Ewa Dałkowska o Andrzeju Łapickim: Zapamiętam go przez tych kilka epizodów...

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/Radek Pietruszka
fot. PAP/Radek Pietruszka

wPolityce.pl, Stefczyk.info: Jak Pani zapamięta Andrzeja Łapickiego?

Ewa Dałkowska: Miałam kilka przygód zawodowych związanych z Andrzejem Łapickim. Jako młodą aktorkę zaangażował  mnie do roli Marii w "Warszawiance". To była taka seria wspaniałych dzieł telewizyjnych przygotowywanych z wielkim zadęciem... No i Łapicki ćwiczył z nami, ćwiczył, a potem powiedział tak: "A teraz przyjdzie tu Holoubek!. Ale nic się go nie bójcie, bo on tylko takie miny robi! On tylko tak udaje". I tak nas ośmielił wobec Gustawa, który grał tam Chłopickiego.
Bardzo życzliwie powitał też mój debiut filmowy w "Gorgonowej". Razem to oglądaliśmy. Pamiętam, że przed premierą przyszedł do hotelu i zapytał: Gdzie ja mieszkam? Nie przedstawiał się, jak się nazywa, nic,  tylko tak po prostu zapytał - co na mnie, młodej wtedy osobie, duże wrażenie zrobiło.

Andrzej Łapicki grywał często dżentelmenów, mężczyzn obdarzonych niezwykłym urokiem, uchodził za amanta. Czy był też taki w życiu prywatnym?

To oczywista oczywistość!

Jego perypetie z polityką były dość skomplikowane. Przez kilka lat był głosem propagandowej Polskiej Kroniki Filmowej, w stanie wojennym mocno zaangażował się w działalność opozycyjną, w końcu w 89 roku kandydował Sejmu z Solidarności... Jakie było jego nastawienie do realiów politycznych?

Ja go zapamiętałam przede wszystkim z tego komitetu, w którym razem zasiadaliśmy w stanie wojennym. Tam był jeszcze Andrzej Szczepkowski, Wojciech Młynarski i wielu innych
Pomagaliśmy aktorom zaangażowanym w bojkot, tym których wyrzucono z teatru. To chyba najlepiej pokazuje jego postawę. Byłam też w jego komitecie wyborczym, kiedy kandydował do Sejmu. Mówił, że będzie się zajmował kulturą...Nie czułam się niebezpiecznie z panem Łapickim. A ja jestem dość opozycyjna!
Po stanie wojennym był pierwszą osobą, którą spotkałam na ulicy. I zapytałam tak z głupia frant: kiedy razem coś zrobimy? - No nie wiem, ja bym się tak nie spieszył - odpowiedział.

A jakimi osiągnięciami, pani zdaniem, zapisze się w historii polskiej kultury?

Niewątpliwie jego śmierć to wielka strata. Ja go zapamiętam, tak jak to opowiedziałam - przez pryzmat tych kilku epizodów które nas połączyły. Nasze życie składa się z szeregu takich przygód zawodowych. Nie śmiem natomiast podsumowywać artystycznej sylwetki pana Andrzeja.

not. ansa

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych