Tak złej prasy PO jeszcze nie miała. Zachłyśnięci jej rzekomą "obywatelskością" zwolennicy zaczynają odpadać

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP / R. Pietruszka
fot. PAP / R. Pietruszka

Ujawnianie kolesiostwa w spółkach i samorządach oburza wielu nastawionych wolnorynkowo sympatyków PO. Z kolei odrzucenie wraz z PiS i ziobrystami ustawy o związkach partnerskich wywołało furię wśród lewicowo-liberalnych zwolenników Donalda Tuska - pisze "Rzeczpospolita".

W Internecie burza: „do widzenia, Platformo", „nigdy już nie dostaniecie mojego głosu", „ACTA, związki partnerskie, ile jeszcze? Koniec poparcia" - grzmią internauci. Wykruszają się także wierni sympatycy Platformy, budujący jej wsparcie własną popularnością. Krzysztof Materna oświadczył w TVN24, że ze związkami partnerskimi PO „zrobiła go w bambuko".

Postawę PO bojkotują też medialne tuby Platformy. Portal Natemat.pl tekst o głosowaniu w sprawie związków partnerskich zatytułował „Requiem dla Polskiej Demokracji" i opublikował listę wszystkich parlamentarzystów, którzy głosowali przeciw. Podobnie zadziałał portal Gazeta.pl.

Nie tylko o związki partnerskie jednak chodzi. Lista jest dosyć pokaźna: pozorowane prace nad ustawą o in vitro, zmiany w ustawie o dostępie do informacji publicznej, propozycja zmian w prawie prasowym i wreszcie zupełne zaniedbanie problemów kultury.

Nieudolności PO nie wytrzymała nawet Agnieszka Holland, która do niedawno mocno wspierała partię Tuska"

Nie wiem, z czego to się bierze. Może to jest tendencja w Platformie, żeby odciąć przymiotnik Obywatelska i zamienić to na platformę kolesiów albo na platformę biurokratów, albo na platformę arogantów.

 

 

Na nepotyzm partii rządzącej zareagowała również Wyborcza:

Dlaczego trwa proceder żerowania polityków na majątku państwowym mimo ujawniania takich faktów przez media, a czasami przez NIK i prokuraturę? Dlaczego wyborcy nie karzą polityków za takie praktyki?

- pytał oburzony publicysta „GW" Witold Gadomski, apelując, by " w jakiś sposób to zmienić - kartką wyborczą, zaangażowaniem się w sprawy publiczne, naciskiem na polityków".

 

Działaniami PO głęboko rozczarował się także szef związanego Instytutu Obywatelskiego Jarosław Makowski, który na debacie ws. prezydenckiego projektu zmian w ustawie o zgromadzeniach, apelował: „Platformo, słuchaj obywateli!".

Mądrej władzy nie poznaje się po tym, że za wszelką cenę forsuje swoje pomysły, bo dysponuje większością. Ale po tym, że potrafi - szczególnie po wysłuchaniu głosów krytycznych - skorygować swoje plany

- napisał w swojej odezwie do rządu.

Nie pomógł ani apel Makowskiego, ani protesty 168 organizacji, ani też sprzeciw opozycji. Ustawę przyjęto.

CZYTAJ WIĘCEJ: Protesty nie pomogły! Senat przyjął nowe prawo o zgromadzeniach. Panoptykon: "To fatalna wiadomość dla polskiej demokracji"

 

Można się spodziewać, że w wyniku tych decyzji nowa fala sprzeciwów dopiero ruszy. Tuż po głosowani wybuchła seria krytyki, zarówno ze strony opozycji, jak i organizacji obywatelskich.

To fatalna wiadomość dla polskiej demokracji. Mimo protestów oraz mocnej krytyki ze strony OBWE Senat - głosami PO - uchwalił prawo, które w sposób nieproporcjonalny ogranicza jedną z fundamentalnych wolności obywatelskich

- oświadczyła Katarzyna Szymielewicz z fundacji Panoptykon.

Politycy Platformy doskonale widzą społeczny sprzeciw.

Mamy problem. Trzeba jakoś ostudzić te buntownicze nastroje, inaczej może na tym mocno skorzystać Palikot

- podkreślił jeden z ważnych polityków PO.

Dlatego nie bez powodu Platforma niemal natychmiast po głosowaniu w sprawie związków partnerskich ogłosiła, że pracę nad jej własnym projektem w tej materii - autorstwa posła Artura Dunina - ruszą w Sejmie zaraz po wakacjach. Z kolei pełnomocnik rządu ds. równego traktowania Agnieszka Kozłowska-Rajewicz (PO) zapowiedziała, że po wakacjach rząd ratyfikuje wywołującą kontrowersje, ale popieraną przez środowiska lewicowo-liberalne Konwencję Rady Europy ws. zapobiegania przemocy wobec kobiet

- pisze Jarosław Stróżyk w "Rzeczpospolitej".

Niestety Platforma przetrwała już wiele wewnętrznych buntów. Odejścia zawsze kończyły się powrotami.

Nie ma prawdziwego buntu lemingów. I w najbliższym czasie na dużą skalę nie będzie. Z podobnymi deklaracjami jest trochę tak jak z zachowaniem dziecka, które krzyczy do rodziców, że już ich nie kocha, by następnego dnia z radością się z nimi bawić

- mówi „Rz" politolog Rafał Chwedoruk, który przypomina, że w efekcie "strach lemingów przed Jarosławem Kaczyńskim i PiS w końcu zawsze okazywał się silniejszy niż chwilowa niechęć do PO". Politolog twierdzi, że rozczarowany elektorat Platformy prędzej zrezygnuje z wyborów, niż poprze inne ugrupowanie.

 

mall, źródło: Rzeczpospolita

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych