Wyobraźmy sobie, że to nie syn premiera łączyłby pracę na państwowym lotnisku z pisaniem ekspertyz dla podejrzanej firmy, a mąż Marty Kaczyńskiej, pociotek Pawlaka albo Millera. Wtedy, bez względu na stan faktyczny, można by go wdeptać w ziemię i skakać po nim do świąt Bożego Narodzenia, a może nawet i do Wielkiej Nocy. Koledzy z "Wyborczej", a także wszelkiej maści lisoidzi, pierwsi domagaliby się śledztwa, prawdy, ustalenia wszystkich związków tej osoby ze sławnym krewniakiem, a może nawet usunięcia się tego ostatniego z życia publicznego do czasu wyjaśnienia "afery". Ale premierowicz? O, co to, to co innego. "Plwać na zbrodnie, lżyć złej woli, ale świętości nie szargać, bo trza, żeby święte były" - pisał wieszcz. Łapy precz od premierowicza!
Myślę, że usłużni koledzy i słuszne koleżanki powinni rozpocząć teraz ogólnopolską debatę o tym, co zrobić, żeby na przyszłość uniknąć tego rodzaju szargania dobrego imienia rządzącej familii. To nie polska flaga, żeby na nią pluć albo w psią kupę wsadzać.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/137599-wiktor-swietlik-imie-premierowicza-i-rzadzacej-familii-to-nie-polska-flaga-zeby-na-nia-pluc-albo-w-psia-kupe-wsadzac
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.