"Alfabet leminga" opublikowany w Uważam Rze przez Roberta Mazurka - uważam za niedoby pomysł. Nie należy odcinać się od najbardziej dynamicznej grupy ludzi w Polsce. Po co antagonizować ludzki wehikuł modernizacji kraju, jakim są "młodzi, wykształceni, z dużych ośrodków"? Ten nieszczęsny alfabet wyśmiewa przedmioty i obyczaje, które świadczą o postępie cywilizacyjnym a co gorsza - szydzi z grupy, która zdobyła się na wielki awans społeczny.
"Pinglisz" to język ucywilizowanej polszczyzny, drwi Mazurek. Jednak drwina to ahistoryczna. "Laubzega", "warsztat", "framuga", "mutra" - jest mnóstwo podobnych przykładów spolszczonej niemczyzny. Postęp techniczny idzie do nas z Zachodu cywilizując Polskę. Kpina z przywiązania do smartfonu, z porządnych apartamentowców, korzystania z facebooka, to jak kiedyś drwina z zaczytywania się książkami, z domów z kanalizacją, czy bogatego życia towarzyskiego dającego kontakty zawodowe i czasem intelektualne.
Lemingi to ponoć "bezrefleksyjni przeżuwacze medialnych mądrości", według określenia Piotra Zaremby. Ale to określenie pasuje także do wielu zwolenników PiS. Bezrefleksyjność, stadne myślenie, jest cechą ludzką a nie partyjną. Mało ludzi potrafi myśleć całkiem samodzielnie. Niewielu stać na to, żeby odrzucać poglądy, które pochodzą z sympatycznego dla nich źródła.
Z reguły nie używam słowa "leming" w pogardliwym sensie "młodych, wykształconych, z dużych miast", którzy popierają Platformę Obywatelską. Zrobiłem to tylko raz parę dni temu i - niepotrzebnie. "MWZDM" też nie używam w celu szyderczym. To jest przyszła elita tego kraju. Trzeba pracować z takimi ludźmi jacy są a nie z takimi jakich by się chciało, żeby byli ale jakoś nie ma i długo nie będzie.
Młodzi, wykształceni z dużych miast nadają Polsce dynamikę. Są młodzi, więc muszą pracować i dorabiać się. Niektórzy zakładają własne przedsiębiorstwa tworząc miejsca pracy. Są wykształceni, a więc potrafią lepiej zarządzać informacją. Mieszkają w dużych miastach, czyli mają wiele różnych kontaktów międzyludzkich a te pomagają w rozwoju umysłowym i osobowości. To drożdże tej ziemi, a nie samobójcze stado. Kto drwi z "MWZDM" ten drwi z rozwoju cywilizacyjnego Polski.
MWZDM popierający PO nie są skazani na zagładę. Czeka ich najwyżej przykra niespodzianka, kiedy cynizm władzy PO przyniesie owoce. Stąd wzięła się szydercza nazwa lemingi. Ale przecież nie zginą. Po prostu wycofają poparcie dla PO i znajdą inny obiekt nadziei politycznej. Kto jest mądry, ten dostarczy im takiej nadziei zanim zrobi to Janusz Palikot - zamiast wyszydzać i pobudzać wrogość.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/136497-bronie-lemingi-mlodzi-wyksztalceni-z-duzych-miast-nadaja-polsce-dynamike-to-drozdze-tej-ziemi-a-nie-samobojcze-stado