Dawno nie byłem równie zaskoczony, jak czytając w ostatnią sobotę w "Gazecie Wyborczej" tekst "Żeby szkoła nie produkowała osłów". Nie żebym się nie zgadzał z przesłaniem zawartym w tytule. Zdziwiłem się dlatego, że jego współautorem jest Jarosław Makowski, szef głównego platformerskiego think tanku - Instytutu Obywatelskiego.
Ja rozumiem, że rzeczywistość bywa bardziej skomplikowana niż by się zdawało i człowiek bywa nieraz krytycznym recenzentem rzeczywistości, którą współtworzy. Ale zacytujmy zdanie:
"Za upadek kultury humanistycznej w szkole odpowiada źle skrojona polityka edukacyjna. To w szkolnej ale i w społecznej strategii programowej język obcy i WF mają większą wagę niż literatura czy wciąż jeszcze nieobecna filozofia z etyką".
Kilka lat temu ten sam Makowski, wtedy skromny dziennikarz Tygodnika Powszechnego, wsławił się tekstem wzywającym do wprowadzenia filozofii do szkół ponadpodstawowych. Przy tej okazji wyśmiewał polityków, że tej potrzeby nie rozumieją, a jako główny przykład takiej obojętności dał... Jacka Kurskiego, wtedy posła PiS.
Odpowiedziałem mu na łamach "Dziennika". Że Kurski z całą prawicą może i nie docenia wagi edukacyjnych tematów, ale to nie on wprowadza do gimnazjum i liceum nowy program, które redukuje już to co jest: na przykład historię nie mówiąc o szkolnych lekturach. Robi to rząd PO na czele z minister Katarzyną Hall. W tej sytuacji żądanie nauczania w liceach czy gimnazjach filozofii przypomina propozycję aby właśnie bankrutująca, pozbawiana mienia rodzina zainstalowała sobie koło domu basen.
W międzyczasie Jarosław Makowski został czołowym doradcą PO i jego duch ujawnił się jeszcze raz: w 2011 roku, kiedy konwencja tej partii uchwalając nowy partyjny program, także wezwała do ustanowienia obowiązkowych lekcji filozofii. Naturalnie mowy o tym nie ma i nie będzie: główny cel nowej reformy Hallowej to oszczędności. No i zrealizowanie żądania niektórych lewicowych intelektualistów aby szkoła "mniej obciążała" i "mniej stresowała".
Jak wynika z cytowanego zdania Makowski (który najnowszy tekst napisał razem z Cezarym Kościelniakiem, wykładowcą filozofii z Poznania) nie zrezygnował ze swojej wiary w filozofię szkolną. I już nie wiem, czy naprawdę jest taki naiwny czy udaje. I czy pytając rządzącą od pięciu lat partię o hodowanie w szkołach posłów ma poczucie własnej porażki.
Bo ja generalnie z jego żarliwym apelem w obronie humanistyki sympatyzuję. Tylko do kogo ta mowa? To partia, której Makowski doradza, idzie w tym kierunku, którego on się obawia.
Naturalnie ten tekst jest bardziej skomplikowany. Dotykając kwestii nauczania literatury obaj panowie ubolewają, że obecny program jest zbyt wychylony w przeszłość, że nie uwzględnia najnowszych trendów i autorów. To są wszystko tematy do dyskusji, ale znowu: nie w obliczu bankructwa. Nie wtedy, gdy każą nam mieszkać w edukacyjnej stodole.
Gdy pod koniec pada deklaracja: jeśli program szkolny jest przeładowany, warto dzieciom skrócić wakacje, autorzy prezentują taki stopień oderwania od rzeczywistości, że większy trudno sobie wyobrazić. Tendencja jest dokładnie odwrotna: mniej godzin, mniej obciążeń, wszyscy będą zadowoleni.
Ja nawet jestem mniej konserwatywny niż oni. Wizja humanistyki dominującej kiedyś nad społeczeństwem za pomocą języka Platona, to utopia. Nigdy tak nie było, zawsze większość była niedouczona, w latach 80. zasiadałem jako student w komisjach egzaminacyjnych na historię i trafiały się tam równie kuriozalne przypadki niewiedzy jak te cytowane obecnie (choć może w mniejszych proporcjach). Dzisiejszy stres wokół szkolnictwa wynika paradoksalnie z demokratyzacji. Gdy oświata ma być masowa, zaniża się poprzeczkę jeszcze bardziej. I trzeba oglądać i słuchać głupców.
Ja tym się jednak różnię od rządu PO, że chciałbym tę masę chociaż trochę podnieść wzwyż, a tymczasem dekretuje się coś całkiem przeciwnego. Dekretuje się pełną kapitulację. Co na to Makowski? Za rok, dwa znowu wróci do tematu filozofii w szkołach.
Szef Instytutu Obywatelskiego nie chce też dostrzec, że porażka jego poglądów (powtórzę, w tej sferze akurat generalnie słusznych) wynika z ideologii. On chce poszerzać szkolny program, a autorzy wpisów pod jego tekstem na portalu Wyborcza.pl przekonują, że we współczesnym pluralistycznym społeczeństwie to absurd. Żadnego wspólnego kanonu wszak nie ma i być nie może.
To jest właśnie myślenie lewicowe. Które Makowski wyznaje w innych sferach (na przykład próbując aplikować PO więcej "świeckości państwa"), ale które częściowo kwestionuje, gdy przychodzi mu pisać wyimaginowany program dla szkół. Niech kwestionuje, to miód na moje serce, ale niech się do tego przyzna. I zauważy sprzeczność między swoją ogólną "postępowością", a programem ambitnej humanistyki.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/137567-piotr-zaremba-szukanie-winnych-kto-zdaniem-szefa-think-tanku-platformy-robi-z-uczniow-oslow
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.