Wielkim sukcesem zakończył się środowy dzień solidarności z siecią fast-food Chick-fil-A. Ludzie zagłosowali przy kasach: restauracje w całej Ameryce pękały w szwach.
Pierwszego sierpnia spożywanie kanapek z kurczakiem urosło do rozmiarów demonstracji politycznej. Na wezwanie konserwatywnych liderów, setki tysięcy ludzi tysiące ludzi stało w kolejkach do punktów Chick-fil-A w całym kraju. W efekcie sieć zwiększyła zwykłą dzienną sprzedaż dwukrotnie.
Wszystko po zapowiedzi radnego z Chicago Joe Moreno, który zapowiedział zablokowanie nowej lokalizacji restauracji w swoim okręgu w związku z wypowiedzią szefa tej rodzinnej sieci z Georgii, Dana Cathy. Ten żarliwy baptysta powiedział dwa tygodnie temu w wywiadzie: „Bardzo popieramy rodzinę, ale taką jak ją definiuje Biblia. To przedsiębiorstwo rodzinne, prowadzone rodzinnie, jesteśmy żonaci z pierwszymi żonami. Chcemy podziękować Bogu za to wszystko. I uczynić wszystko, co możemy, aby wzmocnić rodziny”. Kierowana przez Cathego firma kieruje się wartościami chrześciajńskimi: co oznacza, że wszystkie restauracje są zamknięte w niedziele (choć zwykle to bardzo dobre dni dla firm oferujących fast-foody).
Aktywiści gejowscy odczytali to jako sprzeciw wobec małżeństw jednopłciowych i wezwali do ogólnokrajowego bojkotu sieci. Inicjatywa radnego Moreno była odpowiedzią na ten apel – poczuł się on „obrażony” wypowiedzią szefa sieci. Co więcej, przeciwko Chick-fil-A wystąpili także burmistrzowie Bostonu, San Francisco (włodarz tego miasta oświadczył: „najbliższa placówka Chick-fil-A jest 40 mil od miasta, doradzałbym aby nie otwierali nastepnej bliżej naszego miasta”) i stołecznego Waszyngtonu zapowiedzieli, że nie chcą w swoich miastach Chick-fil-A. Podobnie wypowiedział się burmistrz Chicago Rahm Emanuel, który stwierdził że restauracje nie powinny funkcjonować w Wietrznym Mieście, bo ich wartości, „nie są wartościami miasta Chicago”.
Wielu ludzi odebrało zapowiedzi blokowania otwierania nowych restauracji Chick-fil-A jako jawne złamanie Pierwszej Poprawki do Konstytucji, gwarantującej wolność słowa. Do dyskusji włączył się nawet kardynał Francis George, biskup Chicago, krytykując wypowiedzi Emanuela. „Urodziłem się tutaj i wychowałem, moje rozumienie bycia prawdziwym mieszkańcem Chicago nigdy nie oznaczała, że muszę prosić władze miasta o zgodę na wyznawanie własnego systemu wartości” napisał na swoim blogu biskup. Kardynał George uznał za niedopuszczalne, że Ratusz rości sobie prawo do „określania wartości” jakie są dopuszczalne w mieście.
Występując w telewizji Fox News Channel były kandydat na prezydenta Herman Cain powiedział, że rozmawiał z szefem Chick-fil-A, który powiedział mu, że sieć podwoiła swój zwykły, dzienny utarg. A wszystkie dochody z wczorajszego dnia solidarności, zamierza przekazać na swe ulubione organizacje charytatywne – wspierające tardycyjną rodzinę.
– Akcja pokazała, że Amerykanie nie są głupcami. Nie damy się zastraszyć ludziom, którzy chcą narzucić własne poglądy i zachowania tym, którzy się z nimi nie zgadzają – powiedział Cain.
Ale kontrowersja tak łatwo nie zaginie. Na piątek działacze organizacji gejów i lesbijek zapowiedzieli bowiem akcję publicznego całowania się przed lokalami Chick-fil-A w całym kraju.
Paweł Burdzy z Chicago
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/137229-pawel-burdzy-z-chicago-kanapka-broni-malzenstwa-i-wolnosci-slowa-akcja-pokazala-ze-amerykanie-nie-sa-glupcami
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.