Inwencja Jerzego Millera w sprawie Smoleńska nie ma granic. Jak pisze „Gazet Polska Codziennie”, ówczesny szef MSWiA po katastrofie zlecił kontrolę działań BOR-u… szefowi Biura gen. Marianowi Janickiemu. Zarówno zlecenie kontroli, jak i wyniki zostały przekazane ustnie, bez żadnych notatek służbowych.
W to, co powiedział 16 listopada 2011 r. prokuratorom Miller aż trudno uwierzyć.
Przygotowanie wizyty 7 i 10 kwietnia 2010 r. było nadzorowane przez płk. Pawła Bielawnego. Dlatego o kontrolę przygotowania tych dwóch wizyt został poproszony szef BOR-u, który nie był zaangażowany w przygotowanie tych dwóch wizyt. To ja wydałem ustne polecenie szefowi BOR-u, aby przeprowadził tę kontrolę. Nie było potrzeby, aby taką kontrolę przeprowadzał departament analiz i nadzoru MSWiA, gdyż szef BOR-u nie był sędzią we własnej sprawie i był obiektywny w tej kontroli. Ja zostałem poinformowany ustnie przez szefa BOR-u o wynikach kontroli dotyczącej przygotowania tych dwóch wizyt. Zostałem poinformowany, iż pozytywnie oceniono przygotowania, nie naruszono prawa, nie naruszono procedur.
Były wiceszef Biura płk Tomasz Grudziński w rozmowie z „GPC” mówi o niewyobrażalnym skandalu:
Jeżeli rzeczywiście gen. Janicki nic nie wiedział o przygotowaniach przez BOR obydwu wizyt, to złamał prawo poprzez brak nadzoru. Jeżeli natomiast wiedział o stanie przygotowań, to kłamie zarówno on, jak i minister Miller.
Były szef MSWiA zeznał, że nie miał żadnych sygnałów, iż są jakieś problemy w związku z przygotowaniem wizyt w Katyniu, a nadzór nad BOR-em sprawował jego zastępca, Adam Rapacki. Ten ostatni mówi „Codziennej”:
Szef BOR-u nigdy nie informował mnie o stanie przygotowań do zagranicznych wizyt najważniejszych osób w państwie, nie było ani takiej konieczności, ani takiej praktyki.
Płk Grudziński jest tym oświadczeniem zdziwiony:
Gdy pracowałem w BOR-ze, na biurko szefa trafiały meldunki o stanie zabezpieczenia wizyt prezydenta i premiera. Te informacje były z kolei przekazywane ministrowi.
Prokuratura, która umorzyła tzw. cywilny wątek śledztwa smoleńskiego, na podstawie ustaleń śledczych przesłała niedawno do szefa MSW Jacka Cichockiego pismo dotyczące m.in. bardzo poważnych uchybień popełnionych przez szefa BOR-u gen. Mariana Janickiego. Postawiła też kilka zarzutów gen. Bielawnemu.
Janickiego i Bielawnego Miller konsekwentnie broni i nagradza. Ws. pierwszego wnioskował o drugą generalska gwiazdkę. Drugiego - już po przedstawieniu mu zarzutów prze prokuraturę - zatrudnił jako swojego doradcę ds. bezpieczeństwa VIP-ów w małopolskim urzędzie wojewódzkim.
znp, „Gazeta Polska Codziennie”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/136285-standardy-wedlug-jerzego-millera-po-katastrofie-kontrole-w-bor-zlecil-marianowi-janickiemu