"Tygodnik Solidarność" o bezpieczeństwie na kolei: przy tej infrastrukturze katastrof na torach nie da się uniknąć. "Kiedy następna?"

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Tragedie pod Szczekocinami czy na przejeździe w Bratoszewicach to wierzchołek góry lodowej

- informuje "Tygodnik Solidarność" w obszernym artykule red. Waldemara Żyszkiewicza. I przypomina, że związki zawodowe działające na kolei od lat solidarnie alarmują rządzących, że z bezpieczeństwem w polskim transporcie kolejowym jest niedobrze. Bezskutecznie, choć fakty są alarmujące:


Od początku roku, oprócz poważnego wypadku pod Szczekocinami, doszło do 173 innych wypadków oraz incydentów kolejowych, w których łącznie zginęło 78 osób, 97 było ciężko rannych, a dalszych 11 odniosło lżejsze obrażenia. Dla dopełnienia obrazu wyliczmy, że złożyło się na to: 8 kolizji pociągów, 32 wykolejenia, 49 wypadków na przejazdach oraz 84 wypadki z ludźmi poza przejazdami kolejowymi.

Żyszkiewicz pyta: Czy to jakaś czarna seria, klątwa ciążąca na kolei?

Nie, mówią związkowcy z sekcji krajowej kolejarzy NSZZ Solidarność, to są skutki wieloletnich zaniedbań oraz chronicznego niedoinwestowania. Polskie koleje, w przeciwieństwie do transportu samochodowego traktowane wciąż po macoszemu, wymagają realnych, systemowych działań naprawczych. Bez tego, a zwłaszcza bez zasadniczego zwiększenia wydatków na utrzymanie infrastruktury kolejowej, katastrof na torach nie da się uniknąć. Pytanie tylko, kiedy i gdzie zdarzy się następna.

Henryk Grymel, przewodniczący kolejarskiej „S”, podczas zeszłotygodniowej konferencji prasowej, która zresztą zbiegła się z wypadkiem w Bratoszewicach powiedział:

Rządzący, posłowie z komisji infrastruktury, kierownictwa kolejowych spółek nie robią nic, aby zwiększyć bezpieczeństwo jazdy koleją.

Związkowcy przypomnieli, że wprawdzie w porozumieniu strajkowym, zawartym przed ostatnimi wyborami, udało się tzw. szczyt kolejowy powołać, ale od lutego br. wszelkie rozmowy zamarły, nic się w tym zakresie nie dzieje. A rzeczywistość na kolei skrzeczy coraz bardziej.

Urządzenia do sterowania ruchem kolejowym są przestarzałe, wymagają ciągłej konserwacji, a monterów do ich utrzymania jest coraz mniej. Powstaje wręcz luka pokoleniowa. Jeśli ta tendencja się utrzyma, to z powodu niesprawności przestarzałych urządzeń może nam grozić wyłączenie z ruchu nawet do 30 proc. obecnych linii kolejowych

– sygnalizuje problem Stanisław Kokot, sekretarz i rzecznik prasowy sekcji krajowej kolejarzy „S”.

I -  jak podkreśla "Tygodnik Solidarność" - niewiele tu zmienia modernizacja wybranych odcinków, choć osiągają po niej nawet wysokie standardy unijne. Na tę cząstkową nowoczesność są przeznaczane spore środki, których niejednokrotnie skąpi się gdzie indziej. W ten sposób powstaje łaciata sieć kolejowa: nowoczesne odcinki umożliwiające rozwijanie prędkości w granicach 120–160 km/h sąsiadują z tymi przestarzałymi, na których brakuje dostatecznej liczby pracowników niezbędnych do utrzymania rozjazdów i torów we właściwym stanie.

gim, źródło: Tygodnik Solidarność

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych