Po tym jak Sejm odrzucił sprzeczne z konstytucją postulaty nadania przywilejów homoseksualistom, w przestrzeni publicznej rozpętała się burza. Nie zamierzam cytować infantylnych wpisów gwiazd polskiej żurnalistyki, ani oburzenia naszych rewolucjonistów z Wiejskiej. Chciałbym jednak zatrzymać się nad jednym twitterowym wpisem ikony lewackiej rewolucji jak pojawiła się w Polsce wraz z sukcesem byłego wydawcy prawicowego „Ozonu”.
Wicemarszałek Sejmu, znana zwolenniczka legalizacji zabijania dzieci w ich prenatalnej fazie rozwoju, Wanda Nowicka napisała w gniewie by „biskupi nie wtrącali się do stanowienia prawa w Polsce”. To jedno zdanie idealnie opisuje stosunek tolerancjonistów do inaczej myślących. Biskup, który przecież jest według słynnego profesora niemal zdrajcą bo służy obcemu państwu- Watykanowi, nie ma takiego samego prawa do wolnej wypowiedzi jak postępowi obywatele. Dlaczego? Bo tak arbitralnie zdecydowali piewcy tolerancji i poszanowania wolności słowa.
„Nie ma wolności, dla przeciwników wolności”- głosi słynna maksyma sympatyzującego z komunistami francuskiego filozofa. To samo głosił Saint Just i Marat. Jednak dziś nie tylko biskup, czyli człowiek, który ma imię i nazwisko oraz, o zgrozo!, jest obywatelem polskim, nie powinien być dopuszczony do możliwości wygłaszania swojej opinii. Takiego prawa powinni być pozbawieni również wszyscy, którzy słuchają tego biskupa. Oczywiście prawo do wolności słowa mają niektórzy duchowni. Chodzi mianowicie o tych, którym przełożeni zabraniają się wypowiadać. Wówczas Kościół, zdaniem znanego liberała, łamie podstawowe wolności obywatelskie. Pisałem wielokrotnie o wojnie jaka toczy się na naszych oczach. Mamy obecnie do czynienia z coraz powszechniejszym i brutalniejszym nawoływaniem do prześladowania chrześcijan. Niestety próby zamknięcia ust wyznawcom Jezusa, które zakończyły się na zachodzie niemal sukcesem, dotarły do kraju, który niedawno masowo opłakiwał śmierć jednego z najwybitniejszych papieży. Oczywiście w Polsce nie ma jeszcze problemu z instytucjonalnym ograniczaniem wolności chrześcijan. Obawiam się, że będzie tak tylko do czasu. Patrząc na wpis Nowickiej, wystąpienia Hartmana czy Maziarskiego można obawiać się, że otwarte nawoływanie do wykluczania części obywateli z przestrzeni publicznej zacznie zamieniać się w otwartą wojnę. Przecież do niedawna nikt poważnie nie traktował dzieciaków w koszulkach „Nie płakałam po papieżu”.
Co powinniśmy robić jako katolicy? Pisałem już o tym kilka dni temu. Średniowieczni „marranos” zamykali okiennice nie dlatego, że byli prześladowani, ale dlatego, że czuli zawstydzenie. Powojenna „wewnętrzna emigracja” chrześcijan spowodowała, że dziś następuje prawne prześladowanie wyznawców Jezusa. Wybitny żydowski prawnik Joseph H.H. Weiler, zauważył, że oddaliśmy jako chrześcijanie pole walki o nasze prawa i nawet w takiej warstwie jak zdejmowanie krzyża z miejsc publicznych poddaliśmy się bez walki. A władze, jak zauważa prawnik, które ogałacają ściany z krucyfiksów, nie zajmują żadnej „neutralne pozycji”, tylko w jasny sposób opowiadają się po stronie jednej ze stron konfliktu. Dlatego nie możemy poddać się dyktatowi współczesnych neojakobinów, którzy wynaleźli nowe metody ścinania na gilotynie. Tak, wpływajmy na stanowione prawo. Tak, domagajmy się przestrzegania praw chrześcijan. Tak, zmieniajmy Polskę i nawracajmy innych na swoją religię. Bądźmy świadkami Chrystusa w każdym momencie życia i nie dajmy sobie zamknąć ust.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/136840-a-biskup-niech-sie-lepiej-nie-wtraca-w-stanowienie-prawa-kwintesencja-myslenia-neojakobinow
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.