Przed wyjazdem do Europy, Mitt Romney ostro skrytykował prezydenta Baracka Obamę za prowadzoną politykę zagraniczną. I zapowiedział powrót do twardej polityki USA wobec wrogów i rywali oraz promocję amerykańskiej potęgi.
Tuż przed wyjazdem w podróż do Wielkiej Brytanii, Izraela i Polski, kandydat Republikanów wystąpił na konwencji weteranów w Reno. Romney powiedział, że zagranicą nie będzie krytykował Obamy, dlatego zrobił to przed kombatantami. Jako przykład „porzucenia przyjaciół’ przez obecnego prezydenta podał Polskę i Czechy (w kontekście wycofania się z pomysłu budowy tarczy antyrakietowej). Wypomniał Obamie, że w sposób „zły, podławy” traktuje „jednego z najlepszych przyjaciół”, państwo Izrael.
Prezydent Obama lubi pouczać przywódców Izraela. Mieszkańcy państwa żydowskiego zasługują na więcej niż to, co dostali od przywódcy wolnego świata. Nigdy więcej do chóru oskarżeń, pogróżek i obelg w ONZ nie powinien przyłączyć się prezydent USA
– grzmiał Obama.
Romney przypomniał, że „nie ma większego niebezpieczeństwa dzisiaj niż perspektywa ajatollahów w Teheranie z bronią nuklearną”. Kandydat Republikanów wypomniał też Obamie zbytnie uleganie Rosji, przypominając podsłuchaną rozmowę z ówczesnym prezydentem Miedwiediewem, w której obiecywał większą „elastyczność” po powtórnym wyborze.
To jest proste: jeśli nie chcecie aby Ameryka nie była największym narodem na świecie, nie jestem Waszym prezydentem. Macie już takiego prezydenta dzisiaj (...) Wierzę w wielkość tego kraju I nie zamierzam się z tego tłumaczyć. Nie wstydzę się potęgi Ameryki
– zadeklarował Romney otrzymując za te słowa owacje na stojąco.
Wystąpienie w Reno było próbą pokazania, że Romney to materiał na prawdziwego przywódcę i głównodowodzącego sił zbrojnych USA. To konieczne, gdyż według ostatniego sondażu NBC/Wall Street Journal 45 proc. Amerykanów uważa, że Obama jest dobrym głównodowodzącym, podczas gdy tylko 35 proc. tak samo myśli o Romneyu. To także dobre wprowadzenie do rozpoczynającej się w piątek zagranicznej podróży Republikanina.
Czy spotka się z Kaczyńskim?
Jeśli chodzi o polską część wizyty Romneya, to 30 lipca będzie w Gdańsku gdzie spotka się z Lechem Wałęsą i premierem Donaldem Tuskiem (jak poniedziałek, to premier w Trójmieście...). We wtorek będzie w Warszawie i spotkania z prezydentem Bronisławem Komorowskim i szefem polskiej dyplomacji, Radkiem Sikorskim. Poza tym w poniedziałek i wtorek zaplanowano „odwiedziny historycznych miejsc”, co może oznaczać np. symboliczne odwiedziny pomnika Ronalda Reagana (są w Polsce dwa, akurat w Gdańsku i Warszawie). We wtorek zaplanowano „publiczne przemówienie”. Przedstawiciele sztabu Romneya nie odpowiedzieli mi czy kandydat zamierza się spotkać z Jarosławem Kaczyńskim lub/i odwiedzić miejsce związane ze zmarłym prezydentem Lechem Kaczyńskim. Ale też tego nie wykluczyli – w każdym razie dalej „trwa ustalanie szczegółów wizyty”. Wydaje się, że jeśli spotkanie z Kaczyńskim czy gest wobec zmarłego prezydenta miałyby się zdarzyć, mogłoby to mieć miejsce we wtorek 31 lipca w Warszawie.
Ekipa Romneya
Przy okazji coraz wyraźniej wyłania się zespół doradców Romneya ds. polityki zagranicznej. To mieszanka „umiarkowanych” – przedstawicieli tradycyjnej, realistycznej polityki zagranicznej Partii Republikańskiej oraz „neokonserwatystów” – odziedziczonych głównie. Koordynatorem pracy ekspertów jest Richard Williamson, długoletni pracownik Departamentu Stanu, w administracji George’a W. Busha zajmujący się kryzysem w Darfurze. Romneyowi doradza stara gwardia – trzech sekretarzy stanu pod republikańskimi prezydentami: Henry Kissinger (Nixon i Ford), George Schultz (Reagan) i James Baker (Bush senior). Administrację George’a W. Busha reprezentują Eliot Cohen (pracował z sekretarz stanu Condoleezą Rice), Cofer Black (były pracownik CIA i dyrektor w firmie Blackwater) oraz Paula Dobriansky (wielka przyjaciółka Polski, która bardzo pomogła przy wejściu naszego kraju do NATO). Jest też John Lehman – sekretarz ds. marynarki wojennej w administracji Reagana. Głównym przedstawicielem „neokonów” jest były ambasador przy ONZ John Bolton (który właściwie nie wychodzi ze studia telewizji Fox News Channel).
Sam Romney prezentuje biznesowe, metodyczne podejście do pracy z ekspertami. Ale – jak zauważył ostatnio „The Wall Street Journal” – polityka zagraniczna nie będzie zajmować pierwszego miejsca na liście priorytetów ewentualnego prezydenta Romneya. Gazeta przytacza samego kandydata, który przypomniał jak Ronald Reagan po jednym z spotkań doradców ds. bezpieczeństwa narodowego ws. Ameryki Łacińskiej w pierwszych stu dniach prezydentury w 1981 r. miał powiedzieć, „przez następne sto dni, nie chcę żadnych takich spotkań – cały nasz czas poświęcimy temu, aby ruszyć gospodadarkę”. Polityka zagraniczna polityką zagraniczną, ale Romney nie ukrywa, że jedynym i najważniejszym zadaniem jakie sobie stawia w pierwszych miesiącach, latach prezydentury nazywa się „gospodarka”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/136782-pawel-burdzy-z-chicago-romney-chce-zawojowac-swiat-ale-i-tak-gospodarka-najwazniejsza
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.