Czy Platforma pomoże „Solidarnej Polsce”, czyli jak osłabić PiS przed eurowyborami

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP / Andrzej Grygiel
Fot. PAP / Andrzej Grygiel

Lista krajowa w wyborach do parlamentu Europejskiego – taki pomysł na osłabienie PiS mają politycy Platformy Obywatelskiej. To wymarzony scenariusz dla Solidarnej Polski.

O kombinacjach nad ordynacją wyborczą pisze „Gazeta Wyborcza”:

Uderzenie w PiS kusi? - No ba... - przyznaje szef klubu PO Rafał Grupiński. Platforma stoi przed trudnym wyborem: czy kosztem pogorszenia relacji z PSL i napięć we własnej partii wzmocnić ziobrystów w walce z PiS.

Chodzi o to, byśmy w całej Polsce głosowali na tych samych polityków. Każda partia wystawiałaby listę krajową, kampania byłaby scentralizowana i skupiałaby się na dwóch-trzech liderach.

W takiej sytuacji liderem listy PO byłby Jerzy Buzek, rekordzista pod względem zdobytych głosów w poprzednich eurowyborach.

Bez Jarosława Kaczyńskiego, wynik PiS byłby niepewny. A Solidarna Polska oparta na popularnym Zbigniewie Ziobrze mogłaby liczyć na niezły rezultat.

Jak zauważa „GW”, ziobryści nie przetrwaliby do wyborów prezydenckich i parlamentarnych w razie klęski w wyborach europejskich.

Dlatego Platforma ma dylemat. Według gazety, osłabienie PiS kusi, ale są i kontrargumenty.

Pierwszy - to sprzeciw koalicyjnego PSL. Drugi - to potencjalne konflikty w partii. Teraz listy wyborcze tworzą władze regionów, a centrala je akceptuje lub modyfikuje. Istnienie listy krajowej przenosi konflikty z poziomu lokalnego na szczyty partii.

Poza tym taka centralizacja nie służyłaby PO na kilka miesięcy przed wyborami samorządowymi jesienią 2014

- dodaje polityk z władz Platformy. Rzecz dodatkowo komplikuje to, że lista krajowa występuje w różnych postaciach.

Są dwa warianty: zamknięty i otwarty. Zamknięty to taki, w którym wyborca głosuje na listę, a nie na konkretnego polityka. Partia zdobywa ileś mandatów, które dostają kolejni kandydaci z listy. Tak jest w Hiszpanii, gdzie europosłowie mawiają, że ich kampania to ''dać się wpisać na listę i jechać na wakacje''. Kandydaci z pierwszych miejsc mają pewność wyboru, z odległych - pewność porażki. Trudno sobie wyobrazić, żeby taki system spodobał się wyborcom, choć dla liderów partii jest wygodny

- mówi „GW” politolog Jarosław Flis.

W ostatnich wyborach Prawo i Sprawiedliwość zdobyło 15 mandatów. Po powstaniu PJN i Solidarnej Polski partii zostało sześciu europosłów.

znp

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych