Kłamczuchy. Uczciwy dziennikarz nie może zaprzyjaźniać się z estabiliszmentem! Nie może być „czyimś człowiekiem”

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Rys. Andrzej Krauze
Rys. Andrzej Krauze

Kłamią! Kłamią z rozmysłem lub z głupoty. Nie wiadomo nawet co gorzej?

Dziennikarze – jeśli nawet sami nie kłamią, to często powtarzają, przenoszą nieprawdziwe informacje, uwiarygodniając je.

Lenistwo, ślepe zauroczenie i zaufanie do internetu; brak środków – ograniczenia funduszy na delegacje, naciski – by było jak najtaniej; zwykła niechęć – by ruszyć przyciężkie cztery litery; obawa, że konkurencja wyprzedzi – „podam szybko nawet niesprawdzoną informację pierwszy, ewentualnie sprostuję.”

Żurnalisto! Nie kłam, nie popełnij właśnie tego grzechu – ani z premedytacją, ani przez zaniedbanie. Zrób wszystko, dołóż maksimum woli i pracy, by sprawdzić - zweryfikować. Wykaż się jak największym dążeniem do prawdy. Nie leń się. Polegaj na swojej dociekliwości, nawet na intuicji. Powściągaj ufność bez skontrolowania. Kłamstwo może być ci przekazywane w dobrej wierze. Mówią ci – ale to ty wiadomość, tekst, zmontowane obrazki podpisujesz, przekazujesz. Uwiarygodniasz – swoim nazwiskiem, głosem, twarzą.

Kłamie sądowa papuga, kłamie koronny świadek – najlepszy, gdy nic nie widział i nie słyszał. Kłamią biura podróży, fundusze emerytalne i lokacyjne. Łżą jak z nut ładne panienki, eleganccy dżentelmeni, a nawet czcigodni starcy. Dziennikarzowi – nie wolno. To największy grzech w tym zawodzie.

Gdyby wraz z kłamaniem toczyła się samoistnie i bezwiednie z ust piana, albo lepiej – wstrętna posoka, z pewnością byłoby wokół mniej kłamstwa i w oczy żywego łgania. Rzecznicy prasowi zasznurowaliby usta, a PR-owcy poszli na żebry.

Burzy się krew w żyłach, narasta sprzeciw, budzi się uśpione poczucie sprawiedliwości. I ludzie dają temu upust. Oto ministrowie Dworak i Luft wyprowadzili zdenerwowanych jawną prowokacją na ulice. Jakie formy przybierze to obywatelskie nieposłuszeństwo 15-tego września na ulicach Warszawy?

Gazeta skłamała i nie pali się ze wstydu. Żyła jeden dzień i gnije teraz w koszu na odpadki. Tam zresztą jej miejsce. Telewizyjny informator nałgał z naiwną minką, a mimo to nie kurzy mu się ze łba i żaden diabeł go ogonem nie chlaszcze. Może, kiedyś? To w końcu młody chłopak i niejedną „przemianę” jeszcze przejdzie. Niejeden jeszcze sponsorowany garnitur założy.

Reprezentują nas posłowie, senatorowie - za złotówki i za euro. Who is who – rozpoznajemy czasem poniewczasie, gdy dowiadujemy się, że kantują na rozliczeniu delegacji lub dopuszczają się oszukiwania prostytutki – „bo nie nasza”! Z kolei rodzimi wybrańcy – dzielą się na podgrupy zawodząc zaufanie wyborców i w efekcie katapultując w  niebyt. Inni jeszcze - nawet najważniejsi z ważnych nagrywają podstępnie kolegów, lub inspirują takie nagrywanie, a potem udają, że o niczym nie wiedzieli… miesiącami.

Nasi pośrednicy wybrani wprawdzie demokratycznie, ale bardzo naiwnie – bo wszelkie… świńskie ryje i penisy wskazywały, co nastąpi – będą nas reprezentować aż do wyborów następnych. Ale są przecież możliwe różne formy demokracji bezpośredniej, bez posłów, senatorów, a nawet dziennikarzy. Ci z Wiejskiej niech sobie pokrzykują w mniejszych lub większych kupkach. Aż hadko słuchać! Dziennikarze zaś niech nie liczą na lisią chytrość w doborze interlokutorów. Na przerywanie i przekrzykiwanie wypowiedzi nie po ich myśli. Oni mają służyć, pomagać. Popularność wcale nie oznacza mądrości i wiedzy.

Na szczęście można się wypowiedzieć w Internecie. Niestety ta forma demokracji bezpośredniej rodzi się w bólach. „Starzy” przełamują opornie strach przed opanowaniem nowej techniki powszechnej rozmowy. Nie bez znaczenia są też koszty. Choć prosta kalkulacja dowodzi, że np. internet to najtańsza forma zdobywania wiedzy, wiadomości i przekazywania swych opinii innym. Niestety – i to bardzo niestety – ta wspaniała możliwość uczestniczenia przyciąga chamstwo i tchórzy zionących nienawiścią do wszystkiego, co się rusza. Schowani za bezkarną anonimowością wypowiedzi wyżywają się potokami wyzwisk i pretensji. Ale ta kloaczna twórczość tak samo jak i oszustwa i kłamstwa nawet językiem literackim podane – to para idąca w gwizdek. Jest tego tak dużo, że tonie w chaosie śmieciowych wypowiedzi. Anonimów nie powinno się w ogóle czytać, wystarczy lekceważenie, wzruszenie ramion, pogardliwy uśmiech. To bicie piany.

Grecy wymyślili ostracyzm. Są różne formy bojkotu. Strajki. Posłowie odgrodzili się niedawno płotami od spodziewanych manifestantów. Solidarność górnicza te płotki spięła krótkimi łańcuszkami. Kto kogo wówczas zniewolił? Teraz przed Sejmem stoi francuski były właściciel zakładów „Malma”, głoduje w obronie polskich pracowników tak zakładu. Chłop niknie w oczach. Owszem napisano i sfotografowano, ale tak naprawdę to nikt się bohaterskim cudzoziemcem – obrońcą Polaków – nie przejmuje. Parlamentarzyści wybierają się na wakacje.

Aby protesty zaistniały w świadomości społecznej – ktoś musi o nich poinformować. Od tego są media. Dlatego tak ważne jest, by odsunąć polityków od kierowania mediami. Uczciwy dziennikarz nie może zaprzyjaźniać się z estabiliszmentem! Nie może być „czyimś człowiekiem”. Wprawdzie ta „posługa” – niestety w praktyce - często daje stanowisko. Ale powinna wykluczać z zawodu! Raz na zawsze!

Redaktorze! Pan kłamać nie może! Już lepiej niech Pan pije i pali. Nie musi Pan być grzeczny, ani przystrzyżony, ani nawet ogolony. Niech Pan tylko nie kłamie, bo pójdzie Pan do… piekła, albo do jakiejś tam gazety… wybiórczej!

 

Felieton ukazał się na portalu sdp.pl – POLECAMY!

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych