Bezczelność tygodnia, sukces tygodnia, awantura tygodnia i dowcip tygodnia

Bezczelność tygodnia

„Oskarżenia BOR to hańba!” – pokrzykuje cienkim głosikiem były kierowca Marian Janicki, który został szefem BOR. Prokuratura sporządziła bardzo długą listę zaniedbań, dotyczących wizyt w Katyniu w 2010 r., w związku z którymi gen. Janicki dawno powinien wylecieć ze stołka szerokim łukiem. Tyle że, zdaniem prokuratury, on akurat za te zaniedbania nie odpowiada, bo w tamtym właśnie okresie odpowiadał za nie jego zastępca, gen. Bielawny.

Przed wojną w gazetach była instytucja redaktora odpowiedzialnego. Jego zadaniem było poświęcić się i iść do ciupy, gdyby gazeta przegrała jakiś proces, tak aby naczelny mógł pozostać na wolności. Wygodne, prawda?

Sukces tygodnia

Warszawa jest na pierwszym miejscu! To niezwykły, od dawna oczekiwany sukces wybitnej pani prezydent, Hanny Gronkiewicz-Waltz. Firma TomTom, holenderski producent nawigacji samochodowych, zbadała sytuację w 31 miastach w Europie i stolica Polski bezapelacyjnie wygrała: to w niej korki są największe.

Trzeba przyznać, że pani prezydent pracowała na ten sukces ciężko od samego początku urzędowania. Wraz ze swymi urzędnikami zamykała kolejne ulice, zwłaszcza te najważniejsze, budowę metra planowała tak, aby powstały jak największe problemy komunikacyjne, zaniechała całkowicie budowy obiecywanych podziemnych parkingów i tworzyła kolejne buspasy. Ale się opłaciło. W końcu pierwsze miejsce to pierwsze miejsce.

Jest tylko jeden problem. Swego czasu, gdy pani prezydent spóźniła się do radia Tok FM z powodu natężenia ruchu, wyjaśniła, że w Warszawie korków nie ma, są tylko chwilowe spowolnienia, a w ogóle to wszyscy jej znajomi mówią, że po stolicy jeździ się „bardzo fajnie”. To było kilka lat temu. Od tego czasu dokonał się dalszy postęp, jak zresztą we wszystkich dziedzinach, którymi zajęła się miłościwie nam panująca partia. Tylko czy nie trzeba będzie tego pierwszego miejsca oddać, skoro to jedynie „chwilowe spowolnienia”?

Awantura tygodnia

Członkowie jedynie słusznej partii udali się w weekend do Jachranki, aby omówić tam sprawy kraju. W trakcie obrad okazało się niestety, że wewnątrz Platformy kryje się grupa sabotażystów – coś na kształt zdradzieckich trockistów we Wszechrosyjskiej Komunistycznej Partii Bolszewików – która upiera się, że w sprawach takich jak in vitro powinni mieć prawo głosować zgodnie z własnym sumieniem. Pan premier się wściekł i trudno tej wściekłości nie zrozumieć, jak bowiem trzeba być małym i podłym, żeby nie dostrzec wielkości jego umysłu, który w każdej sprawie – także in vitro – wydaje z pewnością jedynie słuszne wyroki?

Bunt na pokładzie podniósł nie tylko katolicki integrysta, znany szowinista, zwolennik kary chłosty i wielbiciel o. Rydzyka – Jarosław Gowin, ale, o zgrozo, także Hanna Gronkiewicz-Waltz, która ośmieliła się wypominać Donaldowi Tuskowi, że gdy przychodziła do PO, premier składał jej obietnicę, że będzie mogła kierować się własnymi poglądami.

Tu zwracam się bezpośrednio do pani Gronkiewicz-Waltz: Pani Prezydent, proszę poczytać exposé swojego lidera z 2007 r. Znajdzie tam Pani dziesiątki atrakcyjnych obietnic. Mogę Panią pocieszyć, że wielu było równie naiwnych jak Pani.

Dowcip tygodnia

Rzecznik rządu Paweł Graś odpowiadał w programie Bogdana Rymanowskiego na pytania, dotyczące zeznań pana premiera Tuska w prokuraturze, w sprawie organizacji wizyt szefa rządu i prezydenta w Smoleńsku w kwietniu 2010 r. W pewnym momencie, uśmiechając się w charakterystyczny dla siebie, lekko ironiczny sposób, rzecznik oznajmił: „Pan premier nigdy nie kłamie!”.

Wiele było w polskiej polityce stwierdzeń zabawnych, dowcipnych, sarkastycznych. Ale trzeba przyznać, że dowcipu tak zwięzłego w formie, tak lakonicznego w formie i tak celnego dawno nikt nie wygłosił.

Oczywiście – premier Donald Tusk nigdy nie kłamie, ja zaś jestem serdecznym przyjacielem Stefana Niesiołowskiego i nazywam się Barack Obama.