Czy „taśmy Serafina” to tylko bat Donalda Tuska na PSL czy wstęp do przedterminowych wyborów?

Chyba rację mają ci publicyści, jak np. Stanisław Janecki, którzy twierdzą, że ujawnienie „taśm Serafina”, to ustawka Donalda Tuska i podległych mu służb. Wskazuje na to kilka przesłanek.

Na przykład zachowanie miłujących rząd Tuska mediów. Można przyjąć domniemanie, że „Gazeta Wyborcza” nie ujawniłaby raczej niczego co mogłoby zrobić wielkie kuku Tuskowi. A więc fakt napisania przez nią artykułu o „taśmach Serafina” świadczy o przekonaniu, że zaszkodzi to tylko chłopskiemu koalicjantowi PO. I tak faktycznie się dzieje. TVN24 od świtu zajmuje się „grillowaniem” PSL.

Medialne poniewieranie koalicjantem jest na rękę Donaldowi Tuskowi. PSL, któremu bliżej do włoskiej cosa nostry (pod względem powiązań rodzinno-towarzyskich i żerowania na majątku państwowym), zrobi się teraz bardziej uległe, a dla utrzymania się u koryta musi stępić zapowiadaną krytykę PO.

Ale być może Donald Tusk szykuje inną niespodziankę – przedterminowe wybory. Właśnie napomnął o tym cham od świńskiego ryja.

Opozycja jest osłabiona konfliktami. Tusk jedzie na fali „sukcesu mistrzostw”. Jesienne wybory mogą być więc swoistą ucieczką do przodu przed spodziewanymi protestami związkowców „Solidarności”.

Wyczerpanie się zaufania do „sprzedajnego” koalicjanta jest świetnym pretekstem do rozpisania wyborów. Pozwoli ubrać się na czas kampanii wyborczej w szatki szeryfa zwalczającego nepotyzm w rządowych „własnych szeregach”.

Nie bez znaczenia są także tarcia we własnych szeregach. Grzegorz Schetyna znowu zaczął się uśmiechać w telewizorze. Wybory są dobrą okazją do scementowania szeregów, mobilizacji „armii” i uciszenia „ciurów obozowych”.

Po spodziewanym przez siebie zwycięstwie Tusk znowu będzie miał „sto dni”. A potem? A potem coś się znowu wymyśli. Wyposzczone SLD puka wszak do drzwi władzy coraz natarczywiej.