Radujmy się! Śmietanko zwolniony! Mogło się to stać wcześniej, ale raport NIK wyrzucono do kosza, bo… taka gmina. I taki wójt

W mediach elektronicznych raz po raz padają pochwały związane z rozwojem sytuacji po upublicznieniu nagrań najsłynniejszej od pewnego czasu rozmowy. Gadka Serafina z jakimś tam drugim przewyższyła zapewne zainteresowaniem dialogi Platona, o rozmowie mistrza Polikarpa ze śmiercią nie wspominając, choć i tu pełno rozważań o krętactwach i krętaczach.

Najważniejszą informacją teraz przekazywaną jest wieść, że Andrzej Śmietanko nie pozostał na swoim stanowisku. Zatem sprawiedliwości stało się zadość. Śmietanki nie ma, ale Tusk jest. Tak samo, jak Cichocki, szef Bondaryk, jak Wojtuniuk, jak szefowie wydziałów śledczych, do spraw zwalczania przestępstw gospodarczych Policji… Wszyscy od dawna wiedzieli, że w Elewarze, i nie tylko, lody kręcą sami swoi. Wszyscy wiedzieli przynajmniej od czasu raportu NIK, ale obecna władza traktuje tę instytucję jako zło konieczne, ponieważ jedynie Najwyższej Izby Kontroli nie obsiała jeszcze swoimi lizusami. Gotowymi do udziału w największych świństwach, byle tylko zadowolić napompowanych pychą i obłudą mocodawców. Na razie nie udało się.

Można być pewnym, że w pobliżu Tuska trwają od dawna gromadne narady, aby złu zaradzić. Nie żeby przepędzać przestępców. Lepiej przepędzić obecne kierownictwo NIK na cztery wiatry, bo tu czai się niebezpieczeństwo. Przykład bezprecedensowego usunięcia ze stanowiska szefa CBA Mariusza Kamińskiego wzywa do dalszych podobnych działań na rzecz państwa. Tusków i Komorowskich.

Przecież raport NIK był wyraźnym sygnałem do podjęcia pracy przez wszelkie służby mające ponoć tępić korupcję i nepotyzm. Wyrzucono go do kosza, bo… taka gmina. I taki wójt.