Wnuk Anny Walentynowicz o rosyjskiej dokumentacji dot. sekcji zwłok: Z każdą kartką upewnialiśmy się, że nie charakteryzują one babci

fot. Artur Andrzej / wikipedia
fot. Artur Andrzej / wikipedia

W "Naszym Dzienniku" ciekawa rozmowa z Piotrem Walentynowiczem, wnukiem legendy "Solidarności", która zginęła w katastrofie smoleńskiej. Mówi on o tym, co skłoniło rodzinę do wystąpienia o ekshumację zwłok Anny Walentynowicz:

Wiedzieliśmy, jakie choroby i operacje przebyła nasza babcia. Przeglądając dokumenty, jakie napłynęły do prokuratury z Rosji, z każdą kartką upewnialiśmy się, że nie charakteryzują one Anny Walentynowicz. Nawiasem mówiąc, dopiero teraz umożliwiono nam zapoznanie się z tymi ekspertyzami. Mimo że od tragedii upłynęły ponad dwa lata, prokuratura nadal nie ma pełnej dokumentacji sekcyjnej ofiar katastrofy smoleńskiej. Nie wiem, jaki interes mogą mieć Rosjanie, nie nadsyłając tych materiałów, skoro ciała ofiar od dawna są w Polsce. W związku z tym, że jest tyle niepewności, zdecydowaliśmy się złożyć wniosek do prokuratury o ekshumację ciała naszej babci.

Piotr Walentynowicz opowiada także o zapewnieniach premiera:

Pamiętam szczególnie deklaracje premiera Donalda Tuska, który na pierwszym spotkaniu z rodzinami, odpowiadając na moje pytanie, kto zdecydował o przyjęciu takiej, a nie innej ścieżki prawnej w wyjaśnianiu przyczyn katastrofy smoleńskiej, podał dzielnie tylko swoje nazwisko. Powiedział, że to on jest szefem rządu i to on będzie odpowiadał za wszelkie decyzje oraz za wszelkie nieścisłości czy nieprawidłowości. Pan Tusk bardzo długo mówił o tym, jak to deklaruje swoje dobre chęci w kwestii przyspieszenia pewnych procedur. Czy to zostało zrealizowane? (...)

Wnuk Anny Walentynowicz mówi także o swoich spostrzeżeniach dotyczących śledztwa:

(...) Do tragedii doszło na terenie obcego państwa. Z góry należało więc założyć, że tamta strona będzie robiła wszystko, by nie ujawniać swoich błędów czy niedociągnięć. Naturalne jest to, że każdy się broni. Strona polska powinna przeprowadzić własne procedury i porównać je z tymi przeprowadzonymi przez stronę rosyjską. Tak się niestety nie stało. Dlaczego ślepo zawierzono stronie rosyjskiej?

Całość rozmowy w "Naszym Dzienniku".

mf

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.