Skuteczność obywatelskiej aktywności. "Oddolne inicjatywy mają sens, że oddziałują jednak na polityków"

Obserwowałem przez kilka dni komentarze dotyczące zachowania uczestników uroczystości upamiętniających wybuch Powstania Warszawskiego. Wśród dosyć bogatej palety opinii nie dostrzegłem jednak, być może po prostu przeoczyłem, kilku dosyć istotnych komunikatów, jakie wysłał Obywatelom prezydent Bronisław Komorowski.

Prezydent 1 sierpnia poprosił środowisko powstańców, by zainicjowało w Warszawie 11 listopada - w dniu Święta Niepodległości - "wspólny narodowy marsz ponad podziałami politycznymi" jako "wspólny hołd dla suwerennego państwa polskiego".

Nie ma się co dziwić, że obecna na uroczystościach, a więc wyrobiona w czytaniu politycznych komunikatów publiczność odpowiedziała mu buczeniem. Przypomnijmy, że inicjatorem Marszu Niepodległości jest Stowarzyszenie "Marsz Niepodległości". Wydarzenie to zyskało duże społeczne poparcie, gromadząc w zeszłym roku kilkadziesiąt tysięcy Obywateli wokół idei polskiej niepodległości. Obserwując uczestników, słuchając ich wypowiedzi, oglądając amatorskie nagrania, czytając obywatelskie relacje można się zorientować, że obecni na Marszu Obywatele połączeni są właśnie ideą polskiej niepodległości, polityczne kwestie kształtu tej niepodległości zostawiając na inne okazje. Marsz ten, niejako trochę wbrew intencjom organizatorów, stał się właśnie takim „wspólnym narodowym marszem ponad podziałami politycznymi”.

Proponowanie Powstańcom inicjowania społecznej akcji, która ma już swojego inicjatora i która ma szerokie społeczne poparcie jest niczym innym jak traktowaniem zasłużonych kombatantów jak dzieci, które można namówić do manifestacji niezależności poprzez odmrożenie sobie uszu. Jest formą dyplomatycznego ubliżenia. Jest nieudolną próbą podzielenia środowiska zjednoczonego wokół idei polskiej niepodległości. Przykładowym dowodem, że prawdziwe intencje to inicjowanie podziałów jest choćby wprowadzenie selekcji kombatantów dopuszczonych do uroczystości pod pomnikiem Gloria Victis. Ograniczone miejsce wokół pomnika, w kontekście, niestety co roku coraz mniejszej, liczebności tej grupy polskich Bohaterów, nie może być żadnym usprawiedliwieniem dla władz, które po cichu policzkują kombatantów, a gdy widząca to publiczność protestuje – protest się nagłaśnia jako zachowanie niegodne Obywatela.

Jakie możliwości wpływu na kształt swojego Państwa mają Obywatele? Teoretycznie wybory są plebiscytem idei, która zyskuje społeczne poparcie. Jednak trudno mówić o plebiscycie w sytuacji nierównego dostępu do informacji o pojawiających się ideologicznych propozycjach. Uzależnienie mediów zarówno od kryterium zysku, o czym pisał Bourdieu, aksjologiczna rezygnacja dziennikarzy, co sygnalizowałem w polemice z Piotrem Zarembą, wreszcie instytucjonalna walka z nieuwikłanymi w aktualnie rządzące biznesowo-polityczne układy mediami, z czym mamy do czynienia w przypadku TV Trwam – to wszystko sprawia, że trudno uznać, że osoby nie śledzące na co dzień politycznych gierek mają możliwość zorientowania się w ofercie, by podjąć racjonalną demokratyczną decyzję.

Dlatego ważne jest zapewnienie legalności innych kanałów informowania o społecznych odczuciach, żądaniach, braku zgody albo poparcia. Dlatego tak ważne były postulaty legalizacji związków zawodowych, prawa do strajku, czy prawa do zgromadzeń. Są to normalne instrumenty społecznej komunikacji jakimi dysponuje demokracja. Warto o tym nie zapominać, gdy różni dziennikarze, niczym za poprzedniego ustroju, zamiast przekazywania informacji o postulatach serwują odbiorcy negatywne oceny samej formy społecznego protestu.

W tym kontekście wyraźnie widać, że Prezydent swoją niezręczną propozycją zakomunikował bardzo ważną informację. Otóż Obywatele nie są pozbawieni możliwości wpływania na kształt swojego Państwa.

Zaplanowana na 11 listopada 2011 roku prowokacja poniosła kompletną porażkę. Liczebność manifestacji przywiązania do idei polskiej niepodległości przeszła oczekiwania zarówno prowokującej władzy jak i samych organizatorów. Liczebność kolorowej z nazwy a czarnej w rzeczywistości grupy była po prostu śmieszna, co widać na zdjęciach zrobionych z powietrza. Okazało się też, że do wywołania zaplanowanych zamieszek nie wystarczy kilkudziesięciu zamaskowanych prowokatorów rzucających w policje kawałkami chodnika – cała reszta manifestantów pukając się w czoło po prostu odwróciła się do nich plecami i poszła swoją własną drogą obywatelskiej godności. Nawet podpalenie telewizyjnych samochodów skompromitowało prowokację, gdy okazało się, że organizatorzy i manifestanci próbowali bronić tychże samochodów przed zamaskowanymi bandytami wobec bierności stojącego kilka metrów dalej oddziału uzbrojonej po zęby policji.

Niedoceniane zdolności do samoorganizacji Polaków skłoniły obóz władzy do kolejnej prowokacji w postaci propozycji Prezydenta, który wyrażając chęć dołączenia albo wręcz przejęcia inicjatywy proniepodległościowego marszu ponad podziałami udowodnił, że oddolne inicjatywy mają sens, że oddziałują jednak na polityków. Aktywność obywatelska nie jest porywaniem się z motyką na słońce, tylko jest elementem realnej polityki wpływającej na rzeczywistość. Te działania nie są przejawem romantycznych mrzonek i urojeń, jak starają się nam wmówić zarażeni oikofobią Rodacy, antypolscy agenci wpływu, czy rzesze całkowicie bezinteresownych polonofobów. Powinniśmy docenić samych siebie i kontynuować działania, które są przejawem dbałości o jakość życia w naszym Państwie.

Czytaj: Sukces w Marszu do Niepodległości.

A Prezydent Komorowski i jego inicjatywa? To oczywiste, że zostanie odrzucona. W kontekście ubiegłorocznych prowokacji i oszczerczych medialnych i politycznych komentarzy trudno oczekiwać, że propozycja taka zostanie potraktowana poważnie. Zmieniana właśnie ustawa o zgromadzeniach także nie pozostawia złudzeń co do intencji. Nawet gdyby środowiska proniepodległościowe na nią przystały, to Prezydent nie może przecież iść na czele manifestacji jako współorganizator, bo w przypadku jakiejkolwiek burdy mógłby zostać pociągnięty do odpowiedzialności. Zatem pozostają kombatanci, którzy z powodu „haniebnych ekscesów zamaskowanych demonstrantów” będą ciągani po sądach razem z resztą "faszyzujących organizatorów", co będzie dowodem na brak szacunku "rzekomych patriotów" dla "prawdziwych bohaterów". Tymczasem nikt nie wspomina, że prawdziwi bohaterowie przywiązani do idei niepodległości, za którą ginęli ich koledzy udzielili poparcia dla ubiegłorocznego Marszu.

W moim odczuciu to są żałosne i żenujące pomysły, które lekceważą inteligencję oraz zdolności analityczne i organizacyjne Obywateli. To dobry prognostyk, wszak pycha kroczy przed porażką. Nam zaś pozostaje dobre przygotowanie kolejnych uroczystości, sprawne własne służby porządkowe, włączone kamery, obecność na ulicy i codzienna praca edukacyjna naszych znajomych, którzy nie zdają sobie sprawy z powagi sytuacji i stopnia oderwania głównych mediów o rzeczywistości.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.