Jeżeli ktoś miał jeszcze wątpliwości w jakiej strefie pozostaje Polska, to wspólna obecność na finałowym meczu mistrzostw Europy trzech prezydentów Łukaszenki, Janukowycza i Komorowskiego mówi bardzo wiele. To strefa post-sowiecka.
Cała trójka ma demokratyczny mandat, ale nie są to pierwsi w historii przywódcy, którzy reprezentują tyranię większości. Obecność polityków z Włoch i Hiszpanii była rytualna, związana z meczem i odbiorem tych przywódców przez ich narody. Argumentem osłabiającym złe wrażenie występowania Komorowskiego z Janukowyczem i Łukaszenką jest to, że przecież to tylko sport, czyli zabawa.
Kim jest Łukaszenka wiadomo powszechnie. Janukowycz wsadzając Julię Tymoszenko, sprawdza determinacje starych demokracji w walce o prawa człowieka. I choć Tymoszenko na męczennice sprawiedliwości się raczej nie nadaje, to sam fakt uwięzienia byłego premiera rządu i sposób jego traktowania, wprowadza nowy dopuszczalny sposób wykańczania opozycji w Europie. Ukraina wszak to państwo europejskie.
Radosław Sikorski w TVN usprawiedliwiając obecność Komorowskiego w Kijowie zauważył, że jak w starożytnej Grecji, czas igrzysk sportowych był czasem zawieszenia broni. Takie ahistoryczne skojarzenia to czysta demagogia, bo w starożytnej Grecji sport był rzeczywiście apolityczny, gdy w naszych czasach jest bardzo skutecznym instrumentem kontroli masowych emocji.
W prasie i mediach pojawiły się już głosy, że takie kontakty stadionowe to szansa na liberalizacje reżimu, który koniec końców nie może być chyba aż taki zły, skoro zdecydowana większość Białorusinów popiera dyktatora, a niektórzy to nawet go kochają. Polski prezydent jako uosobienie tolerancji, łagodności i miłości wniesie te polskie wartości do życia politycznego Ukrainy i Białorusi.
Piłka nożna to dzisiaj nie zabawa, ale przede wszystkim polityka tak jak w starożytnym Rzymie czystą polityką doby cesarstwa stały się igrzyska, w momencie kiedy ustrój republikański załamał się. Oligarchia musiała umiejętnie odpolityczniony lud trzymać daleko od polityki, dając mu jakiś substytut polityczności, zabawę w postaci jatek gladiatorów. Z tamtego czasu pochodzi sentencja „Chleba i igrzysk”. Lud rzymski miał się bawić, nic nie robić i płodzić dzieci (słowo „proletariusz” oznacza bowiem tego, który nic nie robi i płodzi dzieci), ponieważ podbite prowincje pracowały na ten ciągły karnawał rzymskiego plebsu.
W Polsce igrzyska właśnie się skończyły i żadne podbite przez Polaków prowincje nie pracują na utrzymanie w stanie hipnotycznym ludu polskiego. Euro 2012, te polskie igrzyska, to wydarzenie jednorazowe i nie ma skąd już czerpać środków na ciąg dalszy.
To raczej Polska, postkolonialna prowincja, stanowi zasób dla państw imperiów takich jak Rosja. Uzależnienie od dostaw energii i najwyższe ceny za gaz w Europie są potwierdzeniem statusu prowincji, nie mówiąc już śledztwie smoleńskim, którego efekty są zgodne z oczekiwaniami obecnej ekipy rządzącej Rosją. A jaka to ekipa nie muszę przypominać.
Ten powrót do statusu kolonii oznacza coraz silniejsze wiązanie Polski z imperium. Odbywa się to za sprawą post-sowieckiej agentury wpływu i armii pożytecznych idiotów, manipulowanych i dlatego przekonanych, że tradycyjna polityka skończyła się wraz z epoką globalizacji.
Wraz z epoką globalizacji zapanowała epoka powszechnej miłości. A każdy kto w to powątpiewa to faszysta. To, że Putin myśli kategoriami neostalinowskimi nikogo nie wprawia w zakłopotanie. To osuwanie się w strefę post-sowiecką, oznacza ożywienie u dużej części polskiego społeczeństwa i elit wyrosłych z PRL-u, bolszewickich nawyków mentalnych. Spustoszenia jakie dokonał komunizm są ogromne i one się reprodukują. To jest typ myślenia, który nie ma nic wspólnego z liberalną demokracją.
Część przedstawicieli tych „elit” uzasadnia swoje stanowisko tym, że liberalna demokracja jest ponoć martwa a korupcja i rządy amoralnej oligarchii są już wszędzie. Przyjęcie amoralizmu jako zasady, to nic innego, jak sposób usprawiedliwienia serwilizmu, zgody na mentalność bolszewicką. Jaskiniowy antyklerykalizm także jest maską amoralizmu. Osuwanie się w strefę post-sowiecką, to import niestabilności, co oznacza władzę sitw, nieformalnych układów, wreszcie mafii. Warto pamiętać, że w takim kraju nikt nie jest bezpieczny. To tragiczny cywilizacyjny regres. Jak wiadomo w mętnej wodzie dobrze się czują grube ryby. Towarzyszy termu świadome niszczenie języka demokratycznej debaty publicznej i ograniczanie praw opozycji. A wszystko to oczywiście w imię powiększania przestrzeni „miłości” w życiu społecznym.
Walka zaostrza się wraz w przybliżaniem się upragnionego celu, czyli budowy cywilizacji tolerancji i miłości, w którym nie ma miejsca dla faszystów. W sierpniu ludzi dążących do tej cywilizacji pobłogosławi przybywający do Polski pierwszy raz w historii patriarcha Moskwy wraz polskimi biskupami. Czekam na wezwania płynące z mediów wzywające do budowy cywilizacji miłości, jak onegdaj wzywały do budowy komunizmu z wprawiającym w zakłopotanie i zmuszającym do tłumaczenia się pytaniami w rodzaju : „Co ty zrobiłeś, aby przyczynić się do budowy cywilizacji tolerancji? Czy wystarczająco gorliwie walczysz w faszyzmem? Czy umiesz rozpoznać wrogów cywilizacji tolerancji?
Mutacja posttotalitarna zatem pracuje. Poprawność polityczna, manipulacje językowe, psychiczny nacisk, to jej obecnie główny oręż.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/135647-mutacja-posttotalitarna-pracuje-poprawnosc-polityczna-manipulacje-jezykowe-psychiczny-nacisk-to-jej-obecnie-glowny-orez
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.