którymi się identyfikują twórczy Marszu Niepodległości, że próby tworzenia jedności na siłę są absolutnie bezsensowne. Jeśli czynniki oficjalne chcą przekonać do siebie ludzi, którzy myślą tak, to władza powinna zrobić coś dobrego dla Polski i starać się prowadzić dialog z ludźmi takimi, jak ja. Być może wtedy okaże się, że za jakiś czas ocenię, że pan Komorowski dobrze sprawuje urząd. Wtedy być może będę miał ochotę z nich świętować 11 listopada. Teraz nie wyobrażam sobie wspólnych obchodów. Jeśli prezydent chce przyjść na Marsz, mnie tam nie będzie.

 

Czy święta państwowe to w ogóle dobre miejsce na manifestacje polityczne? Debata w mediach związana z buczeniem w czasie obchodów 1 sierpnia wciąż trwa

Gdy władza zawłaszczyła wszystkie media masowe, gdy zniszczono wszelkie kanały komunikacji, gdy demonstruje się lekceważenie ogromnej części polskiego społeczeństwa, ludzie nie mają innego sposobu zamanifestowania swojej niezgody na to, co się dzieje. Ta władza jest silnie dotknięta arogancją. Dowodem tego jest choćby ustawa o zgromadzeniach publicznych czy lekceważenie głosu społeczeństwa ws. zmian wieku emerytalnego. W obu wypadkach doszło do zlekceważenia konsultacji społecznych, do bojkotu wszelkich głosów przeciwnych. Działano na zasadzie: mamy większość w parlamencie, mamy prezydenta, więc mniejszość może nas pocałować w d... Władza prowokuje. Ludzie, którzy przychodzą czcić patriotyczne rocznice, nie mają innej możliwości pokazania co myślą o tej władzy. Taki sam mechanizm zachodził w PRL. Wtedy władza była równie arogancka.

Rozmawiał saż

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych