Łukasza Warzechy Teatrzyk „Przegniły Batonik” przedstawia sztukę „Spotkanie na szczycie”

Osoby:

Lech Wałęsa – były prezydent

Mitt Romney – być może przyszły prezydent

Paweł Adamowicz – obecny prezydent Gdańska

Tłumacz

Rozliczni statyści

 

Miejsce: Dwór Artusa w Gdańsku. W sali wiele osób. Na środku na fotelu Mitt Romney, ze zniecierpliwieniem kiwający nogą. Pochyla się nad nim jego asystent. Drugi fotel obok pusty. Atmosfera ogólnego podenerwowania. Do Romneya podchodzi Adamowicz.

Adamowicz: Panie gubernatorze, nie wiem, co się stało… Pan Wałęsa miał…

Z hukiem otwierają się drzwi, wkracza Lech Wałęsa.

Wałęsa (gromko do Adamowicza): Panie, panie, weź pan nie gadaj, wielkie mi tam mecyje, żem się spóźnił te dwadzieścia minut.

Romney (wstaje, wyciąga rękę): I’m honoured to meet you…

Wałęsa (potrząsa rękę Romneya): Jes, gut, guten morgen, mie też miło jest, panie Rumnej. A żem się spóźnił, to wiesz pan, bo mie wszędzie potrzeba. Ja musiałem na blogu właśnie ataki odpierać, bo mie te pieski podgryzają, zresztą zobaczysz pan, jak pan zostaniesz tym prezydentem.

Tłumacz (z bezradną miną): Eeee…

Romney: Well, first of all let me…

Wałęsa (siada, klepie Romneya po ramieniu): Panie, siądź se pan, co pan tak stał będziesz, jeszcze się pan nastoisz, he he, jak pan już tym prezydentem zostaniesz. Ja panu to mówię. Pan się wiele ode mnie możesz nauczyć, ja tu panu mogę wiele lekcji dać, bo ja, panie, byłem i prezydentem, i komunę żem obalił!

Tłumacz (w panice): Eee… He…

Romney: I see you are…

Wałęsa: Panie, tak tak, ja żem wziął i tę komunę sam żem obalił, łatwo nie było, ale wiesz pan, z Wałęsą nikt jeszcze nie wygrał. Pan będziesz miał łatwiej, bo pan żadnej komuny tam obalać u siebie nie musisz. No, jakbyś pan tam chciał jakiś wykład u mnie zamówić, to cenę panu dam specjalną, masz pan tu numer do mojego asystenta. (podaje Romneyowi wizytówkę)

Tłumacz (całkiem blady, próbuje się dyskretnie wycofać do drzwi w rogu): Yyyy…

Romney: I guess it’s very interesting what you’re saying but…

Wałęsa (konfidencjonalnie): Tylko, panie, ja panu dam jedną radę bardzo ważną. Pamiętaj pan, jakbyś pan tym prezydentem został i jakby się tu, nie daj Boże, władza zmieniła, to weź pan i nie gadaj pan z tym kurduplem. Znaczy, z Kaczyńskim pan nie gadaj, jakby premierem został czy tam prezydentem, wszystko jedno, bo to, panie, szkodnik jest, straszny szkodnik! Możesz pan gadać, z kim pan chcesz, ja, panie wszędzie byłem, z każdym gadałem i, wiesz pan, każden jeden lepszy jest niż ten Kaczyński. To sobie weź pan i zapamiętaj.

Tłumacz chowa się za fotelem Romneya, gryząc palce.

Wałęsa: No to, panie, miło się gadało, ale, rozumiesz pan, o mnie teraz film Wajda robi, znaczy skończył już prawie. Tam, panie Rumnej, sama prawda będzie, jak ja komunę obaliłem. Wajdę pan znasz, a jak nie, to ja pana poznam. Nudziarz trochę, ale filmy dobre, panie robi. Lecieć muszę, bo tam mie o jakieś konsultancje prosił. Jakbyś pan jeszcze był w Polsce, to pamiętaj pan, wpadaj pan do mnie, pogadamy sobie. (wstaje, potrząsa ręką Romneya) No, gutbaj, gutbaj. (Szybko wychodzi)

Romney: Well…

Tłumacz mdleje.

Kurtyna

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych