Twórcy i tfu-tfu wytwórcy. "Czy ma coś do powiedzenia? Powinniśmy przecież wiedzieć KIM JEST wpychany „okienkiem” do domu milionów"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Felieton ukazał się na portalu SDP - który polecamy!

Szanuj Bliźniego Twego, bo możesz mieć gorszego. Bełkociarze i powtarzacze cudzej myśli mają się dobrze. A w każdym razie lepiej niż Ci, których mózgi aż skrzypią od stałego poszukiwania co nowe i ciekawe. Przecież o wiele łatwiej przepisać, zerżnąć bezkarnie, zacytować.

I tak najbardziej popularni są klepacze codziennej sieczki informacyjnej. Włazi mi taki do domu – kukuryku ma na głowie, a w środku śmierdzącego zbuka. Taki woli klepać o piłce nożnej, o dupie Maryni, o kotkach ze stadnego miotu, o pieskach srających i właścicielach nie zbierających po swoich ulubieńcach. Uśmiecha się bardzo zadowolony z siebie „idol”, choć gęba pozbawiona odrobiny myśli i wyrazu.

Należałoby poddać go obróbce publicznej – co ten koleś – kolesiówa w ogóle wie, co przeczytał, co obejrzał, posłuchał. Czy ma coś do powiedzenia? Powinniśmy przecież wiedzieć KIM JEST wpychany „okienkiem” do domu milionów.

Taki wkłada potem garnitur – za co mu jeszcze sowiecie płacą, reklamuje i polewa się wodą – ponoć pachnącą (na szczęście media nie wydzielają jeszcze zapachów, bo leciałoby stęchlizną), „zdobi” sobą kolorowe okładki, które wnoszą i wynoszą smutni sprzedawcy znający prawdę o niesprzedającym się towarze.

Sprytny i cwany. Chytry, lepi się do władzy, a ta wynagradza mu to sowicie. Owszem obrywa za to służalstwo – w internecie niestety odbywa się to w sposób wulgarny i chamski. Krytyka bezczelnych i nachalnych konstruktorów opinii publicznej powinna być, ale musi się to odbywać na zasadzie nieustającego konkursu. Niestety zarządzający mediami nie lubią KONKURSÓW. Wyznacza się kto ma być decydentem. Jeśli robi to prywatny właściciel, to za własne pieniądze. Natomiast żebrząca już teraz o pieniądze – publiczna telewizja i radio – są w partyjnych łapach. Zasiedli tam na synekurach „ministrowie”. I w kółko Macieju trwa ta zabawa. To oni próbują nam wmówić, że nie ma w kraju ciekawych ludzi.

No, dobrze, wróćmy jeszcze raz do przykładu ze sportu. Choć wydaje się, że w bełkocie o tej branży już wszystko powiedziano. Weźmy się jednak na koniec (żeby było lepiej na przyszłość) za sprawozdawców sportowych. W głównym przesłaniu informacyjnym kraju ob. Kraśko zachwycał się głosem ob. Szpakowskiego. Tenże zaś klepał swoje utarte zbitki, oklepane porównania i wznosił modły nie wiadomo do kogo i po co – bo i tak całe to reprezentacyjne smudowe granie poszło psu na budę. Trudno! Ale było światełko: komentator Jasina informował rzeczowo co dzieje się na boisku. Za to jego zmiennik popisywał się nieustannie wiedzą KTO, KIEDY STRZELIŁ, JAKIE MAJTKI WŁOŻYŁ. Po co? Gdy na boisku aż wrze. Milcz dziadu, albo…!

I jeszcze na deser areopag coraz bardziej łysych łysków świeci w studiu bynajmniej nie ciekawą refleksją, a stekiem komunałów. Kiedyś myśliciele od sportu wyróżniali się przesadną elegancją najmodniejszych krawatów. Pogomulkowa siermiężna władza zastąpiona została dorodnym gierkowym wzorem. Teraz piłkarski świat upodobnia się do swojego niezastąpionego wodza. Pan Lato nie sieje, nie orze, a tylko zbiera już nie kosą, ale kombajnem. Dba o swoich, a oni o niego. Nadzieja, że się znudzi Panu Platiniemu – na razie płonna. Ale pracujmy nad tym koledzy redaktorzy nieskorumpowani. Pracujmy, bo nic innego nie możecie zrobić jak tylko pisać prawdę, tępić tfu-tfu wytwórców i przypominać o tych, którzy mają coś do powiedzenia, przekazania (np. Boniek, Gmoch), ale nie mogą się dopchać do konfitur.

Prezes telewizji szasta pieniędzmi i mówi, że gwiazdy muszą kosztować! Jakie to gwiazdy? To nepotyzm bijący po oczach nawet ślepego. Pan zatrudnia żonę, by jej mąż Pana popierał. Ot i cała nagość! Czy Pan rzeczywiście uważa, że ma Pan dookoła stado baranów?

Za chwilę zabiorą zabawki i kolejny prezes, kolejni prezesi odlecą w czarną dziurę. Oni oczywiście to wiedzą. Chodzi więc tylko o to, by jeszcze jeden pokaźny przekaz, jak co miesiąc, wpłynął na konto. Siedzą w swoich wieżach z kości słoniowej. Z mikrofonami i kamerami dopuszczają tylko służalców. Budżet, o który walczą - pisząc listy do władzy (paranoja!) - zjadają tabuny ochroniarzy, kierowców, pensje dla tzw. doradców, „gabinety polityczne”. I tak się dzieje od lat. Ludzie! Panie Premierze! Dlaczego to się toleruje?

Bo nie ma przecież w Polsce kompozytorów, śpiewaków, muzyków, malarzy, rzeźbiarzy, pisarzy, a nawet dobrych dziennikarzy. Nie ma! I ludzie w Polsce nawet nie wiedzą o sukcesach Polaków za granicą.

Dwóch cynicznych facetów – właśnie nie wiadomo jakiej profesji, bo to nie dziennikarze – wygaduje wołające o prokuratora teksty i co? Zejdą z anteny jako „bohaterowie”. Dlaczego nie ma nikogo, kto by spokojnie przemówił w tej sprawie i nie czyniąc z przestępców ofiar wytłumaczył zdezorientowanej i łatwej do otumanienia gawiedzi, że tak nie można! A poza tym KTOŚ tych osobników przez lata zatrudniał. Lansował, popierał. Pozwolono im się ROZBEZCZELNIĆ,  przekraczać nie raz, nie dwa – granice chamstwa i rozwydrzenia. Przykład zresztą idzie oczywiście z góry.

Bywało, że idol wyciągał na estradzie fiuta. I był za to natychmiast, boleśnie karany.

Czy tym razem też skończy się jak z Nergalem i innymi dopuszczającymi się ekscesów cynicznie licząc, że przecież i tak się im nic nie stanie. A jest przecież możliwość ukarania naprawdę dotkliwego: to kara finansowa! Tylko z taką karą się liczą zbijacze kapitału płynącego od zagubionej w świecie wrzasku, ogłupiałej gawiedzi.

Szanuj bliźniego swego. I płać – żywą mamoną – za grzechy. (Zresztą przecież forsa ta przyszła ci łatwo!)

 

29.06.2012 r.

Stefan Truszczyński

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych