Teraz już nie ma wątpliwości. Portal Poświęcony Fronda.pl ma zniknąć z przestrzeni internetowej. Hakerzy, którzy wzięli go na celownik, nie odpuszczają. Po zmienianiu treści, niszczeniu zawartości strony przyszedł czas na jej blokowanie za pomocą milionów zapytań - tak, by nasza strona nie mogła działać, i by nasze serwery padły.

Nie ma najmniejszych wątpliwości, że portalowi Fronda.pl wypowiedziano wojnę. Jej celem jest uniemożliwienie nam normalnego działania. Za każdym razem, gdy uda się postawić portal, po kilku, kilkunastu minutach ponawia się nowy atak. Inny, nowy, ale taki, który uniemożliwia nam normalne działanie. Teraz nadszedł czas na atak DdoS, który polega na ogromnej liczbie zrealizowanych/wykonanych zapytań do strony internetowej i serwera. Obrona przed nim jest niezmiernie trudna.

Ale nie ma też wątpliwości, że jeśli hakerom się to uda, jeśli rzeczywiście zniszczą Frondę.pl – to nie będziemy ostatni. Inne chrześcijańskie, konserwatywne portale też zostaną wzięte na celownik. Jesteś przeciwko związkom gejowskim, nie podoba Ci się zabijanie dzieci, nie godzisz się z mrożeniem osób na zarodkowym etapie rozwoju – nie masz prawa być w przestrzeni publicznej, można Cię zniszczyć, zhakować, ośmieszyć, dopisać zdania do Twojego tekstu, a w końcu odebrać głos. A inni dziennikarze – a w zasadzie już tylko „dziennikarze” - typu Wojciech Maziarski będą się cieszyć, kpić i oskarżać o to, że zaatakowałeś się sam...

A przecież to także ich sprawa. Jeśli dziś można zniszczyć Frondę.pl, można wydać na nią wyrok, to skąd wiadomo, że jutro nie będzie można zrobić tego samego z miejscami, gdzie publikuje Maziarski? Jeśli można zamknąć w chamski, perfidny sposob usta konserwatystom, to równie dobrze można je zamknąć wszystkim, a przynajmniej tym wszystkim, na których będzie zlecenie, i których nie bronią wielkie korporacje czy potężne siły polityczne. Dzisiaj można zamknąć usta nam, jutro każdemu, kto nie chce wpisywać się w mainstreamowe poglądy.